Rozdział 2

13.7K 426 36
                                    

W pomieszczeniu panowała napięta atmosfera, a każdy najmniejszy ruch mężczyzny w starannie wyprasowanym i drogim garniturze zdradzał jego zdenerwowanie. Starał nie patrzeć się na mężczyznę siedzącego po drugiej stronie biurka i błądził wzrokiem po całym pomieszczeniu.  Okna zostały zasłonięte roletami, przez co w pomieszczeniu panował półmrok, a klimatyzacja wydawała irytujące stukanie, które doprowadzały Ernesta MacReynolds'a do szału. 

Niech się to wreszcie skończy - pomyślał i mocniej zacisnął dłonie na spodniach.

- No i co ja mam z tobą zrobić Erneście- w pomieszczeniu rozbrzmiał chłodny głos starszego mężczyzny siedzącego na przeciw wystraszonego bruneta, którego włosy coraz mocniej przerzedzały się na środku głowy.

Na dźwięk głosu MacReynolds podskoczył i wbił wzrok z potężną dłoń swojego oprawcy, która była przyozdobiona sygnetem.

- Kontrakt nie wypalił, ale obiecuję, że cię spłacę - odparł gorliwe i spojrzał w brązowe oczy mężczyzny, który był postrachem całego stanu, jak nie wszystkich.

Rodrigez wstał, a Ernestowi wydawało się, że jego potężna sylwetka wypełnia całe pomieszczenie. Zaczął odmawiać w myślach modlitwę, bo jeśli czegoś na szybko by nie wymyślił mógł od razu żegnać się z tym światem.

- Chcę zabezpieczenia- odparł Rodrigez i przeczesał ciemne włosy, które mimo wieku nie przerzedziły się tylko nadal były gęste jak u młodzika,  po czym zmierzył wzrokiem faceta, który nadal siedział i przerażony wgapiał się w swoje dłonie. Nicolás i Alejandro, najbardziej zaufani ludzie Rodrigeza,  stali po obu stronach nieudacznika i obserwowali z rozbawieniem całą sytuację, lecz rozbawienie można było rozpoznać tylko po oczach, albowiem miny mieli zacięte jakby szykowali się do mordu stulecia. 

- Słyszałem, że twój syn się jeszcze nie ustatkował - zaczął nieudacznik, czym zainteresował Rodrigeza i jego podwładnych- Więc daj mi jeszcze te dodatkowe trzy miesiące na spłatę długu, a oddam ci jedną z moich córek- zaoferował niespeszony. 

Latynos zmarszczył brwi i popatrzył zniesmaczony na przysadzistego mężczyznę. 

- Czy ty naprawdę myślisz, że nie ma lepszych kandydatek dla mojego syna niż jedna z twoich córek?- uniósł brew.

- Jeśli nie sprawdzi się jako kandydatka to może zostać prostytutką w jednym z twoich burdeli - wzruszył ramionami, a Latynosowi zrobiło się niedobrze, gdy patrzył na człowieka, którego los własnej córki był nie więcej warty niż życie przypadkowego insekta.

Nicolás i Alejandro popatrzyli na szefa ciekawi decyzji i jednocześnie z chęcią dania nauczki gościowi swojego szefa, w tym samym czasie Ernest szybko odszukał zdjęcie córki na telefonie i pokazał go Latynosowi. 

Rodrigez wbił spojrzenie w zdjęcie uśmiechniętych dwóch dziewczyn, które różniło praktycznie wszystko, jedna miała brązowe oczy, zgrabny nos i podłużną twarz oraz długie, czarne włosy, gdy druga była niebieskooka  o lekko pucołowatych policzkach, okrągłej twarzy i sięgających do ramion, brązowych włosach. Zdecydowanie pierwsza dziewczyna bardziej przypadła mu do gustu i bardziej, jego zdaniem, pasowała do jego syna (przynajmniej tymczasowo, aż nie znajdzie lepszego zastępstwa).

Manuel Rodrigez pogrążył się we  własnych rozważaniach, po czym skinął w kierunku MacReynoldsa.

-Trzy miesiące- powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwów- Masz trzy miesiące Erneście, jeśli się spóźnisz  już nigdy nie zobaczysz córki.

Pokochać faceta z  MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz