Sen

3 0 0
                                    

Kilka tygodni wcześniej...
Czy to jest sen, czy wszystko dzieje się naprawdę?
Jeszcze wczoraj nieśmiała dziewczyna, która ufała tylko jednej osobie, była pewna, że nic złego się nie stanie, nagle traci swoją podporę, opokę, ostoję, kogoś z kim mogła porozmawiać o wszystkim i nie wie, jaki jest sens tego całego cierpienia. Czy to cierpienie w ogóle ma jaki kolwiek sens? Zadaje sobie to pytanie cały czas, jednak nie znam odpowiedzi.
Może tak miało być?
Nie, nie waż się nawet tak myśleć!- mówił głos w mojej głowie.- Tak nie miało być! To wszystko twoja wina, powinnaś była zauważyć, pomóc, zaopiekować się nim, ale tego nie zrobiłaś!! Teraz musisz żyć z jego krwią na rękach.
Widziałam nasze wszystkie wspólne chwile i nie wierzyłam, że już nie będzie nowych, pięknych wspomnień. To za bardzo boli, mimo tego, że wydarzyło się 4 miesiące temu, nie przestało boleć i raczej nie przestanie...
Obecnie
- Skończ już z takim myśleniem!- krzyknął ktoś znajdujący się przed zamkniętymi drzwiami mojego pokoju.- Otwórz w końcu i daj sobie pomóc!
- A co jeśli ja nie chce pomocy, jeśli chce czuć ten ból do końca życia?!- wykrzyknęłam ze łzami w oczach.- Tym razem nie mówiłam o śmierci rodziców, lecz o tym, co miało miejsce 4 miesiące temu.
Byłam gotowa się poddać i właśnie to robiłam: poddawałam się temu nieznośnemu cierpieniu.
- Chcesz! Otwórz te drzwi, proszę!- mówiąc to, chłopak z zamkniętymi oczami, opierał się o wciąż zamknięte drzwi mojego pokoju.
Słysząc otwieranie zamka, szybko się odsunął i z ogromną nadzieją, a także współczuciem, patrzył na brunetkę stojącą przed nim.
- To wszystko moja wina!- powiedziałam głosem pełnym łez i ponownie chciałam zamknąć drzwi, lecz tym razem on nie pozwolił mi na to.
- To nie jest twoja wina!! Zrozum to wreszcie. Nie miałaś na to żadnego wpływu.- powiedział, powoli otwierając przy tym drzwi.
- Nie wiesz tego!! Mogłam zrobić wszystko, a nie zrobiłam nic! Nie próbuj mnie nawet przekonywać, że jest inaczej, ponieważ i tak Ci się to nie uda.- powiedziałam, po czym wybuchłam głośnym szlochem i powoli zaczęłam osuwać się na podłogę. Czułam się taka bezradna oraz słaba. Nagle wszystkie emocje, które tak starannie ukrywałam od miesięcy, wybuchły we mnie i rozpadły się na małe kawałeczki jak wazon na kwiaty.
- Ciii... Już wszystko będzie dobrze.- mówiąc to, przytulił mnie do swojego serca jak niemowlę, zaczął się kołysać i ciągle powtarzał, że wszystko będzie dobrze, że będzie przy mnie, że mnie nie zostawi.
Ale tego nie możesz być pewien, ponieważ ,,pewność niepewna". Nie wiesz co się stanie jutro, pojutrze czy za rok. Nie możesz wiedzieć... On też mi obiecał, że zawsze przy mnie będzie i mi pomoże, gdy nie będę miała siły dalej pływać po ,,oceanie zwanym życiem". Tego nie wiesz i nigdy wiedzieć nie będziesz, ponieważ nigdy nie mamy pewności.- pomyślałam.

Nowy PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz