Myślę, że nie tylko ja była nieco zawiedziona tym, jak wyglądała śmierć Filiego i Kiliego w filmie w porównaniu z tym, co wyobrażałam sobie po przeczytaniu książki. Więc kiedy naszedł mnie wen, powstało to. Miłego (?) czytania!
(Obrazek na okładce ani postaci nie należą do mnie, niestety.)***
Walczysz.
Nie istnieje przeszłość. Nie istnieje przyszłość. Jest tylko tu i teraz. Tylko rozległe pole, pełne szczęku broni i krzyków rannych. Tylko chaos dziesiątek ciał, wirujących w śmiertelnym starciu. Tylko zapach krwi i strachu. Nic więcej.
Nigdy nie sądziłeś, że prawdziwa bitwa będzie tak straszna. To nie pierwszy raz, kiedy trzymasz w ręce miecz i walczysz o życie, ale to pierwszy raz, kiedy nie widzisz końca ścierającego się tłumu, kiedy przy każdym obróceniu się nie wiesz, czy trafisz na przyjaciela czy wroga, kiedy nie masz pojęcia, ile będzie trwała walka. Godziny? Może dni?... Nie wiesz, ile czasu już minęło. Twoje mięśnie krzyczą z wysiłku przy każdym uniesieniu ramion, ale adrenalina ucisza je, dając ci siłę na kolejny ruch, kolejne sparowanie cięcia, które ratuje ci życie. Na kolejne pchnięcie, które kończy czyjeś inne.
Słyszysz za sobą poruszenie i obracasz się błyskawicznie, modląc się w myślach, żeby ruch za twoimi plecami nie był wycelowanym w ciebie mieczem. I twoje prośby zostają wysłuchane, żaden miecz nie zbliża się do twojego ciała. Ale kiedy spoglądasz przez ramię, twoje serce ściska się ze strachu, bo widzisz wśród walczących swojego wuja. Swojego wuja, którego podziwiałeś od maleńkości za jego mądrość, władczość i schowaną pod ich maską dobroć. Brata swojej matki i prawowitego władcę swojego ludu, który przez lata zastępował ci ojca. Którego kochasz z całego serca. Serca, które właśnie na chwilę staje, kiedy Thorin pada pod ciosem jakiegoś orka.
Nie zastanawiasz się. Biegniesz w jego stronę, omijając walczące pary i wbijając miecze w stojących na twojej drodze przeciwników. Widzisz jednak, jak stojąca nad twoim wujem postać podnosi ostrze, by dokończyć dzieła, i wiesz, że nie zdążysz na czas, że będziesz musiał patrzeć bezsilnie, jak twój wuj i król ginie od ciosu jakiegoś plugawego orka.
I wtedy jego przeciwnik chwieje się, po czym przewraca, a ty widzisz sterczącą z jego pleców strzałę. Znasz te lotki, więc podnosisz wzrok i uśmiechasz się z wdzięcznością do łucznika, który odpowiada ci zadowolonym uśmieszkiem. Myślisz sobie, że może jednak inne krasnoludy powinny brać przykład z twojego brata, który właśnie uratował życie ich królowi, i przekonać się do łuków, a nie upierać się przy toporach.
Dobiegacie do Thorina w tym samym momencie. Zerkacie na siebie przelotnie i wiesz, że tak samo jak ty skanuje twoje ciało w poszukiwaniu ran. Masz kilka zadrapań, ale to nic groźnego. Cieszy cię, że twój młodszy brat jest w jeszcze lepszym stanie – nienawidzisz, kiedy coś mu się dzieje. Najchętniej zabroniłbyś mu udziału w bitwie, ale wiesz, że nawet zamknięcie nie powstrzymałoby Kiliego przed walką u boku twojego i Thorina. Przenosisz wzrok z powrotem na leżącego na ziemi wuja, przy którym już klęczy twój młodszy brat. Nie podoba ci się, jak mocno krwawi rana na jego boku i jak nieobecne jest jego spojrzenie.
- Thorinie? - pytasz, na co wuj obraca głowę w twoją stronę. Jego czoło jest zmarszczone, jakby nie do końca wiedział, gdzie jest i co się dzieje. - Nie martw się, zabierzemy cię stąd.
Wiesz, że za wami między skałami jest przesmyk, którym można dotrzeć w pobliże Góry. Zastanawiasz się właśnie, jak przekonać brata, żeby zabrał wuja w bezpieczne miejsce i się nim zajął, dzięki czemu nie musiałbyś się o nich martwić, ale jedno spojrzenie Kiliego mówi ci, że wie dokładnie, o czym myślisz, i nie ma zamiaru cię zostawiać. Zawsze rozumieliście się tak dobrze, jakbyście umieli czytać sobie w myślach, ale czasem ma to swoje wady.
YOU ARE READING
Ostatni raz
Fanfiction"Walczysz. Nie istnieje przeszłość. Nie istnieje przyszłość. Jest tylko tu i teraz. Tylko rozległe pole, pełne szczęku broni i krzyków rannych..." Bitwa Pięciu Armii oczami Filiego, wersja książkowa (a przynajmniej bardziej niż filmowa). Bo nie tak...