Rozdział 4

37 6 0
                                    

        Zdziwiła mnie ilość kartek w skrzyni, ponieważ było ich tam bardzo dużo. Od razu zacząłem w nich grzebać, rozrzucać je. Większość z nich była pusta, ale na samym dnie leżały trzy kartki, które były zapisane.
Okazało się, że znajdują się na nich zaklęcia. Pierwszym czarem jaki zwrócił moją uwagę był czar, który miał uruchomić miotły, a brzmiał on tak:

,,Evate in leva"

Na drugiej z trzech kartek były zaklęcia, przez które moc danego kamień miała wniknąć do ciała
,, wybranego ". Każdy kawałek skały miał swoje zaklęcie.

Kamień czerwony:
,,Strenus est lapis beta"

Kamień zielony:
,,Strenus est lapis herba"

Kamień niebieski:
,,Strenus est lapis woleum"

Kamień żółty:
,,Strenus est lapis soll"

Na trzeciej kartce były zapisane zaklęcia do różdżki. Miałem ochotę
je wszystkie wypróbować, ale pomyślałem, że najpierw poinformuje o wszystkim moją przyjaciółkę Wiktorię. Napisałem do niej, aby jak najszybciej do mnie przyszła. Chyba domyśliła się, że chodzi o skrzynię. Po dwudziestu minutach była u mnie. Wdrapaliśmy się na górę. Tym razem Wiktoria sama poszła w stronę kufra
i opartych o niego mioteł. Zauważyła stos pożółkniętych, starych pustych kartek, ale też te trzy zapisane.

- Skąd wiedziałeś, że jest tu drugie dno? - zapytała Wiktoria.

- Znowu miałem sen, w którym starsza pani prowadzi mnie na górę
i pokazuje palcem na otwartą skrzynię. Znowu sam domyśliłem się co mam zrobić. Pociągnąłem za sznurek, który tam był i otworzyło
się drugie dno! - wykrzyknołem podekscytowany.

- O kurde, znowu ona. - wyszeptała.

- Ale kto? - zapytałem.

- No ta nawiedzona kobieta z twojego snu, kim ona wogóle jest? - powiedziała z zamysłem.

- Sam nie wiem. - odparłem.

- Ona musi mieć jakiś związek z tą skrzynią. - westchnęła.

Pozbieraliśmy puste kartki a zapisane złożyłem i włożyłem do kieszeni. Poszliśmy na przechadzkę po lesie, rozmyślając nad tym co się stało i nad tą starszą kobietą z mojego snu proroczego. Myśleliśmy też o pozostałych dwóch kamieniach, które nadal nie mają właściciela. Doszliśmy do wniosku, że jutro spotkamy się w mieście i pójdziemy do biblioteki publicznej, poszukać wiadomości na ten temat. Nadszedł następny dzień, spotkaliśmy się w parku i poszliśmy do biblioteki. Przeszukaliśmy cały dział historyczny, zajęło nam to około trzy godziny, padaliśmy z nóg. Poszliśmy jeszcze na dział ,, Nasz rejon" gdzie zauważyliśmy książkę zatytułowaną ,,Nasze straszne i magiczne domy". Myśleliśmy, że może tu coś znajdziemy i okazało się, że tak.
W książce była strona poświęcona mojemu staremu mieszkaniu. Było nawet zdjęcie. Okazało się, że jego pierwszą właścicielką była Salomea Kujawska.

- To pewnie ona była tą kobietą ze snu. - powiedziała Wiktoria.

- Ej, no możliwe! - odparłem.

W książce było napisane, że pani Salomea została zabita przez pewną grupę, która była sektą. Bynajmniej krążyła taka plotka. Nie chciało mi się w to wierzyć, skłaniałbym się bardziej do tego iż została zabita w skutek walki z jakąś złą siłą. Zostawiliśmy to bez wyjaśnienia. Poznaliśmy przynajmniej trochę tą staruszkę i jej historię. Wróciliśmy każdy do swojego domu. Całą noc nie mogłem spać. Myślałem tylko o tej starszej pani. Zastanawiałem się też kiedy poznam pozostałą dwójkę
,,wybranych". Rano gdy się obudziłem przypomniało mi się o tym co było napisane na jednej z kartek. To że:

,, Moc danego kamienia miała wniknąć w ciało wybranego "

N

apisałem do Wiktorii i umówiłem się z nią na 15:00 na spotkanie, które miało się odbyć na wzgórzu za lasem nieopodal starego domu.


Tajemnica Starej SkrzyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz