Nie myśląc nawet chwilę, wybiłam się w niebo i poleciałam w stronę mieszkania Leny. Nie wiedziałam co się stało ale to nie przeszkodziło mi w cholernym martwieniu się.
-Nie tylko ja mam szczęście do wpadania w kłopoty. - Mruknęłam do siebie, lądując na balkonie zielonookiej. Nasłuchiwałam każdego najmniejszego dźwięku ale nic nie wyłapałam, więc powoli weszłam do środka.
-Przyszłaś. - Popatrzyłam w stronę skąd pochodził głos i zobaczyłam uśmiechającą się do mnie Lenę, która siedziała z kieliszkiem wina na fotelu.-Nie byłam pewna co powiedzieć żebyś przyszła, więc użyłam słów, które byłam pewna, że zadziałają.
-Obojętnie co byś powiedziała to bym przyszła gdybym tylko wiedziała, że tego chcesz. - Oznajmiłam, kierując się w stronę kobiety.-Wiele nie potrzeba bym się u ciebie pojawiła.
-Nie byłam pewna czy dalej to tak działa po tym jak poznałam twoją tajemnice Karo. Dużo myślałam przez ostatnie parę dni.. - Przerwała by wziąć łyka wina.-... i doszłam do paru wniosków.
-Jakich? - Przełknęłam ślinę, czując zdenerwowanie.
-Rozumiem dlaczego mi nie powiedziałaś o tym, że jesteś Supergirl ale jednocześnie czuje się zdradzona. Zawsze byłaś po mojej stronie i jako Kara Danvers i jako bohaterka National City ale jednocześnie nie ufałaś mi na tyle by mi powiedzieć kim jesteś tak naprawdę.
-Ufam ci jak nikomu innemu Lena...
-Czyżby? - Uniosła swoje idealne brwi.-Bo jak dla mnie to tak nie wyglądało.
-Nie będę udawała, że wiem co czujesz bo nie wiem ale gdybym mogła cofnąć czas i powiedzieć ci o tym to bym to zrobiła. Ale po tym jak twoja matka mi powiedziała, że gdy się dowiesz to mnie znienawidzisz to za bardzo się bałam.
-Nawet moja matka wiedziała. - Prychnęła, kręcąc głową.-Świetnie. Ile osób jeszcze o tym wie?
-Parę ale tylko Winn się dowiedział ode mnie.
-Nie wiem co mam myśleć Kara. - Wstała z miejsca, na którym siedziała i podeszła do mnie.-Ale wiem jedną rzecz. Wiem, że nie wyobrażam sobie tego, że nie będzie cię w moim życiu dlatego obiecaj mi, że nie będziesz już przede mną nic ukrywać.
Odetchnęłam z ulgą i od razu pokiwałam głową z szerokim uśmiechem, który jednak po chwili zniknął gdy zdałam sobie sprawę, że mam jeszcze jedną tajemnicę, której wolałabym nie wyjawiać.
-Jest coś jeszcze, prawda? - Kiwnęłam głową.-Co takiego?
-Nie chcę cię stracić..
-Nie stracisz. - Ułożyła rękę na moim policzku a przez moje ciało przeszedł bardzo przyjemny dreszcz.-Jeśli nie straciłaś mnie po tym jak dowiedziałam się kim jesteś to jestem przekonana, że i teraz mnie nie stracisz.
Wzięłam głęboki oddech, czując że nie będę potrafiła dłużej tego ukrywać. Miałam nadzieje, że może dzięki temu, że wyznam co czuję to poczuję się lepiej i będzie mi lżej na sercu.
-Kocham Cię Leno Luthor. - Wyznałam, przymykając oczy bo bałam się reakcji kobiety.-Przez długi czas walczyłam z tym uczuciem ale nie potrafię już. Nie chcę już.
-Otwórz oczy Kara. - Powoli uniosłam powieki a widok jaki ujrzałam sprawił, że moje serce zaczęło bić szybciej. Na ustach Leny widniał szeroki uśmiech, w którym byłam tak bardzo zakochana.-Od momentu jak weszłaś do mojego gabinetu razem z Clarkiem Kentem wiedziałam, że zmienisz moje życie. Na początku pokazałaś mi co to prawdziwa przyjaźń ale z każdym kolejnym dniem moje uczucia zaczęły się zmieniać aż zdałam sobie sprawę, że nie chcę żebyś była już moją przyjaciółką. Chciałam żebyś była dla mnie kimś więcej i sama chciałam być dla ciebie kimś więcej.
-Więc.. co to dla nas znaczy Lena?
-To znaczy.. - Zaczęła ale przerwała i pokręciła głową i gdy otworzyłam usta by spytać o co chodzi to poczułam jej wargi na swoich, które sprawiły, że moje serce zaczęło niebezpiecznie szybko bić w klatce piersiowej.
Od razu dałam się ponieść tej pieszczocie, zdając sobie sprawę, że na ziemi nie ma nic lepszego od ust Leny. Nawet pocałunki, które miałam w tym bardzo realistycznym śnie nie mogły się równać z tym teraz.
-Kocham Cię Karo Danvers. - Szepnęła mi w usta, wsuwając rękę w moje włosy.-Możesz być Kryptonką i Supergirl ale dla mnie zawsze będziesz tylko Karą.
Uśmiechnęłam się, czując jak moją klatkę piersiową rozpiera radość. Chwyciłam ją delikatnie za biodra i przyciągnęłam jej ciało jeszcze bliżej swojego, znowu łącząc nasze usta. Nie trwało to długo jak trafiłyśmy do jej sypialni a nasze ciuchy wylądowały na podłodze pod łóżkiem.
-Ufam ci. - Zapewniła, patrząc mi w oczy gdy zauważyła moje wahanie. Bałam się, że zrobię jej krzywdę nie potrafiąc zapanować nad swoją siłą.-Wiem, że mnie nie skrzywdzisz Karo.
Jej przekonanie w głosie wystarczyło żeby całe moje ciało się zrelaksowało. I chociaż głos w głowie mi podpowiadał, że powinnam przestać to dałam się ponieść pożądaniu, które było we mnie już od jakiegoś czasu.
Byłyśmy splecione w uścisku miłości i każdym dotykiem, muśnięciem warg czy otarciem się o siebie przekazywałyśmy sobie wszystkie uczucia. W tym momencie najważniejsza była dla mnie kobieta i pokazanie jej jak bardzo moje uczucia do niej są silne.
Lena Luthor była tą jedyną.
-Byłaś niesamowita. - Szepnęła gdy po wszystkim położyłam się koło niej.-Wiedziałam, że nie zrobisz mi krzywdy.
-Mogłam cię połamać.
-Ale tego nie zrobiłaś kochanie. - Poczułam jak moje policzki zrobiły się czerwone na to jak mnie nazwała.-Powinnaś zacząć bardziej sobie ufać, tak jak ja ufam tobie.
Ułożyłam rękę na jej policzku i lekko potarłam go kciukiem nim złączyłam nasze usta w delikatnym, czułym pocałunku. Gdy zakończyłam pocałunek Lena z uśmiechem wtuliła się w moje ciało, więc objęłam ją ramionami, czując jak wszystko w końcu jest na swoim miejscu.
-Kto by pomyślał, Super i Luthor razem? - Wtuliła twarz w mój prawy obojczyk a ręką na lewym zaczęła kreślić palcem jakieś znaki.-To takie nie realne.
-A jednak. - Odparłam a po chwili poczułam jakbym przeżywała deja vu. Podobny moment wydarzył się w moim śnie jak byłam nie przytomna. Może nie wszystko było takie samo ale te słowa przed chwilą przez nas wypowiedziane tak.
-Jesteś moją bohaterką Kara. - Przechyliłam lekko głowę żeby spojrzeć jej w oczy. Miałam przeczucie co zaraz może powiedzieć.-Może Supergirl jest bohaterką National City ale Kara Danvers jest dla mnie.
Uśmiechnęłam się lekko, składając czuły pocałunek na czubku jej głowy. Może ten sen, który przeżywałam po postrzeleniu z tej dziwnej broni jednak nie do końca był snem.
-A ty jesteś moją bohaterką Leno Luthor. - Szepnęłam cicho, myśląc, że tak jak tam to tutaj też kobieta spała ale tak nie było bo uniosła głowę do góry i spojrzała mi w oczy, które były przepełnione miłością a po chwili złączyła nasze usta.
Czyżbym w końcu mogła zaznać prawdziwego szczęścia?
CZYTASZ
My Red Sun ✔
Short StoryKara zasłaniając swoim ciałem Lenę, przyjmuje na siebie pocisk, który sprawia, że dziewczyna wpada w śpiączkę a jej podświadomość trafia do innej rzeczywistości. Wydaje jej się, że to zwykły sen bo w końcu jest nie przytomna ale prawda jest taka, że...