PRZECZYTAJCIE NOTKE POD RODZIAŁEM, PROSZĘ!
✖✖✖
-Hej, jestem Ashton.
-H-hi –czy ja się kurwa jąkam?
-Jak masz na imię, piękna?- czy on mnie nazwał piękną? Mam mokro, ok.
-Jestem Fleur.-odchrząknęłam żeby mój głos był normalny. Moja pewność siebie wraca, jest dobrze.
-Więc Fleur… Co robisz tutaj sama? O tak późnej porze?
-Imprezuje?- popatrzyłam na niego jakby był największym debilem na Ziemi. No bo w sumie nim był. Co innego mogłabym robić tutaj?
-Oh, no tak…-spojrzał w dół, ale zaraz podniósł głowę i spojrzał na mnie tymi kurewsko pięknymi oczami. Nie, stop.- Nie jesteś stąd prawda?
-Tak bardzo widać?
-Chodzi mi o to, że nigdy wcześniej cię tu nie widziałem.- co on, z policji?
-Jak często tu bywasz, że wiesz kto jest stąd, a kto nie?-uniosłam brew i ręką przywołałam barmana, któremu kazałam przygotować dwa shot’y.
-Jestem tu… często.
-Mhm, dużo mi to mówi serio.-mruknęłam, podsuwając shot’a, który stał bliżej niego. Sama chwyciłam drugi kieliszek, uniosłam w geście toastu czy czegoś i wypiłam na raz. Jeszcze chwile gadałam z Ashton’em. Po chwili wszystko zaczęło się rozmazywać, a odgłosy dochodziły jakby z daleka. Ostatnie co widziałam to rękę blondyna, która macha mi przed oczami. Co jest, kurwa?
✖✖✖
Usłyszałam głos Luke’a gdzieś niedaleko, rozmawiał z kimś. Kogo głosu rozpoznać nie mogłam Powinnam otworzyć oczy? Nie wiem, pieprzyć to. Uchyliłam lekko powieki i zobaczyłam tylko biały sufit. Ruszyłam głowę i zobaczyłam Hemmo, oraz jakiegoś kolesia. Ich wzroki spoczywały na mojej osobie, leżącej na łóżku. Ale, zaraz… Skąd ja znam tego faceta? W głowie skanowałam wczorajszy wieczór i znalazłam go. To przecież Ashton! Ten seksowny chłopak, który uratował moje dupsko przez spotkaniem z ziemią. No cóż… Dzięki chłopie. Tylko co on tu jeszcze robi, hm? I gdzie jak w ogóle jestem? Chyba warto byłoby się odezwać.
-Hej?-rzuciłam, podnosząc brew.-Co jest?
-Co jest? Pytasz co jest?!-Hemmings wstał gwałtownie, sprawiając, że podskoczyłam-Upiłaś się jak szmata, Fleur!
-I co z tego? Nie pierwszy, nie ostatni raz.-mruknęłam oglądając paznokcie.
-Kurwa, Fleur! Zemdlałaś! Gdyby nie Ashton i jego pomoc, teraz byłabyś w szpitalu!
-Luke, kurwa!- naśladowałam go- Nie upiłam się tak mocno, żeby zemdleć! Gadałam z Ashton’em i zamówiłam shot’y! Musieli mi dosypać jakiegoś gówna! Pomyślałeś o tym, kurwa?!-jego mina się zmieniła, a on spojrzał w dół. Mam go.
-Nie, o tym nie pomyślałem.
-No właśnie. Rusz czasem głową, Hemmings.- powiedziałam cicho, po czym spojrzałam na Ashton’a, który śmiał się z naszej małej sprzeczki.
-Jesteście naprawdę zgraną parą.-stwierdził śmiejąc się głośniej.
-Parą? My nie jesteśmy razem.- zamilkł i spojrzał na mnie.
-Oh, naprawdę? Po prostu on się tak o ciebie martwił i ta wasza kłótnia to… Naprawdę wyglądacie jakbyście byli razem.- uśmiechnęłam się. Nie mówi tego pierwszy.
-Mogłabym być jego dziewczyną, gdyby nie to, że Luke rżnie Cal’a jeśli wiesz co mam na myśli.- mój uśmiech zmienił się na ten chytry, a brwi się poruszyły. Ashton był teraz zdezorientowany. Tego chyba się nie spodziewał.- Aż dziwne, że jeszcze nie miałeś okazji słuchać ich jęków.
-Stop, Fleur.-powiedział czerwony Luke.
-Co tylko chcesz przyjacielu.- wyszczerzyłam się.-Ale odbiegając od tematu. Gdzie jestem?
-U mnie w domu.-powiedział Ash. Mogę tak na niego mówić? Tak, mogę wszystko.
-Może coś więcej? Jak co tu robię i jak się tu znalazłam?
-Oh, no tak. Więc po tym jak zemdlałaś nie za bardzo wiedziałem co zrobić, więc wyniosłem cię z bib ‘n’ bub’a[1] i chciałem zabrać do siebie. Wtedy pojawił się twój przyjaciel, naskakując na mnie i grożąc, że jak cię nie puszcze to skończę jako dodatek do ciasteczek jego babci, al-
-Może bez takich szczegółów?-mruknął Hemmo, a ja zachichotałam. Dodatek do ciasteczek, serio?
-Ale wytłumaczyłem mu wszystko, więc pobiegł po waszych przyjaciół i przyjechaliśmy tutaj. Koniec, jakże urokliwej historii.-powiedział kręcono-włosy* blondyn.
-Aha..-powiedziałam myśląc nad tym co powiedział.- I co teraz?
-Myślę, że ty jeszcze poleżysz.-odezwał się Ash.
-Nie chodzi mi o to.-pokręciłam głową.-Hemmo, co teraz?
-Ashton zaproponował nam, żebyśmy zostali tu na trochę.
-Powiedziałeś mu?-zmarszczyłam brwi, uważnie przypatrując się mojemu przyjacielowi.
-Tak.-mruknął tylko.
-Aha, okej. Mogę się wykąpać czy coś? Czuje się jak gówno.-powiedziałam, a Ashton zachichotał.
-Jasne.-skinął głową na drugie drzwi w pokoju, nie zauważyłam ich wcześniej.
Szybko podniosłam się i pożałowałam tego. Zakręciło mi się w głowie i ponownie, wylądowałam na łóżku.
-Wszystko okej?-Hemmo doskoczył do mnie w ciągu ułamka sekundy.
-Tak-posłałam mu uśmiech, po czym powoli wstałam. Otworzyłam drzwi i weszłam do łazienki, przekręcając zamek. Ściągnęłam z siebie wszystkie ciuchy i weszłam pod prysznic regulując wodę. Swoją drogą… Który chłopak chichocze?
[1] w slangu australijskim pub, nie mogłam się powstrzymać i to napisałam hyhy
*nie mam pojęcia czy napisałam to poprawie
✖✖✖
Cześć i czołem, aniołki! Przepraszam, że tyle czekaliście, ale najpierw obóz, a później cały czas coś i jakoś nie miałam okazji go dokończyć i wstawić. W sumie nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale cóż… bywa. Rozdziały będą pojawiać się w różnych odstępach, ponieważ piszę je na bieżąco.
Jest jeszcze jedna sprawa! Macie twitter’a? Może ściągnijmy pomysł od innych fanfiction i pod hashtag’iem #NeverBeFF będziecie pisać co myślicie? Wiem, że czytelników nie jest jakoś dużo, ale hej! Wszystko może się zmienić, nie? To jak? Piszcie co o tym myślicie:) Cóż to chyba wszystko z mojej strony.
Liczę na komentarze i votes:)
Wasza Maja x
CZYTASZ
never be|| ashton irwin
Fanfiction-Myślę… myślę, że się w tobie zakochałem. -To niemożliwe… Ty nie umiesz kochać, a ja nie potrafię być kochana. -Może to się zmieniło? -A może tobie spadło coś na głowę?