nowa wiadomość od: luke; 09:48pm
spytałeś ich w końcu? chodzisz jak struty
nowa wiadomość od: michael; 09:50pm
nastawiam się psychicznie, to nie jest tak, że idę ich poprosić o szklankę wody, kurna
nowa wiadomość od: luke; 09:51pm
a gdyby tak właśnie było, ej?
nowa wiadomość od: michael; 09:52pm
jak???
nowa wiadomość od: luke; 09:53pm
no gdybyś ich pytał o wodę
nowa wiadomość od: michael; 09:53pm
“dzień dobry, chciałbym wypić państwa córkę?”
nowa wiadomość od: michael; 09:54pm
NIE TAK TO MIAŁO BRZMIEĆ, NO KURWA NO.
nowa wiadomość od: luke; 09:55pm
głodnemu chleb na myśli, lol
nowa wiadomość od: luke; 09:56pm
i chodziło mi o sens przenośny, metaforyczny, rozumiesz, żebyś sobie wyobraził, że to jak szklanka wody, a nie coś poważnego i wiesz, umowa na całe życie i tak dalej
nowa wiadomość od: luke; 09:56pm
słowem zluzuj gacie koleś i rzuć się na falę, go with the flow i w ogóle
- rzuć się na falę, kurna – wymamrotał michael, rzucając telefon na łóżko i odsuwając się z impetem od biurka. – co ja, waleń czy mors.
- nie bierz tego do siebie – rzuciła lexie, ze spokojem przeglądając gazetę. – to nie jest tak, że oni cię zjedzą. ej, a co z twoimi rodzicami?
- mama wszystko wie, ale czeka z gratulacjami aż twoi szanowni stworzyciele się zreflektują i w ogóle. – michael wzruszył ramionami, jakby to było coś oczywistego i wstał z krzesła, po czym położył się obok wyciągniętej na materacu lexie. – a ty?
- co ja?
- masz jakieś, uhm, plany? – bąknął clifford, czerwieniąc się lekko. – no wiesz, na ślub.
lexie zrobiła wielkie oczy i powoli odłożyła gazetę, by w ułamku sekundy wybuchnąć niepohamowanym śmiechem wymieszanym z histerycznym chichotem.
- co ty, przychodzisz poważny jak kamień nagrobny i pytasz o takie rzeczy? jasne, że mam, jestem dziewczyną, żyję tą białą kiecką – wycharczała brunetka między jedną salwą śmiechu a drugą, przez co michael poczuł się jeszcze bardziej głupio. – w sumie, to chciałabym czarną kieckę, bo biała na pewno mi się pobrudzi.
- ale nie wepchniesz mnie w smoking, co? – jęknął mike, patrząc na dziewczynę z lekkim przestrachem. – nie jestem typem człowieka, który chodzi w smokingu.
- ty w ogóle nie jesteś typem człowieka, który chodzi, wszędzie byś tyłek woził w samochodzie – parsknęła lexie, dając cliffordowi kuksańca w ramię. – ale nie, coś ty, żadnych smokingów. w sumie, to daj laptopa, poszukamy czegoś.
michael zwlókł się z łóżka z niemal agonalnym jękiem i po chwili położył się z powrotem, dzierżąc swoje wysłużonego laptopa. lexie tylko pokręciła głową nad ewidentnym lenistwem swojego – już – narzeczonego i włączyła przeglądarkę.
- czy ty naprawdę wpisałaś „punk rock ślub” czy mnie oczy mylą – wymamrotał chłopak, próbując opanować śmiech. – jesteś naprawdę zdesperowana.
- spierdalaj – warknęła lexie, przeglądając kolejne strony. – ja po prostu… o, tak! zagramy w guitar hero!
- teraz mówisz jak człowiek – uśmiechnął się michael, obejmując lexie w talii. – o, to fajnie wygląda.
- serio? skórzana kurtka do białej sukienki?
- ja się nie znam, ale…
- to wygląda zajebiście, a nie fajnie, mike – powiedziała lexie, przewracając oczami.
faceci.
CZYTASZ
/ rude /
Fanficdlaczego musi pan być taki niemiły? | clifford; © 2014 letsgetoutofhere; lowercase intended