Chapter 2

1.3K 108 6
                                    

Kara POV:

Obudziłam się, nabierając gwałtownie powietrza. Obejrzałam całe moje ciało ale wszystko wyglądało w jak największym porządku.

Wstałam z łóżka i dopiero się zorientowałam, że jestem w swoim pokoju. Było to dziwne bo wątpiłam, że po tym co się wydarzyło, przynieśli by mnie tutaj.

Usłyszałam hałas, pochodzący z kuchni, więc poszłam w jego kierunku. Zobaczyłam stojącą do mnie tyłem kobietę i poznałam ją dopiero gdy odwróciła się tak, że mogłam zobaczyć jej lewy profil.

-Lena? - Byłam zdziwiona, widząc ją w swoim mieszkaniu.-Co ty tutaj robisz?

-Mieszkam..? - Zaśmiała się, podchodząc do mnie z kubkiem kawy w ręce.-Dobrze, że już wstałaś bo masz dzisiaj dużo pracy.

-Pracy?

-Tak. - Wystawiła w moją stronę rękę z kawą ale gdy jej nie wzięłam to postawiła kubek na stole.-Alex mówiła, że jak tylko otworzysz oczy masz lecieć do DEO.

Skąd Lena o tym wiedziała? Albo miałam jakiś naprawdę dziwny sen albo cały czas jestem nie przytomna po postrzale. Tylko dlaczego wszystko wygląda tak jakby nic się nie stało?

-Ale czego nie zobaczy to ją nie zaboli, prawda? - Uśmiechnęła się, zarzucając ręce na moją szyję. Nie wiedziałam jak na to zareagować, więc tylko stałam.-Nic się nie stanie jak przyjdziesz trochę później. Nie pierwszy raz się spóźnisz.

-Dlaczego miałabym się spóźnić?

Przybliżyła się do mnie a jej usta znalazły się na mojej szyi, składając pocałunki. Dobra tego to się nie spodziewałam.

-Uh...eh..Lena? - Odsunęła się ode mnie i popatrzyła w oczy.-Co ty robisz?

-A na co ci to wygląda? Właśnie próbuje zaciągnąć moją żonę do łóżka, która walczy bardziej niż zwykle.

Otworzyłam szeroko oczy i stałam jak rzeźba. Po tym co usłyszałam byłam w zbyt wielkim szoku by się ruszyć. Nawet nie potrafiłam się ruszyć.

Jeśli to jakiś głupi pomysł Winn'a albo Alex to wylądują na Antarktydzie i tam zaprzyjaźnią się z pingwinami.

-Czy ja dobrze usłyszałam? Jesteś moją żoną? - W końcu udało mi się coś powiedzieć ale po minie Leny mogłam zauważyć, że nie tego oczekiwała.

-Tak Kara. Od roku jesteśmy po ślubie. Wszystko w porządku? Alex po twojej wczorajszej walce obiecywała, że wszystko z tobą w porządku ale najwidoczniej coś pominęła.

Walce? To znaczy, że Lena wie, że jestem Supergirl. Na Rao co tutaj się dzieje? Moim jedynym wyjściem jest porozmawiać z Alex, może ona mi pomoże.

-Jest wszystko w porządku. - Wysłałam jej delikatny uśmiech.-Po prostu mam dużo na głowie. Lepiej już polecę do DEO nim Alex sama się tutaj przejdzie.

-Dobry pomysł.

Jak najszybciej wyszłam z mieszkania i gdy już miałam odlecieć coś mnie powstrzymało. Nie mogłam wyjść tak po prostu.

Weszłam z powrotem do mieszkanie gdzie zobaczyłam smutną Lenę. Raz się żyje. A to i tak tylko sen więc nic to nie zmieni w moim prawdziwym życiu.

-Lena? - Podniosła wzrok a jej piękne zielone oczy ukazywały smutek, nie mogłam patrzeć na nią w takim stanie.-Zapomniałam czegoś.

-Czego?

-Tego. - Stanęłam przed nią i złączyłam nasze usta. Pocałunek nie był taki jak sobie go wyobrażałam, był sto razy lepszy.-Teraz mogę iść.

Zaśmiała się cicho nim jeszcze raz musnęła moje usta a potem popchała mnie w stronę drzwi żebym już sobie poszła.

Z szerokim uśmiechem leciałam do DEO, zastanawiając się jak wrócę do siebie i ile jeszcze czasu spędzę w tym świecie. Chociaż spędzanie czasu w świecie gdzie Lena jest moją żoną nie wydaje się takim złym pomysłem.

Lena Luthor moją żoną.

Alex POV:

Patrzyłam jak moja siostra leżała nieprzytomna na łóżku ale na jej ustach widniał szeroki uśmiech. Przynajmniej miała miły sen.

-Nie martw się Alex, Kara jest silna i jestem pewien, że nie długo do nas wróci. - Kiwnęłam głową na słowa J'onn'a.-Tu jest pod dobrą opieką.

Minął już dzień od momentu gdy przyjęła na siebie kulę, która była przeznaczona dla Leny. Bałam się, że szybko się nie wybudzi, że w ogóle się nie wybudzi.

-Wróć do nas Kara. - Ścisnęłam jej dłoń.-Potrzebujemy cię, ja cię potrzebuje, Lena cię potrzebuje a świat potrzebuje Supergirl.

My Red Sun ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz