Rozdział 1

380 25 2
                                    


Nirf

Po tym jak niebieski blask przysłonił mój cały widok, ujrzałam podłogę.

Stanęłam na nogach i obejrzałam swoje ciało. Para rąk i nóg, tłowie, szyja ,głowa... wszystko jest.
Nagle spostrzegłam ,że ciuchy ,które mam na sobie są mi bardzo znane.
Czarna suknia do kolan, tego samego koloru rajtuzy i sznurowane kozaki.
Po lewej stronie sukni ,klatki piersiowej miałam dziurę, no tak zostałam tam postrzelona. Teraz (i w tych czasach) po ranie nie było śladu.
Skoro mam ciuchy z tamtego dnia, to muszę też mieć...
W tym momencie wyciągnęłam z rękawów sztylety.
Jeden, mój z ktòrym nigdy się nie rozstawałam.
Drugi, od Ciela- srebrny z wyryte kwiaty wiśni.
Do moich oczu napłynęły łzy.
-Ciel- jęknęłam cicho ,a po moim policzku popłynęła samotna łza, samotna jak ja bez niego.
Kropla cieczy w momencie zetknięcia z kafelkami rozproszyła się na miliony pomniejszych kropelek.
Włożyłam sztylety spowrotem do rękawów.
Obejrzałam pomieszczenie, w ktòrym się znajdowałam.
To było to pomieszczenie ,w którym zostałam zamknięta za próbę kradzieży pieluch dla Wenicji (dziewczyna z Prologu ,,Kuroshitsuji Ta Z Nikąd Ciel X OC)
Już pewnie urodziła, mam nadzieje ,że moje dzieci jeszcze się jakoś trzymają.
Co do pomieszczenia ,było ciemne tak jak reszta budynku. Nie była jednak noc ,bo za zaktatowanym oknem było widać niebieściutkie niebo.
Czyli albo nie było prądu ,albo stało się coś z komisariatem policji.
Zrobiłam krok do drzwi, a po nim kolejny dopuki nie doszłam do drzwi.
Dziwnie chodzić po posadzce z tych czasòw ,chociaż w naturze nie różni się od tej z lat z XIX wieku.
Drzwi od pokoju były uchylone, całe były w kurzu ,tak jak wszystko tu.
Chyba jednak posterunek policji został wysiedlony. Chociaż może jednak porzucony , ponieważ gdy wyszłam na korytarz papiery na biurkach leżały tak jak były. Raczej policjanci by nie zostawili swoich dokumentòw i akt.
Przejechałam palcem po biurku, miałam na palcu mnóstwo szarego pyłu. Było to to samo biurko ,przy którym byłam przesłuchiwana.
Nagle usłyszałam czyjeś kroki za mną.
Odwròciłam się i od razu tego pożałowałam.
Blask latarki ,mnie chwilowo oślepił.
Za to usłyszałam głos mężczyzny.
-Halo tu strażnik opuszczonego komisariatu w północnej części Wolfstrit. Jest tu zaginiona-nieletnią z przed 2 miesięcy. Proszę o wsparcie!-nadał do jak mniemam centrali. Po czym zwròcił się do mnie.- Ręce do góry i żadnych gwałtownych ruchów. Jeśli masz broń wyżuć ją! - nakazał.
-Wie pan... Pierdol się pan!- zaczęłam biec w jego kierunku. Wyciągając sztylety, zaczął do mnie strzelać ,lecz z łatwością przeciełam pociski.
Że też nie zrobiłam tego z tym samym pociskiem , który mnie zabił tam w XIX wieku! 
Gdy byłam wystarczająco blisko, przeciełam pistolet i ramię policjanta.
Pobiegłam dalej, znałam drogę do wyjścia ,więc ucieczka z budynku nie była trudna.
Domy ,niebo ,świat i czasy ,były mi tak dobrze znane jednak tak odległe.
Zaczęłam biec w kierunku Moich kanałów.
Usłyszałam za sobą dźwięk syren policyjnych.
Biegłam ile sił w nogach do jakiegoś rozdroża ,skrzyżowania lub pobocznej uliczki. Idealnie się złożyło ,że w ślepej uliczce był właz do kazałòw. Szybko do niego wskoczyłam.
Na dole nie pachniało za ładnie, a ciągły odgłos kapania był doprawdy denerwujące. Jednak ja musiałam się dostać do mojej bazy.
Nagle w mojej głowie zapaliła się czerwoną lampka.
Psy tropiące, znające mój zapach będą w stanie mnie wytropić i tym samym moją kryjówkę co za tym idzie ,aresztują moje dzieci!
Popatrzyłam na ściek płynący obok mnie.
-Dla moich dzieci!- wskoczyłam do brudnej wody.
To był najbardziej koszmarny ... Po prostu FUJ!!!
Wyszłam z ścieku po jego drugiej stronie.
I powędrowałam do mojego domu.

Time Skip

Otworzyłam drzwi od kanalizacyjnej kryjòwki.
Obok wejścia stała Wenicjia z dzieckiem na rękach , a obok niej Filicjan i z nią gawędził.
-Tak się pilnuje wejścia!- zaśmiałam się groźnie.
Filicjan podskoczył i jakby kto na niego kubeł zimnej wody wylał zasalutował jak w wojsku.
Felicjan szczupłej postury blondynek o niebieskich oczach i rozbawionej okrągłej ,a jednak męskiej buźce, miał 14 lat i był moim przyjacielem z slumsów XXI wieku.
Lekko się we mnie podkochujący na początku ,jednak mu przeszło i jego nowym zainteresowaniem miłosnym jest właśnie Wenicjia.
Za to ona wysoka dziewczyna chorująca niegdyś na anoreksję, posiadająca brązowe włosy proste jak drut i tego samego koloru oczy była z natury nieśmiała i lekko zakłopotana w towarzystwie mężczyzn. Co było widać teraz po jej rumieńcach na twarzy i uciekającym wzroku ,który nie chce się natknąć na wzrok blondyna.
-Nirf!- zakrzyknął gromko Filicjan- gdzieś na się podziewała!
-Policja mnie złapała ,a potem... ,a potem byś mi nie uwierzył co się stało. Jest Ikin i Naj-Jan?
-Są ,są- odpowiedziała cichutko Wenicja, tulając dziecko.
-Widzę ,że urodziłaś. Jak się nazywa nasz nowy towarzysz lub towarzyszka?- zapytałam wesoło dziewczyny.
-Lilucka, jest dziewczynką- pomimo, że dziecko zapłodnione było przez obcego mężczyznę ,brunetka obdażała małą spojrzeniem pełnym miłości.
Uśmiechnełam się z pewnym żalem w sercu. Przez chwile poczułam potrzebę macierzyństwa, ale minęła bardzo szybko. Bo dobrze wiedziałam ,że nie pokocham nikogo innego ,niż Ciela ,ktòry już dawno pewnie nie żyje. Jednak może jego posiadłość ,nadal stoi? Muszę się tam wybrać.
-Nirf, Nirf ...hej Przywódczyni!?- domagał się uwagi Felicjan, gdy zauważył ,że wròciłam na ziemie zaczął mówić dalej- Co to za ciuchy?- zarehotał cicho z kpiącym spojrzeniem.
-To drogi Felicjanie- Popatrzyłam się na niego z zgrozą w oczach, aż przełknął ślinę ze strachu - Jest zajebisty i seksowny stròj w stylu creepy-lolita-gothe.
Wenicja się zaśmiała pod nosem ,a blądyn spòścił wzrok.
-Pilnuje tych drzwi- zaleciłam i poszłam w głąb kryjòwki.

Time Skip

Przebrana w obcisłą czarną bluzkę ,skórzaną kurtkę tego samego koloru i leginsy z botkami do kostek wyrususzyłam do miejsca ,w którym miałam nadzieje ujrzeć posiadłość Pantomhive'òw...

Mam nadzieje ,że druga seria się spodoba!

Kuroshitsuji Ten Z Nikąd Ciel X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz