✮ Prolog ✮

749 62 19
                                    

 Nigdy nie przypuszczał, że przejmie rodzinny biznes. Przejąć to za mało powiedziane. Cała odpowiedzialność przeszła na niego w chwili odczytania testamentu świętej pamięci ojca. W tamtej chwili z wielkiego szoku i emocji, które w nim buzowały, stracił przytomność. Obudził się dopiero po trzech godzinach, gdy wszystko było już prawie załatwione. Brakowało jedynie jego podpisu na formularzu własności.

Pamiętał doskonale, jak w tamtej chwili wybiegł z domu. Wściekłość i gniew na cały świat przeplatały się jednocześnie ze smutkiem i łzami, które ograniczały jego pole widzenia. Biegł prosto przed siebie. Nie zważał czy powinien przynajmniej się rozglądać lub uważać na przechodniów, których po prostu taranował oraz uderzał łokciami.

Aż w końcu dobiegł na plażę, gdzie uwielbiał spędzać czas w dzieciństwie wraz z ojcem. Potrafił na niej przesiadywać godzinami, a gdyby mógł, po prostu by tam zamieszkał. Lubił ten miękki, gładki piasek, który potrafił być też upierdliwy i przyczepiał się do całego ciała, jak i wchodził w miejsca, gdzie nie powinno go tym bardziej być. Uwielbiał wsłuchiwać się w szum morza. Wyobrażał sobie wtedy, że jest kapitanem. Kapitanem żaglówki, która opłynęła cały świat. A on płynie w stronę zachodzącego słońca, szukając nowych przygód. No i skromnie mówiąc, umiał świetnie pływać. Więc w wodzie czuł się niczym ryba. Kochał ocean, nawet bardziej niż samego siebie. W tamtym momencie przechadzał się po plaży...

I tu zawsze urywał mu się film. Nie pamiętał, co robił dalej, gdzie był i jakim cudem trafił do domu. W jego głowie utkwił moment, gdy trzymał granatowy długopis ze złotymi elementami, a następnie drżącą ręką zostawił swój podpis na papierze, dokonując tym samym wyroku na własnym życiu. Czuł, jak głowa pękała mu od ogromnego bólu w chwili odłożenia pióra, lecz nie pamiętał przyczyny. W zasadzie niczego nie pamiętał, a adwokat jedynie łagodnie się uśmiechał.

Minęły prawie dwa lata od tamtego wydarzenia, a czarna dziura w pamięci jak była, tak nadal jest. Naprawdę chciał wiedzieć, dlaczego podpisał te głupie papiery. Nie rozumiał swojej logiki. Już o podpisie wolał nawet nie wspominać. Nie był gotowy. Nie potrafił nawet dobrze nastawić prania czy ugotować ziemniaków, a z dnia na dzień musiał nauczyć się, jak prowadzić sklep i jak nim zarządzać. Kolorowo nie było i każdego dnia żałował, że się nie wycofał. Krok wstecz byłby wtedy idealnym wyjściem z tego całego bagna.

Miał wrażenie, że los z niego drwi pod każdym kątem. Te wszystkie kłody pod nogami będzie pamiętał do końca życia albo i jeszcze dłużej.

Posiadał nadzieję, iż w przyszłości wszystko, co mu się stało, zostanie wynagrodzone.

Ta.

Ni chuja.

--------------------------

Witam kosmiczne ludki! 

Zaczynamy przygodę z nowym fanfikiem^^ Mam nadzieję, że przyjmiecie go ciepło i zostaniecie na dłużej. 

Prolog za nami, a następny rozdział na pewno nie pojawi się za szybko xD Trochę potrzymam was w niepewności :)

 Ciekawostka: Fanfik był zaczęty w tamte wakacje, ale dopiero jakoś 2 tygodnie temu sobie o nim przypomniałam i postanowiłam, że TYM RAZEM napiszę go i skończę, hah xD

Zobaczymy, jak coś to liczę na wasze przypominajki i kopy w dupsko, żebym nareszcie się ruszyła <3

Do zobaczenia moje ludki^^

Rozpoczęto: 22.01.2019

I Rozdział: 11.02.2019 


Divinus: Historia Śmierci Keitha Kogane [Klance] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz