Dzisiaj wieczorem wyszłam z bursy, żeby pójść na koncert.
Nie jestem osobą, która (mając nogi okute w nieprzemakalne buty) omija kałuże. Jako że na mojej drodze było ich kilka, postanowiłam przejść przez nie.Czy raczej po nich, bo (jak się okazało) temperatura sięgała poniżej zera i kałuże zdążyły zamarznąć.
Kiedy już zwycięsko wyszłam z małego lodowiska, zauważyłam jakąś dziewczynę, która stała parę metrów ode mnie i patrzyła w moją stronę.
Spojrzałam na nią, a wtedy ona wykrzyknęła „Jezus powrócił!“, po czym, tak po prostu, odeszła w inną stronę.
#mojeżycie

CZYTASZ
O czym my nie myślimy?
DiversosTypowe i nietypowe, spotkane i niespotykane, śmieszne i sucharskie, zwykłe i pisarskie - to tylko myśli i sytuacje z punktu widzenia dziewczyny (mnie). Z lat dawnych i aktualnych. Zbieżność nazwisk i wydarzeń jest przypadkowa. Aha, a tytuł nieadekwa...