Wybiła 20.00...
— Idę do siebie. Muszę powtórzyć materiał i odrobić matematykę. - pocałowałam ją w policzek i ruszyłam do pokoju.
— Nie chcesz nic zjeść? - zapytała. - Może chcesz ciasteczka?
— Hm... - zawróciłam. - Mogę kilka wziąć.Mama się uśmiechnęła i podała mi opakowaniem z moimi pysznościami.
— Dziękuję. - powiedziałam po czym zniknęłam na schodach.
Cicho zamknęłam za sobą drzwi i przekręciłam klucz. Rozpuściłam włosy i rzuciłam się na łóżko przy okazji wyjmując telefon. Chwilę poprzeglądałam media społecznościowe typu Facebook i Instagram podjadając moje pyszności.
Zetknęłam na zegar wiszący nad drzwiami... Ups... ta chwila jednak nie była taka krótka. Jest 21:36.
Nagle stwierdziłam, że nie chce mi się siedzieć w domu. Mimo tego, że rodzice muszą rano wyjechać to z salonu ciągle słychać dźwięk telewizora. Czyli znowu okno...
Najpierw jednak założyłam czarną buzkę z długim rękawem i granatowe dżinsy. Zrobiłam makijaż i zmieniłam buty na czarne kozaki. Przeżyłam torbę przez ramię, schowałam w niej telefon i portfel po czym idąc w stronę okna chwyciłam moją skórzaną kurtkę. W ciągu kilku sekund znalazłam się na dole. Poprawiłam włosy i poszłam w stronę parku.
***
Oczywiście jest już ciemno, a do tego wieje przeraźliwy wiatr. Mimo tego nie chce wracać. Usiadłam na ławce i wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Po chwili z moich ust wydobył się dym.
Mimo okropnego wiatru i zimnego powietrza, niebo było czyste, a na nim świecił księżyc w pełni. Wpatrywałam się w niego i gwiazdy z rozmarzeniem. Nocne niebo... Najbardziej magiczna rzecz na tym świecie... Gdybym mogła patrzyłbym w niebo cały czas.
Westchnęłam rozmarzona. Nagle zadrżałam. Było mi okropnie zimno. Potarłam ramiona dłońmi. Wyrzuciłam niedopałek papierosa i sprawdziłam godzinę.
21:57.
Ponownie zadrżałam. Nagle poczułam jak ktoś mnie czymś okrywa. Wzdrygnęłam się i odwróciłam głowę. Na moich ramionach spoczywała czarna kurtka... należąca do Dylana. Szybko wstałam odwracając się w jego stronę.
Co on tu do cholery robi?!~Pov. Dylan~
*20:18*
Po powrocie do domu nie mogłem dać sobie spokoju. Kim ona jest?
Przeczesałem włosy palcami i skierowałem się w stronę worka treningowego. Jednym ruchem ściągnąłem koszulkę i zacząłem okładać worek. Dopiero pukanie do drzwi otrząsnęło mnie z transu.
— Proszę. - powiedziałem wkładając bluzkę.
— Coś się stało? Od ponad godziny walisz w ten worek jak by ci coś zrobił. Wszystko okay? - spytała moja mama, która weszła do pokoju.
Spojrzałem na wyświetlacz telefonu... 21:49.
— Eh. Wszystko ok. Idę się przejść. - powiedziałem, po czym wyminąłem ją, wziąłem swoją czarną kurtkę i skierowałem się do wyjścia z domu. Szybko założyłem buty i wyszedłem.
Mimo okropnego wiatru, niebo było czyste, a księżyc w pełni tworzył przyjemną atmosferę. Postanowiłem pójść do parku. To moje ulubionego miejsce do rozmyślań. Po około 6-7 minutach byłem na miejscu.
Rozejrzałem się i ku mojemu zdziwieniu na jednej z ławek ktoś siedział. Podeszłem kawałek bliżej.Była to ta dziewczyna! Ta z klubu. Patrzyła w niebo. Nagle zawisł wiatr a ona zadrżała i zaczęła pocierać ramiona swoimi dłońmi. Szybko zdjąłem kurtkę i bez zastanowienia odkryłem nią dziewczynę. Wzdrygnęła się i zetknęła na swoje ramiona. Natychmiast wstała odwracając się w moją stronę. Początkowo była zdziwiona i chyba lekko wystraszona jednak po chwili potrząsnęła głową i przybrała neutralną minę. Zdjęła moją kurtkę i wyciągnęła ją w moją stronę.
— Trzymaj. - powiedziała. - Nie chce jej.
— Zimno ci. Załóż bo się przeziębisz. - powiedziałem.
— Oh, bo ty się nagle zrobiłeś taki czuły i kochany. - powiedziała to najbardziej ironicznie jak tylko się dało. - Nie chce jej. A już na pewno nie od ciebie! - warknęła po czym rzuciłam kurtkę na ławkę.
Odwróciła się i zaczęła odchodzić. Oczywiście za nią pobiegłem, wcześniej zgarniając z ławki kurtkę.
— Odwal się. - powiedziała, nie odwracając się w moją stronę.
— Czemu? - zapytałem, jak ostatni kretyn. - Nawet mnie nie znasz.
Nagle gwałtownie się zatrzymała i odwróciła, kierując w moją stronę palec wskazujący tak, że od mojej twarzy dzieliło go zaledwie kilka milimetrów.
— Znam cię lepiej niż myślisz! I wiedz, że cię nienawidzę! - wycedziła przez zęby. - Wiec się do mnie nie zbliżaj.
Zamurowało mnie.
— Skąd mnie znasz?
— To nie jest ważne! - odwróciła się. - Ważne jest, że gdyby cię nie było... - na chwilę przerwała. - Było by o wiele lepiej. Przynajmniej dla mnie. - objęła się ramionami.
— Nie rozumiem. - powiedziałem swoje myśli na głos.
— I nie zrozumiesz! - krzyknęła. - Jesteś największym kretynem jakiego znam, więc nie zrozumiesz. Jesteś na to za głupi! - wyminęła mnie i poszła w tylko sobie znanym kierunku.
— Może daj mi chociaż szansę? - krzyknąłem za nią.
— Dopiero jak zasłużysz! - odkrzyknęła wyjmując papierosy. - A wiedz, że widzę naprawdę dużo!Skręciła za róg i już jej nie było.
***
~Pov. Vanessa~
Weekend szybko minął. Niestety... Trzeba znowu przybrać charakter kujonki. Po tym, jak udało mi się zwlec z łóżka wyjęłam z szafy czarne rurki, szarą koszulkę, beżowy sweterek i bielizne. Następnie wzięłam szybki prysznic i ubrałam przygotowane wcześniej ubrania. Na szybko podkreśliłam oczy w naturalny na mój "kujonkowy wizerunek" sposób i wyszłam z łazienki. Spakowałam do torby potrzebne książki i zeszyty, po czym odstawiłam ją na krzesło.
W odmętach szuflady mojego biurka odnalazłam szczotkę do włosów i gumkę. Następnie wzięłam specjalny puder do włosów i je trochę rozjaśniłam. Nie chcę żeby Dylan... Albo ktokolwiek inny przypadkiem mnie rozpoznał. Uczesałam włosy w kitkę i zawinęłam je w coś na kształt koka. Założyłam okulary i trampki, po czym wzięłam torbę i wyszłam z pokoju, jak zwykle zamykając go na klucz.
Rodziców nie ma do soboty. I dobrze... Chociaż trochę szkoda bo nie ma kto mi zrobi śniadania, ale trudno.
Wzięłam wczytaj zostawione przez rodziców pieniądze i wyszłam z domu. Miałam około 4 minuty do przyjazdu autobusu, więc szybko zamknęłam frontowe drzwi na klucz i jak błyskawica pominęłam w stronę przystanku.______________________________
Hejka! Jeżeli ktoś to czyta xD
Kolejna część yay. I mam dwa zarysy kolejnych rozdziałów. Z czego jeden to opis postaci *-*
Dobra to chyba tyle xd. Nie mam nic do pisania więc no
Buziaki bye :*
CZYTASZ
Bad Girls Like Bad Boys {Zawieszone}
RomansVanessa Clark jest pozornie zwykłą siedemnastoletnią kujonką z Nowego Jorku. No właśnie.. POZORNIE... a pozory mylą. Kujonką Vanessą jest tylko w szkole gdzie nosi imię Clarisa. Poza nią jest prawdziwą sobą, czyli typową bad girl. Wychodzenie ze zn...