30

611 48 12
                                    


I tak zaczęła się podróż po czteropiętrowym budynku wydawania pieniędzy. To sklep z sukienkami, to z butami, to z torebkami...ale nic z tego skoro ona w takich nie chodzi. Minąłem jubiler gdzie pewien łańcuszek złapał moją uwagę. Był srebrny i miał 3 małe serduszka. Taki drobny, ładny. Pasowałby jej. Ona nie chodzi w jakoś wielkich, widocznych łańcuszkach czy kolczykach czy co tam. Zrobiłem zdj i wysłałem Kookowi aby usłyszeć jego zdanie.

=Kupuj. Pewnie by się jej spodobał aleeeee sam lańcuszek to trochę mało-

=ok=

Na blat rzuciłem 4 stówy i wyszedłem mówiąc sprzedającemu:

-Reszty nie trzeba-

Nagle zadzwonił telefon. 

+++

-Halo?-

-CHONO TU FASTEM-

-Co? Gdzie?-

-Trzecie piętro, sklep lewej strony od schodów ruchomych, z różowo czarnym napisem-

-Zaraz będę-

+++

Ruszyłem przed siebie. W stronę schodów. PYK CYK na 3 piętro. Dokładnie tam gdzie mówił Jungkook.

"Naughty & Nice"

Taka była nazwa sklepu. 

...onie.

Wchodząc do sklepu szczęka mi opadła. Stanąłem na środku rozglądając się. Tak na oko było pewnie z 10 osób w sklepie. 

Jaki to był sklep? To był sklep z zabawkami. Nie taki jak ToysRus czy Smyk gdzie można kupić najnowszy zestaw Lego o nieeee. To był sklep sprzedający zabawki...dla DOROSŁYCH. Tam były rzeczy które nawet nie wiedziałem że istnieją... Tyle różnorodności..

Ujrzałem Jungkooka stojącego w tylnej części sklepu. Szybkim krokiem to niego podszedłem.

-Jestem-

-To dobrze-

-Ty serio chcesz jej takie coś kupić?-

-W sypialni będzie ciekawiej..-

-Znasz się na tym co?-

-Ty jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz- powiedział Kook odwracając się w moją stronę trzymając 2 rzeczy w rękach.

-A więc które ci się bardziej podoba?-

--------------------------------

POV Moje

Obudziłam się dzisiaj w pustym domu. Wstałam dosyć późno ale jeszcze było przed południem. 

~Gdzie oni się podziali?~

Zadzwoniłam do jednego...do drugiego...ale żaden nie odbierał.

~Ok M/I w takim razie mamy czas dla siebie~

Do ok. 16  spędziłam czas robiąc rzeczy typowe w moim stylu. Maseczki, pizza, filmy. Potem stwierdziłam że nie chce mi się siedzieć dalej w domu. Gdzie pójdę? Ło panie tego nie wiedziałam jeszcze, ale się ubrałam na siebie czarną bluzę niebieskie jeansy i białe tenisówki i wyszłam. Zaczęłam chodzić po ulicach patrząc co tu robić. Wpadłam do kawiarni internetowej. 

~Dobrze że wzięłam laptopa do torby. Może tutaj popiszę trochę~

Usiadłam sobie przy stoliku po tym jak zamówiłam latte i wyciągnęłam cenny sprzęt. Wpisałam hasło, odpaliłam Wattpada i się usadowiłam. Będzie długi wieczór...

I tak przesiedziałam resztę dnia. Ściemniło się. Siedziałam sobie w okularkach (bo nie założyłam dzisiaj soczewek) , stukając w klawiaturę i popijając drugą kawę. Pisałam opowieść o dziewczynie podobnej do mnie tylko że jej się rzeczywiście powodziło w życiu. Nie musiała zabijać ojca, ani żyć z dwoma kochanymi idiotami...ale cóż taki mój los. I tak ich kocham.  Zauważyłam że wibrował mi telefon na stole. 3 nieodebrane połączenia od Taehyunga i  2 od Jungkooka. Jebać ich, oni nie odebrali jak ja się martwiłam to teraz niech oni się martwią.

Była już 21. Podszedł do mnie jakiś młody chłopak pracujący w kawiarni. 

-Proszę panią zaraz zamykamy-

-A dobrze to ja już idę. Dziękuję-

Zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę drzwi mówiąc chłopakowi:

-Do widzenia-

Była ciemna noc. Gwiazd było dużo na niebie. Księżyc prawie w pełni. Ściągnęłam okulary (rzecz jasna były do czytania bo z daleka dobrze widziałam) i popatrzyłam się w niebo. Wracam do domu? Meh, nie chciało mi się. Postanowiłam pójść do parku, gdzie usiadłam sobie na ławeczce. Wpatrywałam się w gwiazdy myśląc o moim życiu. 

~To całe spotkanie z chłopakami, chodzenie do tej szkoły, mieszkanie w tym mieszkaniu...to było część mojej misji..ale tej misji już nie ma. Co teraz? Mam żyć dalej w tam wszystkim czy wrócić do dawnego domu, który teraz stoi pusty. Mama uciekła gdzieś dawno temu...nie wiem o niej nic..nawet jak wygląda...Tata nie żyje. Rodzeństwa nie mam. No i w takiej chwili nie wiedziałam co robić konkretnie. Dobrze mi tu było..Tae i Kook traktują mnie jak księżniczkę..tylko że pieniędzy tu nie mam.~

Moje myśli przerwał krzyk.

-M/I!-

Obejrzałam się za siebie widząc 2 osoby idące w moją stronę. 

~Tae?~

-M/I!!!!!-

~Kook?~

~Co oni tu robią~

Podeszli do mnie oślepiając mnie latarką z telefonu.

-M/I..gdzieś ty była?! MARTWILIŚMY SIĘ!- krzyknął Jungkook patrząc się na mnie ze złością w oczach.

-Porozmawiamy w domu- powiedział Taehyung łapiąc moją rękę

-...nie jesteś moim ojcem! W tej chwili traktujesz mnie jak dziecko! Jestem dorosła nie muszę się komukolwiek spowiadać, a szczególnie tobie..- powiedziałam wyrywając swoją rękę z jego dłoni.

-Chcesz się teraz kłócić?!- 

-...-

-Idziemy-

-...- odwróciłam głowę w bok nie patrząc się na niego, tak jakby strzelając focha.

-M/I...naprawdę chcesz mnie zezłościć?- zapytał niskim...niby spokojnym ale bardzo groźnym głosem. Aż się trochę zaczęłam bać.

-...-

Taehyung odwrócił się idąc przed siebie zostawiając mnie tam.







smucixson trochę nie? ;-;            jak tam u was niunie?






// DOLL // bts ff / plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz