Lekcje się skończyły. W środku cały, aż drżałem na myśl o spotkaniu z Jotaro. Nie miałem pojęcia co się może podczas niego wydarzyć. Poszedłem do toalety, aby przemyć twarz zimną wodą i trochę się uspokoić. Miałem ochotę uciec, ale jednocześnie siedziałem, iż muszę tam iść. Może jakoś mu to wytłumaczę? Obiecam, że to się nie powtórzy? Przeproszę? Może nie będzie aż tak źle? W końcu dużo razem przeszliśmy, więc jest szansa, że ze w względu na to, co dla niego zrobiłem nie znienawił mnie aż tak bardzo?
Wziąłem kilka głębszych wdechów po czym wyszedłem z łazienki i skierowałem swe kroki ku fabryce.
Im byłem bliżej celu, tym serce waliło mi coraz bardziej, miałem wrażenie, że zaraz wyrwie mi się z piersi.
Gdy dotarłem na miejsce Jojo już tam na mnie czekał. Starałem się nie okazać zdenerwowania, jednak cały się trzęsłem.
-P-przepraszam, że musiałeś czekać.- powiedziałem najspokojniejszym tonem na jaki mnie było w tamtym momencie stać. Nie umiałem jednak spojrzeć na chłopaka i mój wzrok mimowolnie uciekał w dół.
-Kakyoin wytłumacz mi o co ci do cholery chodzi: najpierw mnie całujesz a później nagle zaczynasz unikać..- powiedział brunet nieco ostrym tonem.
-No bo.. um... jakby ci to wytłumaczyć..-zacząłem się jąkać. Faktycznie moje zachowanie nie wyglądało zaciekawie. Ale jak jak ja mu mam to wytłumaczyć? Nie wiem czy powiniennem powiedzieć w prost, że go kocham. On... on nie jest taki jak ja. Zapewne wolałby być z jakąś piękną dziewczyną, niż kimś takim jak ja.
-No dalej wyduś to z siebie i powiedz co czujesz.- oznajmił widocznie podirytowanym brakiem szybkiego wyjaśnienia Jotaro.
No cóż chyba nie mam wyjścia. I tak raczej gorzej już nie nabroje, po prostu będzie co będzie.
Westchnąłem.
-P-pocałowałem cię, ponieważ cię kocham. W tamtym momencie czułem, że nie mogę się już dłużej powstrzymać. Ale później... później zrozumiałem, że nie powiniennem tego robić bez twojej zgody. Stwierdziłem, że pewnie teraz myślisz o mnie same źle rzeczy... więc nie chciałem zakłócać ci spokoju moją żenującą osobą.- wreszcie to z siebie wyrzuciłem. Mówiąc to czułem się tak głupio. Moje policzki zrobiły się zarumienione a do oczu napłynęły łzy. Nie chciałem jednak przy nim płakać więc je powstrzywałem.
-Yare yare daze.- to było jedyne co usłyszałem w odpowiedzi. Boje się co on teraz o mnie sądzi i co zrobi. Zamknąłem oczy i spuściłem głowę bojąc się jego spojrzenia. Nagle poczułem, że chłopak łapie mnie za podbródek i podnosi moją głowę. Co zamierza zrobić? Ze strachem otworzyłem oczy i spojrzałem na niego. Wtedy mnie pocałował. Byłem w szoku. Nie rozumiałem co się dzieje albo raczej w to nie wierzyłem. To było takie cudowne!
-Też cię kocham..idioto!- powiedział Jojo gdy już się ode mnie oderwał.
-Tak się cieszę!- krzyknąłem bezmyślnie i wtuliłem się w niego. To było po prostu zbyt piękne. Miałem wrażenie, że to sen. Jeśli tak jest to nie chcę się z niego budzić! Pierwszy raz w życiu czułem się taki szczęśliwy! Miałem wrażenie, że wszystko wokół się rozmywa i jest nieistotne. Liczy się tyko Jotaro.
-Starałem ci się dać to do zrozumia podczas wyprawy... naprawdę się dziwie, że tego nie zauważyłeś.- powiedział Jojo już pogodnym (jak na niego) głosem.
W sumie jak tak teraz o tym myślę to chyba rzeczywiście dawał mi sygnały. Jednak bycie z nim wydawało mi się wtedy czymś w rodzaju niedoścignionego marzenia. Pewnie przez to ich nie zrozumiałem. Ale to już nie istotne. Ważne, że teraz wiem, że możemy być razem.
CZYTASZ
Let me be yours [jotakak yaoi]
FanfictionWyobraźmy sobie, że part trzeci skończył się nieco pomyślniej i Kakyoin jednak przeżył oraz wrócił razem z Joestar'ami do Japonii. W dodatku jest zakochany w Jotaro, jednak wstydzi się swoich uczuć do drugiego mężczyzny.