Gdzie i jak się poznaliście?

4K 74 28
                                    


Steve

Razem ze swoją przyjaciółką poszłyście pobiegać na bieżnię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Razem ze swoją przyjaciółką poszłyście pobiegać na bieżnię. Po kilku okrążeniach obie zmachałyście się i nie było możliwości aby cokolwiek miało was zmusić do dalszego biegu. Zauważyłaś, że masz rozwiązanego buta więc się schyliłaś, ale po chwili poczułaś stukanie w ramię i stłumiony pisk twojej przyjaciółki. Nie wiedziałaś o co jej chodzi, ale sprawa się wyjaśniła gdy spojrzałaś przed siebie. Kilkanaście metrów przed wami stał przystojny (przystojny jak cholera) mężczyzna, który co chwilę spoglądał w twoją stronę. Rozejrzałaś się naokoło siebie, czy aby na pewno nie stoi gdzieś za tobą dziewczyna, na którą mógłby ewentualnie patrzeć, lecz nikogo tam nie było. -Idzie tu- usłyszałaś  ze strony swojej przyjaciółki. I faktycznie tak było. -Witam piękne panie, jak mija dzień?- z daleka wydawał się niższy, ale nie zmienia to faktu, że nadal jest zabójczo przystojny. -Chciałabyś ze mną pobiegać?- skierował pytanie w twoją stronę i się zaśmiał. Zdałaś sobie sprawę, że siedzisz z otwartą buzią. Z pytającą miną popatrzyłaś na przyjaciółkę, która szeptem powiedziała -Leć. Ja i tak muszę już wracać do domu.- I właśnie w taki sposób spędziłaś resztę dnia ze Stevem.

Bucky

Babcia (lub mama, zależy jak wolisz) namówiła cię na wyjazd do sadu, aby kupić trochę owoców na kompot, do ciast i do jedzenia na surowo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Babcia (lub mama, zależy jak wolisz) namówiła cię na wyjazd do sadu, aby kupić trochę owoców na kompot, do ciast i do jedzenia na surowo. Zgodziłaś się bo uwielbiałaś śliwki, a w sadzie jest kilkaset drzewek z tym pysznym owocem. Na miejscu wyciągnęłyście kilka koszyków skierowałyście się w stronę drzew. Gdyby nie to upalne słońce (załóżmy, że jest lato bo piszę to w zimę) wszystko byłoby dobrze, a ty nie miałaś nawet kapelusza, jedyny cień jaki miałaś to ten z drzewek, to i tak nic nie dawało bo słońce było w zenicie. Wybawcą okazał się brunet z jak się okazało metalowym ramieniem, który przyniósł ci czapkę z daszkiem - Dziękuję- powiedziałaś uśmiechając się w jego stronę -To przecież nic takiego, widzę, że ty też uwielbiasz śliwki.- także się uśmiechnął. -Tak to moje ulubione owoce, nic ich nie zastąpi a ciasto z nimi wychodzi najsmaczniejsze. -Popatrzył na ciebie ze zdziwioną miną -Kobieto, gdzie ty byłaś całe moje życie?- Zaśmialiście się i przez godzinę rozmawiając zbieraliście śliwki.

Avengers - preferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz