- Myślisz, że będzie zadowolony? - Beka przyjrzał się naprawionemu motocyklowi. Bardzo się nad nim namęczył, właściwie poświęcił mu cały ostatni miesiąc, a efekt końcowy w pełni go zadowolił. Jednak wymagania pana Katsukiego przewyższały wszystko ,czego się spodziewał. Starszy pan czepiał się absolutnie każdego szczegółu i z lekkim niezadowoleniem przyglądał się relacji swojego syna z nowym pracownikiem. Gdyby tylko wiedział jak bardzo się mylił, może życie Beki byłoby łatwiejsze.
- Wyszło świetnie. Ale nie będę cię oszukiwał i chcę żebyś był przygotowany. Mój ojciec nie sypie pochwałami z rękawa. Na pewno czegoś się doczepi, także się nie przejmuj, obiecaj mi.
- Przez ten miesiąc zdążyłem go trochę poznać. Nie oczekuję pochwał, ważne żeby go zaakceptował.
- Zważywszy na to, że był kupką złomu, to dokonałeś cudu.
- Bez przesady - Otabek rzucił ostatni klucz do skrzynki na narzędzia i potarł dłonie o brudne spodnie.
Wieczór opadł już na miasto. Wszyscy pracownicy skorzystali z nieobecności szefa i zachęceni przez młodego Katsukiego zerwali się wcześniej. Yuuri był powszechnie adorowanym przedstawicielem władzy w firmie Katsukich. W przeciwieństwie do swojego nad ambitnego ojca i jego wygórowanych oczekiwań.
- Jak siostra? - Yuuri przysiadł na masce samochodu. Smar pobrudził mu jasne jeansy, ale chyba tego nie zauważył, albo po prostu się tym nie przejmował.
- Ciągle tak samo, przenieśli ją na niższe piętro, podobno to lepiej.
- A matka?
- Siedzi z nią bez przerwy. Swoją drogą zdążyła ci postawić ołtarzyk. Kapliczka poświęcona świętemu Yuuriemu.
- Nie naśmiewaj się ze mnie.
- Wprost przeciwnie, tylko dzięki tobie przyjęli ją do szpitala i to na takich warunkach. Matka mówi o tobie na okrągło.
- Urocza jest, muszę ją poznać.
- Tak, urocza.
Yuuri przyglądał się jak Otabek zabiera się za sprzątanie zostawionego w czasie prac bałaganu. Nie czekając dłużej podniósł się żwawo i zabrał od Otabeka wiadro z brudną wodą.
- Co robisz?
- Pomogę ci.
- Chyba oszalałeś, twoje ciuchy kosztują więcej niż ten motocykl po wycenie.
- No i? To znaczy, że stać mnie na nowe.
- Jesteś niemożliwy.
- Chcę szybciej skończyć, żeby szybciej cię stąd wyciągnąć.
- Idę do szpitala. Mówiłem ci - Otabek ukrócił jego zapędy. Ostatnimi czasy zaczynał czuć się niezręcznie w towarzystwie Yuuriego. Nie wiedział dokładnie kto kogo tutaj wykorzystuje, ale taki układ przestawał mu się podobać. Lubił Japończyka, ale najwyraźniej starszy oczekiwał czegoś innego niż zwykła przyjaźń. A może to on był przewrażliwiony.
- Myślałem, że jutro...
- Dzisiaj.
- Beka, coś się dzieje? - zapytał podwijając rękawy koszuli.
- Nic, po prostu nie mam dzisiaj czasu żeby z tobą gdziekolwiek chodzić. Musisz sobie znaleźć inne towarzystwo - zaczynał się denerwować, a nie mógł być niemiły, tu liczyło się jego być i nie być w firmie. Pieniądze były mu niezbędnie potrzebne, a profity w postaci kontaktów Katsukiego stawały się bezcenne. Nie chciał, by Yuuri myślał, że go wykorzystuje, dlatego musiał postawić sprawę jasno. Zbierał się do tego powoli i opornie.
CZYTASZ
Żyć twoim życiem| Otayuri
Fanfiction|Zakończone| Otabek Altin od urodzenia dostaje życie, którego nie chce. I wydaje się, że nie ma dla niego szczęśliwego zakończenia. Alternatywę odnajduje w innym człowieku.