Słyszę nawoływania mnie jak przez mgłę. Czuję nieziemskie ciepło oblewające moje ciało, kiedy ruszam ręką. Co się dzieje? Czy ja umieram? Tak ma wyglądać moja śmierć? Głowa rozrywa mi się na pół, a przynajmniej takie mam odczucie. Chcę się podnieść, ale wielki koc mi to uniemożliwia. Czuję jednocześnie, że zamarzam jak i, że jest mi cholernie ciepło.
-Sierra? Wszystko dobrze? - słyszę coraz wyraźniej znany mi głos. Rozpoznaję Laylę. Przyłożyła swoją zimną dłoń do mojego czoła, na co cicho syczę. Otwieram oczy, żeby skojarzyć sytuację. - Usiądź. Zaraz dam ci jakieś leki. Jesteś rozpalona!
Staram się podnieść, co daje mi trudności. Kiedy tylko minimalnie się po ruszę, to moje mięśnie bolą jak oszalałe. Patrzę na sylwetkę Lay, która siada na moim łożu. Podaje mi tabletki i szklankę wody. Wzdycham, szybko połykając wszystkie lekarstwa. Na moje nieszczęście woda oblała moją koszulkę. Niestety nie mogę z tym nic zrobić. Warknęłam cicho na śmiech mojej bratowej.
-Już? Skończyłaś się śmiać? - syczę zniecierpliwiona. Kiedy jestem chora, jestem też marudna i oschła.
- Nie, ale tobie zalecam pójść spać - powiedziała, głaszcząc mnie po głowie, na co zaczęłam cicho mruczeć. Układam się wygodnie na poduszce, ignorując przeszywający ból. Oddycham głęboko, by po kilku minutach zapaść w głęboki sen.
***
Podnoszę się gwałtownie, rozglądając się po pokoju. Oddycham głęboko, nie pamiętając nawet powodu chwilowego strachu. Spoglądam na okno, które już zdążyło się oblać nocnym mrokiem. Przechodzi mnie dreszcz na samą myśl, co może się kryć w ciemnościach. Wstaję z łóżka cała mokra od potu. Dyskomfort ogarnia moje ciało, kiedy czuję jak moje tłuste włosy, przylegają do skóry twarzy i głowy. Obleśne. Chwytam pierwsze lepsze dresowe spodenki i grubą bluzę, kupioną na przecenie w sieciówce. No cóż, ważne, że jest ciepła. Prawda?
Idę wziąć szybki prysznic, ale moją uwagę przyciąga Cameron z Lay. Siedzą na kanapie i się śmieją z czegoś na sofie. Spoglądam na telewizor, ale jest wyłączony. W tle słyszę tylko cicho puszczone Don't od Eda Sheerana. Podchodzę do nich i zaglądam co robią z lekką obawą. Na szczęście okazuje się, że przeglądają stare albumy.
- Już się lepiej czujesz? - pyta troskliwie Lay. Kiwam głową i siadam przed Cameronem. Jego silne ręce są na tyle długie, że może spokojnie wykonywać wcześniejsze czynności. Czuję się bezpieczna w jego ramionach, co przypomina mi wyjątkowe ramiona pewnego bruneta o czekoladowych oczach.
***
Wybucham śmiechem razem z Laylą, kiedy widzimy zdjęcie mojego brata po jego pierwszej imprezie. To zdjęcie przejdzie jeszcze do historii. Nie zdążył się obudzić, ani posprzątać. Kiedy weszliśmy do mieszkania spał sobie spokojnie na lodówce. Jego kolegów już nie było.
- To nie jest zabawne! Musiałem potem sprzątać cały dom sam. Calutki dom sam - powiedział zaznaczając dokładnie każde wypowiedziane słowo. Moją uwagę przykuło jedno zdjęcie. Jest na nim Cameron i chłopak przypominający Shawna. Przytulają jeszcze jedną dziewczynę, a raczej dziewczynkę. Mój uśmiech znika z mojej twarzy, a zastępuje go skupienie i zdziwienie. Przez ten czas zapomniałam się zapytać skąd chłopacy się znają.
- Sier? Wszystko dobrze? - pyta Lay kładąc swoją ciepłą dłoń na moim lodowatym kolanie. W między czasie kiedy Cameron szukał nowszych albumów, ja poszłam się umyć pod prysznicem.
- Skąd Cameron zna Shawna? - spojrzałam na nią. Dziewczyna wyraźnie się zdziwiła. Z tego co widzę, Cam musiał znać bruneta dosyć długo, skoro ma z nim zdjęcie sprzed około trzech lat. Widzę zagubienie na twarzy dziewczyny. Otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale wyprzedza ją mój brat.
CZYTASZ
One Coffee, Please | Shawn Mendes
Fiksi PenggemarNoce, letnie poranki czy deszczowe dni. Dla niektórych nie ma znaczenia pora dnia lub nocy. Wystarczy jeden sms, jedno połączenie, jeden znak i już są koło siebie, ale czy to może być realne? Introwertyk zakochany w ekstrawertycznym życiu. Ekstrawer...