Izuku pewnym krokiem podążał w kierunku swojej szkoły.
Chodź pod wpływem stresu czuł się nieco spięty, to mimo wszystko był niezwykle pewny siebie. W wyniku wielogodzinnego porządkowania swoich myśli, na które poświęcił cały poprzedni dzień i noc, doszedł do wniosku, że nie odpuści tak łatwo.Nie zrezygnuje z marzenia, jakim zaprzątał sobie głowę przez ostanie parę lat. Cuda się zdarzają, chłopak doświadczył tego na własnej skórze. Jeden z jego snów już przecież się spełnił; Izuku zacisnął skażoną bliznami dłoń; a on jest przecież Deku, który nigdy się nie poddaje.
***
Zielone oczy całą lekcję wlepione były w plecy, kark i blond włosy nastolatka siedzącego w ławce przed Midoriyą. Wcześniej nie udało mu się nawet złapać z nim kontaktu wzrokowego. Izuku z niecierpliwością oczekiwał końca pierwszej tego dnia godziny lekcyjnej. Zwykle skupiony i przejęty tematem, dzisiaj zupełnie nie zwracał uwagi na nauczyciela, ani nawet innych uczniów. Czasem tylko zerkał w stronę powieszonego na ściance zegarka.
Teraz do dzwonka zostało niecałe 10 sekund. Chłopaka co chwilę przerzucał wzrok to na Katsukiego, to na cieniutką wskazówkę, powtarzając przy okazji w głowie sekundy, które wyznaczyła.
Przełknął głośno ślinę, gdy znajdowała się dwie kreski od narysowanej na tarczy dwunastki.
Dzwonek zadzwonił, uczniowie zaczęli powoli wstawać z ławek. W całym pomieszczeniu dało się słyszeć dźwięk odsuwanych krzeseł, szmery i pojedyncze śmiechy jego przyjaciół.
Katsuki też powoli zaczął się zbierać, ku wyjściu z klasy, na co Izuku od razu oprzytomniał.
Energicznie wstał powodując przy tym niemały hałas, którym jednak nie zamierzał zaprzątać sobie myśli. Blondwłosy nastolatek znajdował się już przy drzwiach od sali, zielonowłosy podbiegł więc w jego kierunku.
Po kilkunastu metrach podążania szkolnym korytarzem bezpieczne pięć, sporych kroków od Bakugou, Izuku zebrał w sobie siły. Dostrzegając przychylny mu brak zbędnych świadków oraz zbliżające się wejście do toalety, nabrał powietrza w płuca i niewiele myśląc chwycił nastolatka za ramię. Wciągnął zdezorientowanego, jednak już poirytowanego Katsukiego do pomieszczenia, po czym trzasnął drzwiami.-Pojebało cię?! – wrzasnął blondyn próbując dostać się z powrotem do wyjścia, co jednak skutecznie uniemożliwił mu piegowaty chłopak.
Bakugou lekko zdziwiła zaciętość nastolatka, nie takiej reakcji się po nim spodziewał. Na chwilę złagodniał, co Izuku potraktował jako dobrą szansę, żeby się odezwać, zanim agresja wrócił do wyższego chłopaka ze zdwojoną siłą.
-Musimy pogadać...-zaczął.
Katsuki zacisnął zęby. Co miało znaczyć, że "muszą"? Czy ten pieprzony nerd nie może wreszcie sobie odpuścić i nie utrudniać mu nawet odcinka się od jego uciążliwej osoby?
-Nie mamy o czym! – wrzasnął gardłowo i tym razem skutecznie odepchnął zielonowłosego od drzwi.
Izuku uderzył o pierwszą z kabin. Otworzył jedno oko i gdy zobaczył, jak jego dawny przyjaciel naciska klamkę z zamiarem opuszczenia pomieszczenia, ogarnęła go panika.
-Nie, stój! Jak to zrobisz, to wygadam, że się całowaliśmy!
Izuku wykrzyczał pierwsze, co przyszło mu do głowy. Desperacko chciał powstrzymać blondwłosego przed wyjściem.
Zaraz po wypowiedzeniu tego zdania poczuł, iż nie jest w stanie wydusić z siebie nic więcej i to z co najmniej dwóch powodów.
Pierwszym była oczywiście dłoń Bakugou mocno przyciśnięta do jego ust i jego wściekły, wręcz kipiący złością wyraz twarzy. Drugim natomiast powodem była gula w gardle, jaką poczuł natychmiast, kiedy dotarła do niego świadomość tego, co właśnie powiedział. Izuku wiedział też, że jego piegowate policzki są pokryte rozżarzonym rumieńcem, wlepiał tylko okrągłe oczy w przyjaciela i czekał na to, co nieubłaganie miało nadejść.
CZYTASZ
Just A Simple Scene
Fiksi PenggemarMuszę Ci wyjaśnić w jaki sposób to wszystko tutaj działa. Jako pierwsze natrafisz na króciutki opis sceny pomiędzy Izuku a Katuski (stąd tytuł opowiadania) Napisałam go dawniej, nie spodziewałam się wtedy, że będę kontynuować pisanie bakudeku/kats...