Rozdział 2

246 18 0
                                    

   Noc była bezchmurna, niebo pełne gwiazd. Powietrze było ciepłe, niemo zachęcające do wyjścia na zewnątrz. Idealny czas na romantyczny wieczór z drugą połówką. Nic więc dziwnego, że tej nocy Ashton, zamiast zostać w domu, po raz kolejny siedział na niewygodnej, metalowej ławce przy jej grobie. Tylko on mu został. Paradoksalnie, jedyna rzecz, która przypominała mu o jego szczęściu, była również przyczyną jego smutku.      

    Chłopak nie wiedział, dlaczego ciągle tam wracał. Za każdym razem obiecywał sobie, że to ten ostatni. Jednak, to nigdy nie była prawda. Coś nie pozwalał mu przestać. Te wizyty na cmentarzu były mu potrzebne. Wypełniały pustkę, zaspokajały rzeczywistą potrzebę. Pomagały zapomnieć, równie paradoksalne.

    A wszystkim, czego teraz potrzebował, było zapomnienie.                                   

                                                                    ***

                       

                

    Obudziłam się w środku nocy. Czułam, jak pościel klei się do mojego spoconego ciała. Nie miałam pojęcia, dlaczego było mi tak gorąco. Wyswobodziłam się spod kołdry, siegając po koc, którym w zamian się okryłam. Przymknęłam oczy, starając się na powrót zasnąć. Robiłam wszystko, aby tego dokonać. Liczyłam barany, następnie w myślach odśpiewałam wszelkie kołysanki, które dane było mi poznać w moim młodzieńczym życiu.            

    Nic.

    Po dziesięciu minutach tych zabiegów, stało się dla mnie jasne, że tej nocy nie zasnę. Przynajmniej nie przez najbliższe kilka godzin.

Zaczęłam kręcić się na łóżku. Nie chciałam, aby te czasy wróciły.

    Czasy, kiedy nie mogłam usnąć; kiedy najmniejszy dźwięk budził mnie z mojego półsnu; kiedy bałam się choćby poruszyć, ponieważ to mógłby być ostatni ruch w moim życiu.

    Czasy nerwowego wyczekiwania na śmierć.

    I mimo, że mój zdrowy rozsądek podpowiadał, że nie ma możliwości, aby moje serce nadal było zagrożone, moja wyobraźnia wymyślała najgorsze scenariusze. W ich kontekście, słowa taty nabierały nowego znaczenia. A wniosek był prosty.

    Może już nie grozi mi śmierć.

    Jednak moje serce nadal nie działa tak, jak wszyscy byśmy sobie tego życzyli.

   

                                                                   ***

    Kiedy rano wstałam, byłam zdziwiona. Ostatniej nocy nie spodziewałam się, że uda mi się usnąć. Podniosłam się z łóżka i skierowałam do łazienki. Umyłam się i ubrałam, a chwilę potem usłyszałam głos mojej my wołającej mnie z kuchni.

    - Już schodzę! - odkrzyknęłam z lekkim zawahaniem; tak samo, jak zawsze w przypadku taty, poczułam, że to nie będzie zwykła pogawędka. Ona, podobnie jak on, nie znała takiego słowa. Mogłoby się wydawać, że dzięki temu, że oboje raczej nie byli rozmownymi ludźmi, ich związek będzie kwitł. Jednak, znowu błąd, zbyt duże podobieństwo dwojga ludzi może być gorsze niż całkowita odmienność.

Her Second Chance I ASHTON IRWIN FANFICTION PL IWhere stories live. Discover now