Latynos obudził się z przeraźliwym bólem głowy, szybko więc wydedukował że musiał wczoraj dużo wypić. Miał już wstawać kierując się do kuchni, kiedy zauważył że na stoliku nocnym leży szklanka wody i tabletka. Nie przypominał sobie, aby ją przynosił, lecz bez większego namysłu zażył lek. Padł na poduszki ciężko wzdychając, przetarł twarz dłonią próbując coś sobie przypomnieć. Jak za sprawą magicznej różdżki coś sobie uświadomił. Wspomnienia były mgliste i niewyraźne. Jednak to starczyło by chłopak przypomniał sobie, śliczne fioletowe oczy, czarujący uśmiech i to seksowne ciało. Latynus wydał z siebie bliżej nie określony jęk, chowając głowę w poduszkę. Yorak wyszeptał. Tak mu się przedstawił nieznajomy. Wiedział tylko tyle że poznali się na balu maskowym i że fiołkooki był częścią firmy Marmora Company. Szatyn nie wiedział do końca o czym rozmawiali, ale był pewny jednego że mógłby z nim rozmawiać godzinami.
*** Poprzedniego wieczoru
-Yorak, bez gadania musisz tam być! - krzyknęła na niego matka
-Nie chcę, po co ja tam? - zapytał z wyrzutem
-Czy ci się to podoba czy nie, jesteś częścią Marmora Company - mówiąc to rzuciła w jego stronę maskę
-Dobra, pójdę tam ale tylko na chwilę
Czarnowłosy założył maskę którą dała mu Krolia i udał się na bal. Podchodziły do niego różne osobistości, gratulując rozwoju firmy. Mówili mu jak jego ojciec byłby z niego dumny, a koreańczyk z trudem wymuszał uśmiech, powstrzymując się by któregoś przypadkiem nie uderzyć. Gdy już wszyscy dali mu spokój, rozejrzał się trochę. Zauważył Lanca tańczącego kaczuszki i Pidge dumnie go nagrywającą. Pałętał się jeszcze chwilę wśród ludzi. W końcu uznając że musi się napić. Podszedł do baru z ciężkim westchnięciem, opadając na jeden z barowych stołków.
-Szkocka z lodem - rzucił krótko do barmana
-Ciężki wieczór?
Usłyszał głos za sobą, a chwilę potem miejsce obok niego było zajęte. Przypatrywał się chwilę osobie obok. I z szokiem stwierdził że to Lance. Błękitne oczy świeciły się, lecz nie było w nich iskierek radości. Smutny uśmiech na twarzy latynosa utwierdzała Keith w tym że coś jest nie tak.
- Żebyś tylko wiedział jak ciężki - odparł w końcu Kogane
- Mój też do najlepszych nie należy
- Przed chwilą widziałem co innego - odparł nawiązując do tańczenia kaczuszek
- A to - szatyn lekko się uśmiechną - przegrałem zakład
- Dlatego twój wieczór jest zepsuty? Bo przegrałeś zakład - Parskną z pogardą fiołkowooki
- Nie dla tego... - zacisną usta w cienką linię tak jakby się zastanawiał co powiedzieć - Przed balem dzwoniła moja mama, mówiąc że stan mojego brata się pogorszył. On potrzebuje natychmiastowego przeszczepu nerki...
- Ou współczuję, naprawdę mi przykro ja...
- Masz rodzeństwo? - przerwał mu
- Nie
- Więc nie wiesz jakie to uczucie móc stracić kogoś tak bliskiego
- Wiem za to co to stracić ojca
Oczy Lanca otworzyły się szerzej, spoglądając z niedowierzaniem na chłopaka.
-Jak? - przełkną ślinę - Jak to się stało?
-Z dnia na dzień, wypadek samochodowy. Stare dzieje... miałem wtedy jakieś dziesięć lat.
- Ja nie wiedziałem, przepraszam.
CZYTASZ
W pogoni za miłością | klance |
FanfictionKiedy Keith po imprezie maskowej budzi się w łóżku przyjaciela jest przerażony, ucieka i udaję że nic się nie stało. Lance pamięta wydarzenia poprzedniego wieczoru jak przez mgłę, lecz nie może zapomnieć tych pięknych fiołkowych oczu i śmiechu. Post...