- Liv! Obudź się, Liv... - usłyszałam głos, który z opóźnieniem przebijał się przez dźwiękoszczelną błonę, która otaczała mnie od momentu, kiedy zaczęłam rejestrować jakiekolwiek dźwięki.
Podniosłam się powoli do pozycji siedzącej i spostrzegłam, że leżę na kanapie znajdującej się w salonie domu Michaela. I zgodnie z prawami grawitacji zakładałam, że ktoś mnie tu przyniósł. I to wcale nie jest tak, że chciałam, żeby tą osobą był Ashton.
Jestem żałosna.
- Boże, ty żyjesz! - wykrzyknęła, skacząc na mnie i obejmując, uszczęśliwiona Han z wyraźną ulgą w głosie, jakbym naprawdę mogła umrzeć. Cóż, kiedyś mogłam.
- Boli cię coś? Niedobrze ci? Przynieść miskę? Dwie? Może chcesz coś zjeść? Pomarańczę? Jabłko? Kanapkę? Zupę? Może potrzebujesz do łazienki? Nie? - zaczął zasypywać mnie pytaniami Calum.
Jezu, przy nich chyba jeszcze nikt nie zemdlał.
- Nie, czuję się dobrze, naprawdę - powiedziałam, całkowicie szczerze. Nie czułam się gorzej, niż wcześniej.
Pięć par oczu spojrzało na mnie sceptycznie. Chyba musiałam brzmieć bardziej niż niedorzecznie w ich uszach, skoro zwróciłam uwagę wszystkich członków Five Seconds Of Summer.
- Nic mi nie jest, uwierzcie. To było po prostu...nic - próbowałam dalej, kierując się resztkami złudnej nadziei; wierząc, że nie zwrócą większej uwagi na moje omdlenie i potraktują sytuację jako jednorazową.
Nie mogłam być bardziej naiwna.
- Oh, tak, zapomniałem - odezwał się Ashton, a mnie zamurowało. On ze mną rozmawiał. Z e m n ą. R o z m a w i a ł. - Codziennie jakaś laska mdleje nam na dywanie, prawda Mike?
- Ostatnio nawet dwa razy dziennie - odpowiedział chłopak, podchwytując żart. - Myślę, że to przez ten nasz nieodparty urok i niebanalne poczucie humoru, nie sądzicie?
To on zna takie słowa?
Ups.
Wybacz, Michael.
- Ok, łapię. Ale zrozumcie, to było jednorazowe - to była prawda. Prawie. To był pierwszy raz, od kiedy mam nowe serce. - Pewnie nie zjadłam śniadania czy coś.
- Oh, czyli jednak trafiłem z tą pomarańczą! - wykrzyknął Calum, kierując się w stronę kuchni. Nie zdziwiło mnie to; pewnie spędzał tu więcej czasu niż we własnym domu.
Wszyscy wybuchli śmiechem, widząc zachowanie Cala, nawet Ashton Obojętny Irwin, jednocześnie zapominając o przedmiocie naszej rozmowy. Miałam nadzieję, że na zawsze.
- Oh, Louise, wywiad musimy zrobić jutro, potem jestem zawalony próbami. Nie przeszkadza ci to, prawda?
O tym też miałeś zapomnieć!
To może ja zemdleję jeszcze raz?
Jakby, na rok?
- Jasne, miejmy to z głowy - powiedziałam, starając się brzmieć entuzjastycznie.
- Już niosę pomarańczę! - usłyszeliśmy, kiedy Calum wyłonił się z kuchni. Ruszył w moją stronę, jednak potknął się, a talerz z owocem wypadł mu z rąk. Kawałki cytrusa porozrzucane były po całym pokoju, a kilka wylądowało na moim brzuchu.
YOU ARE READING
Her Second Chance I ASHTON IRWIN FANFICTION PL I
FanfictionLiv przeszła właśnie operację przeszczepu serca. Stara się poukładać swoje życie na nowo, zapominając o chorobie. Ashton niedawno stracił swoją dziewczynę w wypadku. Nie potrafi sobie z tym poradzić. Próbuje o niej zapomnieć, jednak jedno zdani...