Have Yourself A Merry Little Christmas

2.7K 170 45
                                    

Była pyszna, musiał to przyznać. Czekolada z Miodowego Królestwa, zrobiona rękami Hermiony Granger dosłownie rozpłynęła mu się w ustach. Zapach aromatycznej kawy wypełnił salon i skutecznie go wyciszył. Położył się o wiele bardziej zrelaksowany i gdy rano obudził go zaczarowany budzik nie był do końca pewny czy nie śni. Był przekonany że tej nocy także odwiedzi go Świąteczny Duch, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Gdy wychodząc do pracy zrozumiał że czuje z tego powodu żal, niezwykle się zdziwił. Jeszcze przed obiadem wręczył szefowi podanie Rona Weasley'a o świstoklik, więc z czystym sumieniem mógł zacząć myśleć o lunchu. Zanim jednak zdążył wyjść z Ministerstwa na obiad, na jego biurko sfrunęła niewielka, brązowa sowa. Od razu domyślił się czyim jest posłańcem. 

"Ojca nie ma", głosiła treść krótkiego liściku. 

Westchnąwszy porzucił myśl o pysznym obiedzie w nowej restauracji na rogu. Dla zaoszczędzenia czasu skorzystał z Ministerialnych kominków i już po chwili znalazł się w salonie Malfoy Manor. Zaklęciem oczyścił garnitur i twarz. Zaczął rozumieć dlaczego Romilda Vane nie przepadała za tą formą czarodziejskiej komunikacji. On sam praktycznie z tego w ogóle nie korzystał. 

Rozejrzał się po salonie w którym jeszcze nie stała choinka. Nic nie wskazywało na to, by w tym domu ktokolwiek czekał na nadchodzące Boże Narodzenie. 

- Draco! 

Młody Malfoy odwrócił się do idącej w jego stronę matki. Gdy elegancka blondynka czule objęła syna po chwili odsunęła go od siebie i taksowała wzrokiem. 

- Znowu schudłeś - powiedziała z wyrzutem. - Powinieneś bardziej o siebie dbać. Jestem pewna że nie dojadasz. Gdybyś tutaj mieszkał... - dodała lecz Draco szybko uciął temat. 

- Daj spokój mamo, po to wyrwałaś mnie z pracy? Na czcze rozmowy? 

- Nie, oczywiście że nie - odparła zmieszana Narcyza. - Chciałam ci coś pokazać, ona zaraz powinna tutaj być - dodała i zerknęła na wielki wiszący zegar. 

- Ona? - zdumiał się Draco lecz odpowiedź przyszła szybciej niż wyjaśnienie matki. W tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka, wiec Narcyza cała w emocjach poszła czym prędzej otworzyć. 

Draco żałował że w ogóle przyszedł. Za każdym razem gdy ulegał matce i zjawiał się w domu pod nieobecność ojca, ta próbowała go namówić do wspólnych Świąt. Przypuszczał że i tym razem bez tego się nie obejdzie. Usłyszał z holu dochodzącą rozmowę, aż w końcu w salonie pojawił się niespodziewany gość. Hermiona Granger we własnej osobie. Dziewczyna przy pomocy różdżki lewitowała przed sobą ogromnych rozmiarów białe pudło i gdy zobaczyła Dracona uśmiechnęła się miło. 

- Dzień dobry, Draco - powiedziała zwracając się do niego po imieniu. Był zaskoczony, jednak rozumiał że mogła ją do tego zmusić obecność jego matki. Według niej dama nie powinna zwracać się do mężczyzny po nazwisku bez wcześniejszego sytuowania go panem, a przecież oni mimo wszystko nie byli dla siebie całkiem obcy. Znali się ze szkoły, ale to wystarczyło. Blondyn był pod wrażeniem jej znajomości manier. 

- Dzień dobry, Hermiono - odparł lekko odkaszlnąwszy i zwrócił się do matki. - Co to jest? - zapytał patrząc wprost na pudło. 

- Och, bo widzisz, jak zapewne wiesz panna Granger... 

- Hermiona - poprawiła ją przyjaźnie szatynka. 

- Hermiona - uśmiechnęła się Narcyza. - Jak zapewne wiesz... - kontynuowała - Hermiona jest cukiernikiem w Miodowym Królestwie. Jej wypieki robią prawdziwą furorę! Pomyślałam więc że może mogłaby upiec... Och za chwilę ci pokażę! - powiedziała podekscytowana. - Hermiono, pozwól że wezmę to do kuchni - zaczęła i zaklęciem przejęła od dziewczyny pudło. - Zapraszam do salonu, za chwilę skrzat poda wam coś do picia. 

Malfoy's Christmas Carol ~DRAMIONE ~ (krótkie opowiadanie) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz