TERAŹNIEJSZOŚĆ
Kiedy zrobił krok i poczuł ruchomość platformy podstawionej do przednich drzwi samolotu, poczuł się niepewnie. Zresztą nie był to pierwszy raz, kiedy dopadły go takie uczucia. Lubił latać, lubił towarzyszące temu emocje, ale za każdym razem, kiedy adrenalina opadała, jego ciało zachowywało się tak, jakby dopiero co zostało wyciągnięte z zimnej wody po długiej walce z falami.
Był odrętwiały po długim locie z Paryża, zmęczony po kilkumiesięcznej światowej trasie koncertowej i przerażony tym, co zastanie tutaj w domu, w Seulu.
Namjoon nabrał powietrza w płuca i odetchnął głęboko, spoglądając w niebo.
"Jestem w domu" pomyślał, próbując wyszarpać z tej myśli całe ciepło, które powinno być w niej zawarte. Ale go tam nie znalazł. Nie był już pewien, gdzie był jego dom, gdzie chciałby postawić wygodną kanapę przy oknie, na której leżałby, resetując swój umysł po ciężkim dniu.
Tak, tutaj miał swój zespół, rodzinę i przyjaciół. Tu byli ludzie, którzy mu imponowali i którym to on imponował. Ale nie było tu... Jej.
Kiedy lotniskowy bus podwiózł ich prosto pod drzwi lotniska, wyszli całą grupą i zaczęli poprawiać swoje ubrania. Już za chwilę, kiedy przejdą krętym korytarzem do końca, trafią prosto w objęcia błysków lamp fotoreporterów i masterek, gotowych zrobić wszystko za każde jedno, dobre ujęcie. Tae ruszył jako pierwszy, przecierając szlak dla Jimina i Kooka, którzy z uśmiechem poszli zaraz za nim. Kolejny był Yoongi, zamaskowany od stóp do głów w czarne ciuchy wraz z managerem u swojego boku. Lider patrzył, jak oddalają się od niego, sam nie umiejąc zrobić kroku w przód.
- Namjoon'ah - usłyszał cichy szept Hobiego obok ucha, wraz z pokrzepiającym dotykiem na ramieniu. - Musimy iść.
Spojrzał w oczy niewiele starszego hyunga i odnalazł w nich zrozumienie. Hoseok wiedział o wszystkim. Był jedyną osobą w zespole, której Namjoon mógł zwierzyć się ze wszystkiego i ufał, że nie wypapla nic przez przypadek. Bo z całej siódemki to on najbardziej hamował się ze wszystkim, najbardziej trzymał na wodzy swoje emocje, zasłaniając swoje prawdziwe oblicze maską cyrkowego błazna. Był jak woda w której Joon mógł położyć się na plecach i dryfować, wpatrując się w jasne, poprzecinane puchatymi obłokami niebo.
Blondyn kiwnął głową i nieśmiało ruszył do przodu, dalej czując dotyk przyjaciela na swoich plecach. Dziękował mu w myślach wiedząc, że nie musiał skupiać się i wypowiadać podziękowań na głos.
Białe gresowe płytki odbijały od siebie sufitowe światła i potęgowały cień skórzanych butów, dodając głębi w odbiciu na podłodze. Lider uwielbiał te buty i założył je po raz kolejny, mimo sprzeciwu noony stylistki, która usilnie próbowała dopasować mu obuwie do koszulki, którą właśnie miał na sobie. Jednak postawił na swoim. Znowu.
Namjoon wbił wzrok w miraż pod swoimi stopami, czując jak złudzenie dodaje mu wzrostu. Zawahał się, bo wyglądało to tak, jakby chodził na szczudłach, albo po wodzie.
"Uspokój się Jooni" powiedział do siebie w myślach, lekko potrząsając głową. Doskonale wiedział, czemu to robił, czemu zwracał uwagę na każdy najmniejszy szczegół otaczającego go świata. Chciał odwrócić swoje myśli od tego, co spotka za dużymi, masywnymi rozsuwanymi drzwiami, które były już w zasięgu wzroku.
- Gotowi? - Taehyung omiótł wzrokiem zebranych i poprawił plecak na swoim ramieniu.
- Tak, idziemy - Hoseok nadal ubezpieczał tyły Namjoona, zamykając pochód. Managerowie rozdali dyspozycje ochroniarzom, którzy zostali przydzieleni do dzisiejszej eskorty i po chwili usłyszeli jak drzwi rozsuwają się, wpuszczając do środka pisk, który wydostał się z wielu gardeł czekających na nich fanek.
CZYTASZ
INTO . MONO [wstrzymane]
FanfictionNamjoon zawsze analizował świat, rozkładając go na czynniki pierwsze. Czerpał inspirację z wrażeń, które do niego napływały w małych kawałkach. Co chciał nam przekazać w MONO? Zapraszam na historię, którą usłyszałam w muzyce i słowach tego mixtape'...