Shawn
Wszedłem rano do mojej ulubionej kawiarni. Lokal jest urządzony bardzo nowocześnie, ściany okrywa beżowa tapeta z połyskującymi wzorami. Gdzieniegdzie znajdują się niewielkie paprocie. Po pokonaniu kilku kroków od razu zauważam Camerona, który prawdopodobnie szkoli nową pracowniczkę, nie myślałem, że kogoś nowego zatrudnia. Dziewczyna tylko przytakuje i czasami się uśmiecha. Czapka z logiem kawiarni ląduje na jej głowie, a ona się wyszczerza do mojego przyjaciela. Cameron wychodzi na zaplecze, a ja podchodzę do lady i siadam na miękkim krzesełku barowym.
- Jedną kawę poproszę - uśmiecham się do wysokiej blondynki, a ona posyła mi niezrozumiałe spojrzenie. Po czym nerwowo się wierci na krześle.
- S-Słucham? - zapytała, jąkając się, na co zmarszczyłem brwi, czyżby mnie nie zrozumiała?
- Poproszę jedno latte - powiedziałem, akcentując każde słowo, żeby dziewczyna mnie, zrozumiała. Pierwsze dni w pracy nigdy nie są łatwe. Patrzę na dziewczynę, która nie wie, co ma mi powiedzieć. Po chwili milczenia dziewczyny i mojego wpatrywania się w nią, z zaplecza wyszedł Cameron.
- Wybacz, że musiałeś czekać Shawn. Ale się przebierałem- blondyn wysłał mi lekki uśmiech, rzeczywiście jest inaczej ubrany niż przed chwilą. - To, co chciałeś?
- Jedno Latte, ale czy ona nie mogła tego zrobić? - zapytałem i spojrzałem na dziewczynę, która się delikatnie skuliła. Zrobiło mi się trochę głupio, bo Cam nie jest zbytnio wyrozumiały dla swoich podopiecznych.
- Nie, stary. Sierra tu nie pracuje - zaśmiał się chłopak i zaczął robienie mojej kawy. Na twarzy blondynki pojawiły się rumieńce. Uśmiechnąłem się lekko, myśląc, jakbym mógł zamęczyć dziewczynę, gdyby nie przyszedł tu Cam.
***
Sierra
Wybiegam z zaułka, najszybciej jak potrafię. Moje płuca paliły się żywym ogniem, a stopy zaczęły niemiłosiernie boleć przez moje niewygodne obuwie. W obecnej chwili zrozumiałam, jak wielki błąd zrobiłam, ubierając niewychodzone buty. Na moje nieszczęście zbierało się na deszcz, a ja jestem jedynie w za dużej koszulce brata i krótkich dresowych spodenkach. Biegnę w nieznanym mi kierunku, a deszcz zaczyna powoli kropić. Zaciskam oczy, słysząc piski hamulców i dopiero ocknęłam się z transu. Nie zerkając na auta, zawróciłam i truchtem udałam się do kawiarni mojego brata.
- Cam? - zapytałam, wchodząc do budynku od tylnego wejścia. Oddychałam głęboko, żeby uspokoić oddech. - Cami? Jesteś tu? Layla? A ty jesteś? - rozglądałam się po pomieszczeniu i szukałam jakiejś żywej duszy.
- Sier? - spytał Cameron, na co odetchnęłam z ulgą i na niego spojrzałam. - Co się stało? - podszedł do mnie i ujął moją twarz w ręce. Zamknęłam oczy i się do niego po prostu przytuliłam.
- Cameron! Chodź mi pomóż - usłyszałam głos Layli, a na moją twarz mimowolnie wpłynął niewielki uśmiech. - O jejku! Sierra? Co ci się stało mała? - brunetka również mnie przytuliła.
- J-Ja... - chciałam coś powiedzieć, ale Cam mi przerwał.
- Chodź, zrobię Ci kawę i nam opowiesz dobrze? - zapytał brunet, na co kiwnęłam głową. Chłopak dał mi firmową bluzę, która była na mnie za duża. Usiadłam na krześle barowym i wycierałam oczy z łez, które oczyściły moje oczy z kurzu Toronto. Po chwili rozmyślania i odprowadzania mojej twarzy do porządku Cameron wrócił z moją kawą zbożową. - Więc? Co się stało.
- Ja... Napadli na mnie... N-Nie pamiętam, ile ich było, ale - zrobiłam krótką przerwę na zebranie myśli - Ale zabrali mi telefon, klucze i portfel - poczułam łzy napływające mi do oczu. Cam otarł moje napuchnięte policzki i się do mnie uśmiechnął. Ma taki zaraźliwy uśmiech.
CZYTASZ
One Coffee, Please | Shawn Mendes
FanfictionNoce, letnie poranki czy deszczowe dni. Dla niektórych nie ma znaczenia pora dnia lub nocy. Wystarczy jeden sms, jedno połączenie, jeden znak i już są koło siebie, ale czy to może być realne? Introwertyk zakochany w ekstrawertycznym życiu. Ekstrawer...