Szepty ucichły, a z sufitu trysnęła woda. Laura zerwała się z łóżka i wybiegła na korytarz, ale zanim dotarła na parter, była już cała mokra. Wyglądało na to, że aktywował się dosłownie każdy czujnik dymu na jej drodze.
— Aleks, wyłącz to cholerstwo! — Staruszka ostrożnie schodziła po ogromnych schodach do salonu eskortowana przez Marlenę niczym królowa. — Laura! Wyjdźmy na zewnątrz — zarządziła. W trójkę podążyły przed budynek. — Na szczęście noc jest dzisiaj w miarę ciepła. — To nie pocieszyło przemokniętych dziewczyn. Jej wnuczka wręcz trzęsła się z zimna, mimo że jej piżama nie ograniczała się tylko do podkoszulka i spodenek, tak jak Laury. Kobieta zdawała się zupełnie nie przejmować tym, że ona również stanowiła właśnie niemal żywy kran. Spojrzała podejrzliwie na dom, a potem na dziewczyny.
— Przepraszam, że was o to zapytam, kochane. Czy któraś z was nie bawiła się ogniem w pokoju? — zapytała. Obie zaprzeczyły ruchem głowy, a staruszka nie miała powodów, by im nie uwierzyć. — Myślę, że wiem, kto może być sprawcą tego zamieszania. Tylko jak jeden papieros mógłby narobić takiego chaosu... — mruczała pod nosem. Laura nie odzywała się ani słowem i starała się nie patrzeć na pozostałe. Nie miała pewności, czy przestała już czuć zimno, bo rzeczywiście jest tak ciepło czy dalej po prostu paraliżował ją strach.
Po dłuższej chwili od strony drogi nadeszła Kamila. Miała na sobie swoją wysłużoną bluzę, wyglądała na zupełnie zrelaksowaną, a jej ubrania były całkowicie suche.
— Co ty tu robisz o tej porze? — syknęła jej babcia.
— Wyszłam zapalić — odpowiedziała zdumiona, że takie pytanie w ogóle padło. — Dużo ciekawsze jest chyba, co wy tutaj robicie? — Zmierzyła je spojrzeniem, niepewna, czy wypada jej w tej sytuacji parsknąć śmiechem. Nie widziała jeszcze trzech przemoczonych osób przed domem w środku nocy, a w jej rodzinie działy się już różne absurdalne rzeczy.
— Odpaliłaś go w środku? — zapytała kobieta, marszcząc brwi.
— Oczywiście, że nie. — Chociaż Kamila nie bała się kłamać i często uchodziło jej to płazem, te nocne eskapady na papierosa nie stanowiły żadnej tajemnicy dla babci czy kuzynostwa.
— Cóż, w takim razie to musi być jakaś awaria — uznała staruszka, chociaż w głębi duszy nie czuła się tego taka pewna. Tym razem zupełnie nie myślała o tym, jak nie znosi nałogu wnuczki, bo jej myśli pochłonęły różne podejrzenia. Nie zaczęła tyrady na temat szkodliwości tytoniu, co zauważyła i Kamila, i Marlena.
Z domu wyszedł Aleks.
— Możecie już wejść, zresetowałem wszystko — oznajmił beznamiętnie, wyciskając swój T-shirt na trzy kamienne schodki przed drzwiami. Laura nawet nie zwróciła uwagi, jak mokre ubrania przylegają do jego umięśnionej sylwetki. Jak w amoku podążyła za resztą, a wewnątrz stanęła po prostu na dywanie w salonie i bezmyślnie słuchała poleceń staruszki.
— Mogę pomóc — oświadczyła w końcu dość cicho, gdy zobaczyła, jak wszyscy zabierają się do ścierania podłóg, a chłopak biegnie sprawdzać, czy w żadnym pokoju nic się nie pali.
— Ależ absolutnie, kochana. Jesteś naszym gościem. Zaraz ktoś przyjdzie ogarnąć twój pokój. Może w tym czasie będziesz chciała napić się gorącego kakao? — Jej ciepły ton i serdeczny uśmiech pozwoliły jej się trochę odprężyć.
Laura wytarła krzesło w kuchni i rozłożyła się na nim wygodnie. Przymknęła oczy i wreszcie zaczęła myśleć. Szeptów już nie słyszała, ale rozmowa, którą z nimi odbyła, zdawała się zbyt prawdziwa, żeby uznać ją za sen albo wyobrażenie. Ale może każdy chory psychicznie człowiek tak to usprawiedliwia?
CZYTASZ
Imię szeptu
FantastikBarbarzyńskie praktyki Szeptuch zmusiły ich odwiecznych Strażników do podjęcia drastycznych kroków. Lata po rzezi większość z nich nie wie, że wojna trwa nadal, a bezpieczeństwo, jakie mieli mieć bez swoich dawnych podopiecznych, jest tak naprawdę w...