2. Wyblakły Niebieski I Nerwowy Żółty

235 24 29
                                    

 Tyler

  Zrezygnowany usiadłem na schodach przed domem i podparłem głowę na rękach. Za nic w świecie nie wrócę tam. Zapewne pani woźna odniesie mój plecak do portierni i go sobie odbiorę, tak jak wtedy, gdy chłopaki ze starszych klas schowali go w toalecie dla dziewczyn. Szukałem go aż pani dyrektor nie zamknęła szkoły i kazała mi wrócić do domu. Wtedy też siedziałem na schodach aż do wieczora, tak jak dzisiaj.

  Zack wraca zazwyczaj o 18, a mama dopiero o 16, więc pozostało mi jedynie albo włamać się do swojego domu. A jestem pewny na 100%, że zamykałem wszystkie okna i drzwi przed wyjściem. Spojrzałem na swój zegarek wskazujący "10:32". Westchnąłem przeciągle i starałem zająć czymś swój umył licząc mrówki idące do mrowiska z najróżniejszymi, małymi przedmiotami. Nawet nie zauważyłem, kiedy moje myśli przeszły na temat mojej żałosnej egzystencji.


-You like to sleep alone, it's colder than you know.Cause your skin is so, used to colder bones. It's warmer in the morning, than what it is at night. Your bones are held together by your nightmare and your frights.(Lubisz spać samotnie, jest chłodniej niż ci się wydaje. Gdyż twoja skóra przywykła do chłodniejszych kości. Cieplej jest o poranku niż tak, jak jest w nocy
Twoje kości trzymają się razem dzięki twoim koszmarom i twojemu strachu.)

- Mówiłem ci już, że ładnie śpiewasz? Tylko mogłyby być trochę weselsze.- od razu rozpoznałem głos, który za wszelką cenę nie chciałem dzisiaj ponownie usłyszeć. Choćbym nawet błagał Boga na kolanach o zniknięcie to i tak ani ja, ani ty nie wyparujemy dojąc spokój światu, który nie poczułby naszej nieobecności.

- Mógłbyś z łaski swojej zabrać swoją osobę i pójść w znanym tylko sobie kierunku, a najlepiej w drugą stronę niż mój wzrok?- nie miało to zabrzmieć w żądny stopniu przyjacielsko, czy choćby miło. Mam tylko nadzieję, że po tych słowach się odwali i zostawi mnie w spokoju- Zostaw mnie samego.

- Drżysz- zauważył- Ile już tutaj siedzisz? Od kiedy uciekłeś za szkoły? Minęły przecież ponad 3 godziny, przeziębisz się! Chodź do mnie do domu to zrobię herbatę, bo to w pewnym sensie moja wina- zbliżył rękę chcąc dotknąć mojego policzka, ale odtrąciłem ją.Nie jest nikim dla mnie ważnym, to powoli staje się przybierać wymiar przesłuchania.

- Nie zamierzam nigdzie z tobą iść, po protu zostaw mnie w spokoju i idź do siebie.- schowałem głowę głębiej w czarny komin i naciągnąłem bardziej czerwoną czapkę na uszy.

  Może powinienem schować dumę do kieszeni i skorzystać z jego zaproszenia, bo mam wrażenie, że mój zbolały tyłek już odpadł. Ale z drugiej strony nie potrafię odpędzić od siebie myśli, że właściwie to dobrze robię odtrącając go. Jak można chodzić z kimś do klasy już drugi rok i nie pamiętać imienia. Może, jakbym zadzwonił do mamy to może by zwolniła się z pracy i przyjechałaby otworzyć mi drzwi oraz dać pieniądze na jakieś szybkie jedzeni, pewnie pizzę. Raczej jestem skazany na siedzenie tu jeszcze 3 godziny. Na szczęście...

Josh

   Nie jestem pewien, ale mam nieodparte wrażenie, że pierwszy raz wypowiedział się pełnym zdaniem do mnie. Mam ochotę słyszeć więcej tego pięknego, melodyjnego głosu. Próbowałem zabrać do domu, ale z niego jest uparciuch i od razu mnie odtrącił, bez chwili zastanowienia. Zrezygnowałem z dalszych prób zachęcania go słowami, czuję że nie zdobędę tak łatwo jego jakiegokolwiek zaufania pustym składem liter.

  Postanowiłem więc wrócić do domu i osłodzić odrobinę atmosferę nakładając dość spory kawałek czekoladowego ciasta na czerwony talerzyk i zrobiłem malinową herbatę w dużym kubku z silikonową przykrywką, żeby nie wystygła od razu. Pewnie jest odwodniony, głodny i zmarźnięty. Idąc do drzwi zebrałem jeszcze gruby, puchaty kocyk z kanapy. Spojrzałem na niego przez okno, ale teraz już nie siedział na schodach, ale leżał na chodniku. Rzuciłem koc na podłogę, a ciasto i herbatę odłożyłem pospiesznie na komodę przy drzwiach i bez kurtki, w ciapkach domowych wybiegłem.

- Hej, słyszysz mnie?! HEJ! Otwórz oczy!- czarnowłosy nie reagował, zobaczyłem trochę krwi na jego łuku brwiowym, właściwie to nie tak mało, z każdą chwilą coraz jej przybywało. Złapałem go pod nogi jedną ręką, a drugą pod szyję i szybkim tempem zaniosłem domu. Jego ciało było kompletnie bezwładne, podskakiwało, kiedy wbiegałem po schodach. Drzwi od mojego pokoju aż zaskrzypiały po tym moim kopniaku robiąc hałas. Położyłem go delikatnie na brzegu łóżka, przyłożyłem chustę do jego rany, zdjąłem czarne vansy i czerwone i długie skarpetki. Chwilę się zawahałem, ale rozebrałem go do bokserek, całe spodnie i kurtkę miał przemoczone i lodowate, rozłożyłem je na ciepłym grzejniku. Trząsł się i przy każdym dotyku mruczał, jakby go to paliło. Złapałem go pod pachami i przesunąłem na poduszki. W tym całym zamieszaniu nawet nie zauważyłem, jak bardzo jest leciutki, a teraz widząc jego ciało może z pewnością powiedzieć, że nie odżywia się prawidłowo, jego żebra są zbytnio uwydatnione, jak i obojczyki i kość biodrowa. Również zauważyłem otarcia na rękach, siniaki i przyjrzałem się rozciętej wardze. Po tym wniosek nasuwa się sam, ktoś mógł się nad nim znęcać. Cały ten widok zakrywała przez cały czas duża, czarną bluza. Nie widziałem tego albo, co gorsza, nie chciałem widzieć. Poczułem się z tym źle i od razu zacząłem szukać wskazówek, wspomnień związanych z brunetem, ale nie potrafiłem przywołać nawet jednego szczególniejszego niż zwykłe "hej" na korytarzu, może jakieś dwa miesiące temu.
  Przykryłem go szczelnie kołdrą, odkręciłem maksymalnie grzejnik i wróciłem się na dół po duży, puchowy koc uprzednio oczywiście zamykając drzwi do domu. Zarzuciłem go na pościel. Na koniec zabrałem z łazienki apteczkę, zdezynfekowałem delikatnie ranę, omyłem z krwi skórę w okół i przykleiłem opatrunek, jednak muszę przyznać, że ta ilość posoki jest dość niepokojąca. Jak na razie powinno to wystarczyć. Zmęczony tym wszystkim opadłem na fotel bujany po czym, dość dziwnie jak na mnie, odpłynąłem w krainę snów.

 Pamiętasz Mnie? - JoshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz