Ostrzegamy, że nie będziemy obiektywnie. Jeśli uwielbiasz Caleo, lepiej nie czytaj tego rozdziału. Jak zwykle, nie ma on na celu nikogo urazić. Teoretycznie...
Leo był załamany... Ktoś bardzo dla niego ważny odszedł na zawsze...
Cały wieczór spędził w swoim domku ubolewając nad swoim losem. Wtem do jego pokoju wbiegła Calypso. Chodzili ze sobą od niedawna, ale dziewczyna brała ich związek na poważnie, a wręcz przesadnie poważnie.
- Hej, Leosiu! Pamiętasz o dzisiejszej imprezce? Obiecałeś, że ze mną pójdziesz. - powiedziała.
- Przykro mi, słonko, ale nie mogę.
- Dlaczego? Co się stało? - zmartwiła się dziewczyna.
- Ja... Jestem w żałobie. Mój najlepszy przyjaciel... On odszedł. - załkał Leo.
- Co? Kto? Jasonowi się coś stało?
Leo pokręcił głową.
- Percy'emu?
- Nie...
- To komu, Leo? Nie bądź taki tajemniczy, bo ci to nie wychodzi! - Calypso zdenerwowała się, przez co podniosła głos.
- Mój... Mój Freeed!
- Ale Fred należy do Jasona i Piper...
- Nie ten Fred! Mówię o moim słońcu na niebie, moim światełku w tunelu szarej rzeczywistości! Mój śrubokręt! - zwierzył się chłopak.
Dziewczyna uniosła brew.
- Ty tak na serio?! To tylko przedmiot! A JA jestem TWOJĄ dziewczyną! Powinieneś poświęcać mi więcej uwagi. Ta impreza na pewno dobrze ci zrobi. Nie wygłupiaj się i chodź już.
Leo padł twarzą w poduszkę.
- Nie! Nigdzie nie idę! Muszę uczcić pamięć Freda! - krzyknął chłopak denerwując się, że Calypso nie rozumie jego uczuć.
- Skoro bardziej cię obchodzą narzędzia niż ja to z nami koniec! - zapłakana dziewczyna wybiegła z domku Hefajstosa.
Parę minut później Leo wstał, przeciągnął się i poszedł kupić Freda II.
Pozdrawiamy wszystkich antyshiperów Caleo! Macie u nas gofry. Dajcie znać w komentarzach, jak Wam się podobało i czy znaleźliście jakieś błędy! Zwróćcie uwagę na nasze uniwersalne imię :) May the Chiron be with You.
Ann and Sophie <3
YOU ARE READING
Najdziwniejsza Książka O Parringach Jaka Istnieje
FanficBardzo subiektywny zbiór randomowych opowieści o shipach z Percy'ego. Characters Copyright to Rick Riordan/Tia Riordan.