2. Problemy małe i duże

86 17 24
                                    


Budzik zadzwonił, rozrywając jej czaszkę na kawałeczki. Przez chwilę poważnie zastanawiała się, czy ten obóz jest wart jej wysiłku, a jej ciało błagało, żeby nie wstawała, ale stwierdziła, że nie może pokazać się z tak lekceważącej strony już trzeciego dnia. Z trudem dotarła na miejsce, wciąż nie wiedząc, jak rozwiązać problem z kubeczkiem moczu.

Jej myśli zaprzątała jednak głównie poprzednia noc. Jak znalazła się we własnej sypialni? Czy zapach i posmak wymiotów mógł być tylko jej złudzeniem? Miała nadzieję, że nie zapaskudziła pokoju Kamilii.

Kiedy zjawił się Maciek, widziała już z daleka satysfakcję na jego twarzy. Doskonale wiedział, że jako ich opiekunka dowiedziała się o całej satysfakcji. I wtedy coś jej przyszło do głowy.

— Maciek? — zawołała słodko, co zwróciło uwagę reszty grupy na śniadaniu. Chłopak wstał z dumą i powoli do niej podszedł. Jego koledzy ze stolika również wiedzieli o dowcipie i wymienili zadowolone spojrzenia pewni, że dziewczyna nic w tej sprawie nie wskóra.

— Tak? — Uśmiechnął się prowokacyjnie. Tylko czekał, aż ona zacznie swoją przemowę o byciu dobrym, żeby móc ją spektakularnie olać. A później znowu olać kogoś innego, ale już w trochę innym znaczeniu tego słowa.

— Myślę, że powinieneś odwiedzić panią pielęgniarkę — wyrzuciła z siebie z udawaną troską. Nie zdołał ukryć zaskoczenia.

— Co? — prychnął po chwili.

— Słyszałam, że masz problemy z siusianiem. Jeśli cię to boli, nasza pielęgniarka przeprowadzi specjalne badanie. Będzie musiała wprowadzić niewielki drut do środka...

— O co ci chodzi?! — oburzył się wyraźnie zażenowany.

— O co pani chodzi — poprawiła go, nie przejmując się już rolą troskliwej i dobrotliwej. Starała się sprawiać wrażenie groźnej i zawistnej. — A teraz posłuchaj mnie uważnie. Mam zamiar powiedzieć to dzisiaj na zajęciach. Opowiem wszystkim dokładnie, że Maciek ma problemy z siusianiem i nawet rozrysuję na tablicy, jak dokładnie ma wyglądać badanie, które ma przejść. Chyba że obiecasz mi, że nie będziesz więcej robił takich rzeczy. — Dała mu chwilę na przemyślenie. — I nie tylko obiecasz, ale będziesz się też tego trzymał — dodała szybko, żeby nie mógł nagiąć tego warunku. Przez chwilę patrzył na nią z nienawiścią, ale ostatecznie mruknął coś niecenzuralnego pod nosem i ze złością wrócił na swoje miejsce. Obietnicy nie wypowiedział, ale oboje czuli, że to Laura wygrała to starcie.

Dziewczyna wiedziała, że wymaganie przeprosin to jednak za dużo jak na trzeci dzień obozu. Maciek nie był nawet na siłach, by otwarcie się przyznać, że w jakimś sensie przegrał. Ale mimo że sytuacja z kubkiem moczu się nie powtórzyła, Laura nie czuła się dumna ze sposobu, w jaki to rozwiązała. Tak naprawdę chciała upokorzyć chłopaka, a to bardzo kłóciło się z całym jej systemem wartości. Szanowała wychowanie pełne miłości i akceptacji. Przyjechała na obóz z myślą, że da tym dzieciakom tego posmakować. Ale kiedy zobaczyła, że to właśnie brutalne działania liczą się w ich świecie, pocieszała się, że od czegoś trzeba przecież zacząć. I może Kamila miała rację: musiała im coś najpierw udowodnić, a dopiero wtedy będzie mogła im pomóc tak, jak sobie wymarzyła.

Porządek niemal każdego dnia na obozie był jasny. Po śniadaniu podopieczni mieli czas dla siebie. Wtedy wolontariusze krążyli po ośrodku, odbębniając swoje dyżury i reagując na wszelkie przykre incydenty. W tym czasie wybrane na dany dzień dzieci szły na indywidualne sesje ze specjalistami. Po obiedzie zaczynały się zajęcia integracyjne lub edukacyjne: gry i zabawy, których przeprowadzenie w całości należało do wolontariuszy. Później zaczynały się zajęcia grupowe, tym razem znów z fachowcami. Wieczorna zmiana pilnowała porządku przy kolacji i próbowała ogarnąć całą zgraję, zanim nastała cisza nocna.

Imię szeptuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz