Kolejny dzień w firmie. Znów tą sama rutyna. Wiem tylko ze nią dniach ma przyjechać ktoś kto wygrał konkurs. Ale zrzuciłem tę sprawę na Johnnego. Moja prawa ręka w firmie a zarazem najlepszy przyjaciel. W sumie pracowała tu garstka osób dla których nie byłem szefem tylko kumplem. Cieszyło mnie to. Często wychodziłem z nimi na piwo. No i zawsze mogłem na nich liczyć. po wyjściu z windy przywitała mnie wiecznie uśmiechnięta Lisa.
- Pańska kawa szefie. - Jak każdego ranka już czekała na mnie świeża i gorąca.
- Dziękuje ci - Posłałam jej ciepły uśmiech. - Co mamy w kalendarzu na dziś? - Zapytałem, po czym zrobiła ostrożny łyk kawy tak by się nie oparzyć.
- O 10 jest spotkanie z Dyrektorem działu marketingowego Umówił się z panem na spotkanie już dwa tygodnie temu - Zaczęła opowiadać gdy szliśmy w stronę mojego biura
- Co dalej?
- O 12 lunch z Dyrektorem od sprzedaży. O 15 Przyjedzie krawcowa aby pobrać od pana wymiary na nowy garnitur który pn sobie zamówił. O 17 jest otwarcie nowej restauracji. Tej która powstała dzięki wygranemu konkursowi. - Lisa nie przerywała gdy weszliśmy do pomieszczenia. Ja usiadłem za biurkiem a ona stała naprzeciw mnie że swoim notesikiem.
- Muszę tam być?
- No właśnie również o 17 jest zebranie zarządcze.
- Czyli z mojej obecności na otwarciu nici?
- Niestety.
- Okej, - Westchnęłam - Coś jeszcze?
- W takim razie dziękuje ci za informacje. - Delikatnym pokłonem pożegnała się i wróciła do swoich spraw.
Miałem dzisiaj mnóstwo roboty. Nie dawałem tego po sobie poznać ale gdy byłem sam. Zdarzało mi się nad sobą użalać. Wiodłem spokojne młodzieńcze życie. Do dnia wypadku. No właśnie. wszyscy uznali to za sprawę zamkniętą. Ja wiem, że to nie był wypadek. Tego wieczoru mój tata miał ważny bankiet. Wynajął kierowcę ponieważ nasz stały zachorował. gdy wracał. Nie dotarł do domu. Na prostej drodze. samochód wpadł w poślizg. Dla mnie to nie możliwe ale podobno była tam jakaś plama oleju... podobno. Nadal żyję w przekonaniu, że to nie prawda. Mój ojciec wróci i znów będziemy szczęśliwą kochającą się rodziną. Po śmierci ojca, moja matka nie podniosła się. wpadła w depresję. Nie ma z nią kontaktu. Wynająłem masę specjalistów do pomocy. ale to nic nie daje. Wylądowała na wózku. Zachowuje się tak jakby była sparaliżowana. Nie rusza się, nie mów. Czasami tylko łzy które od czasu do czasu spłyną po policzku upewniają mnie iż ona żyje. Ja musiałem wziąć się w garść i przejąć kontrolę nad firmą ojca.
Teraz siedzę tu. Na krześle prezesa. I zastanawiam się, co gdyby tata nie pojechał na ten bankiet.
Rzuciłem się w wir pracy. Byłem na wszystkich spotkaniach jakie miałem na dziś zaplanowane. Po wszystkim usiadłem wygodnie w swoim fotelu i przymknąłem oczy. Potrzebowałem chwili ciszy. Niestety.
- Taeyong? - Po krótkim pukaniu zza drzwi wyłonił się Johnny
- Co jest? - Zapytałem ze zmęczeniem w głosie
- Chciałem zapytać czy idziesz na piwo po pracy? - popatrzył pytająco - Mieliśmy dzisiaj dość dużo pracy.
- A pytałeś już reszty? - zawsze chodziliśmy wszyscy razem. Chyba, że akurat ktoś nie mógł.
- Tak, czekamy na ciebie
- Dajcie mi chwilę zaraz przyjdę i pojedziemy.
- Spoko - odpowiedział po czym zniknął za drzwiami.
- Ja zrobiłem tylko porządek na swoim biurku po czym wstałam zabrałem swoje rzeczy i skierowałem się do chłopaków.

YOU ARE READING
BOSS // TaeTen
Любовные романыPo śmierci ojca załamał się. Zdecydował zerwać z dotychczasowym życiem i znajomymi. Myślał, że robi to dla dobra przyszłości, a tak naprawdę nie mógł się pogodzić z nagłą stratą rodzica. Postanowił poświęcić swój czas w stu procentach matce oraz kor...