Część 1

16 2 0
                                    

Był to dzień jak codzień ale jednak nie do końca. Poszedłem tak jak zawsze do szkoły z dziwnym przekonaniem ze ktos mnie opserwuje. Uznałem że to przekonanie minie i mineło jak spidkałem znajome mi twarze znajomych z klasy z którymi się dobrze przyjaźniłem. Poszliśmy na pierwszą lekcje, nauczycielka sprawdziła obecność i poprowadziła lekcje. Pięć minut przed końcem lekcji dało się zobaczyć przez okno wielki wybuch. Nagle zaczęły przez okna i drzwi wchodzić jakieś dziwne potwory. Wszyscy krzyczeli nagle zadzwonił dzwonek i potwory do niego pobiegły, tak jakby były ślepe i podążaly za dźwiękiem. Zorientowałem się że one podążają za dźwiękiem i krzyknąłem
- Cisza! - ludzie w klasie zamilki - Te potwory podążają za hałasem - wyszeptałem
- Czyli mamy teraz szeptać? - spytał się jeden z kolegów. Kiwnołem mu głową twierdząco.
- Idźcie powoli i po cichu do wyjścia - wyszeptała nauczycielja i wszyscy udaliśmy się do wyjścia. Na korytarzu zobaczyliśmy masakre. Potwory rzucały się na innych uczniów i zjadały tych już martwych. Na szczęście udało nam się wyjść ale jak już byliśmy na dworze zadzwonił do mnie telefon co było dosyć dziwne bo ja zawsze miałem wyłączone dźwięki. Horda potworów pobiegła w moją stronę. Wszyscy się odsuneli ale ja zdążyłem się tylko zasłonić. Jeden , potworów miał mnie już uderzyć gdy tuż przed dotknięciem mojej twarzy z mojego wnętrza wydostała się potężna energia. Błysk był tak mocny że oślepił wszystkich w okolicy i starł w proch wszytkie pędzące w moją stronę potwory.
- Co to było - krzykneli wszyscy prawie jednym głosem
- Sam chciałbym to wiedzieć co to było - odpowiedziałem. Nagle z za rogu przyjechał duży opancerzony samochód. Otworzyły się tylne drzwi samochodu i mężczyna krzyknoł
- Jeśli chcecie żyć to wchodźcie do samochodu - wszyscy weszli a on się nam przyglądał po czym się spytał
- Kto z was spowodował ten wielki wybuch co zniszczył te stwory - wszyscy spojżeli się na mnie - Ty spowodałeś ten wybuch - powiedział patrząc na mnie
- Tak ja - odpiwiedziałem niepewnym głosem
- Nie widziałem czegoś takiego nigdy w życiu, ale słyszałem o ludziach którzy mają dar
- Jaki dar? - spytałem
- Dar panowania nad żywiołami
- Czemu ja nic o tym nie wiedziałem
- Bo dawno nie widziano osób z darem, ale widać ktoś z twoich krewnych musiał go posiadać
- Ale...
- Kto? Nie wiem - dokończył za mnie
- Do kąt jedziemy - spytała nauczycielka
- Do naszej bazy tam będziecie bezpieczni. Baza jest dobrze strzeżona nie ma szans że któraś z tych besti się tam dostanie - odpowiedział
- Za ile dojedziemy? - spytał jeden z moich kolegów który jechał z nami
- Za 10 minut - odpowiedział meżczyzna
- Pan nas uratował a nawet nie wiemy jak się pan nazywa - powiedziałem
- Przepraszam że się nie przedstawiłem jestem Lex dowodze małym odziałem do spraw paranormalnych. Dojeżdżamy już na miejsce.
Wszyscy wysiedli i poszli za Lexem. Zaprowdził nas do pokoi mieszkalnych i powiedział że wytłumaczy nam wszystko jutro. Ja nie mogłem czekać do jutra i chodziłem po pokojach i pytałem się ludzi o co chodzi ale nikt nic nie wiedział więc wróciłem do swojego pokoju i poszedłem spać.

Władcy żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz