5

69 6 15
                                    

– Na co się tak lampisz? Pierwszy raz nie przejmowałaś się ludźmi wokoło! To krok naprzód – uśmiech nie znika z mojej twarzy, kiedy Cameron obejmuje mnie ramieniem.

— Po prostu jest mało osób — szepczę – a do tego wszystkie starsze panie, które tutaj są, rozbierają cię wzrokiem.

– Sierra. Zaraz wylądujesz na ulicy – warczy, bardziej rozbawiony niżeli wściekły, Cameron.

– Nie potrafiłbyś – stwierdzam fakt. Od czasu śmierci mamy... Cameron nie odpowiada, widząc moje nagłe spięcie. Niby nic takiego. Śmierć jednej osoby. Przedawkowanie leków. Przyciągnięcie wielu zdarzeń, które mogłyby nie mieć miejsca. Typowa historia jak z książek i kin, ale czy ten świat nie jest typowy? Na śmierć głównego bohatera wszyscy płaczą, a na śmierć pionka? Nikt. Może pojedyncze osoby. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka, czyż nie?

– Hej, Myszko? Co jest? – chłopak posyła mi radosny uśmiech, na co mimowolnie poprawia mi się humor. Przytulam chłopaka i szepczę:

– Tony przyjechał – patrzę na rozpromienienie miny Cama. Zawsze byli w dobrych kontaktach. Może to dlatego, że An zawsze krył Lay i mojego brata przed jej rodzicami, którzy nie byli za szczęśliwi ich związkiem. Ciekawe czy nasi rodzice byliby z tego zadowoleni.

– To świetnie! Gdzie on jest? Postawię mu piwo – posyłam blondynowi gromiące spojrzenie.

– Przecież on nie ma jeszcze 21 lat! Cameron – skarciłam brata, przeciągając ostatnią literę jego imienia.

– I co z tego? Tylko ty jesteś taką świętoszką, że nie pijesz alkoholu – odparł rozbawiony, na co przewróciłam oczami. Tak, wow nigdy nie piłam alkoholu. W wieku 18 lat przecież wszyscy nawalają się do nie przytomności i świetnie się bawią.

– To, że potrafię się bawić bez alkoholu, nie oznacza, że jestem gorsza od innych – posyłam mu zwycięski uśmiech, niestety zagina mnie jednym zdaniem, na co nie jestem przygotowana.

– Czytanie książek to zabawa? – No dobra, może jestem nudziarą, ale czy to źle? Ktoś musi być tym mniej wyjątkowym, żeby mogli być ludzie wyjątkowi.

– Cameron! Chodź i mi pomóż wynieść te skrzynki, bo będziesz spał za drzwiami – krzyczy wyjątkowo zirytowana Layla. Marszczę brwi, po czym popycham blondyna za ladę, a sama kończę w spokoju wcześniejsze sprzątanie.

Siedząc w samochodzie ze słuchawkami w uszach, rozmyślam o wydarzeniu, które się zdarzy w niedawnej przyszłości. Każdy myśli, że w nowej szkole będzie królem, po byciu nikim we wcześniejszej. Jaka jest prawda? Nawyki się nie zmieniają nic a nic. Jesteśmy tylko bardziej pewni, ponieważ nikt nas nie zna. Przymykam oczy i odpływam w ciepłym aucie w przyjemny sen.

***

Mieliście kiedyś w dzieciństwie sytuację, że zasypialiście w salonie na kanapie, a rano magicznie pojawiacie się w łóżku? Tak ja też nie. A przynajmniej nie w tym przypadku. Jak bardzo bym tego chciała, to Cameron i tak musiał mnie obudzić, najbrutalniej jak potrafił, czyli zaczął mną trząść, zajadając się kanapką nad moją twarzą. Okropne. Najgorsze. Okruchy. Nie wiesz co się do cholerny dzieje. Zimno otula twoje ramiona. I jeszcze to pieprzone niewyspanie, które towarzyszy Ci przy każdym wczesnym wstawaniu.

– Wstawaj, bo cię tu zostawię na noc – mówi mój jakże rozbawiony brat. Wstaję, lekko się chwiejąc i dygocząc z zimna. Lato? W snach! Witamy w Kanadzie!

– No już już – stękam i ospale idę w stronę drzwi wejściowych do bloku. Wchodzę po schodach i wydmuchuję nos. Prawie udało mi się zapomnieć o chorobie. No tak, to prawie robi znaczenie. Przez większość dnia prześladowało mnie drapanie gardła i katar. Marzę w tym momencie o moim łóżku i cichutkiej muzyce.

One Coffee, Please | Shawn Mendes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz