°4 [2/2] Wasze pierwsze spotkanie

1.7K 33 0
                                    

🔸Cheryl Blossom -

Siedziałam u kosmetyczki i prowadziła żywą dyskusję jaki kolor powinnam wybrać. Z racji tego, że dziewczyna, która robiła mi paznokcie dopiero co zaczynała pracę w zawodzie, to nie byłyśmy aż tak bardzo różne wiekiem.

Kiedy po dziesięciu minutach nadal nie zdecydowałam się na konkretny kolor, a do rozmowy wtrąciła się rudowłosa dziewczyna, której paznokcie były właśnie pokrywane ognistą czerwienią.

  - Myślę kochana, że bardziej ci będzie pasował jakiś ciemniejszy kolor. Ja bym stawiała na ten fiolet z brokatem, na twoim miejscu - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.

Spojrzałam na lakier zaproponowany przez rudowłosą. Od razu się zgodziłam z jej wyborem.

  - Plus pięć dla ciebie. Masz dobry gust - zaśmiałam się co dziewczyna odwzajemniła.

  - Jako liderka River Vixens, a przy okazji Cheryl Blossom, muszę się znać na takich rzeczach. Więc jak coś do się zgłaszaj.

  - Ja jako [T/I] [T/N] chętnie z tego skorzystam.

🔸Toni Topaz -

Pędziłam w stronę South Side, jak najszybciej się dało. Oczywiście pieszo, bo nie miałam auta.

Gdy tylko się dowiedziałam, że mój głupi kuzyn Jughead dołącza do Serpents ( oczywiście nie od niego tylko od Archie'ego, bo poco mówić takie rzeczy swojej jedynej rodzinie ) wybiegłam z domu. Co prawda po przebiegnięciu kilometra ( może dwóch, ale by musiało być mocno naciągane) przyszłam do szybkiego marszu, bo najlepszej kondycji to ja nie miałam, a że pierwsze sto metrów przebiegłam dość szybko jak na mnie... Postawiłam po prostu na spkojny spacer, a nie chaotyczny sprint.

Gdy tylko dotarłam pod przyczepę, bez żadnych ceregieli wpadłam do środka.

  - Jughead'zie Jonse! Coś ty sobie myślał nie mówiąc mi o TAKIEJ rzeczy! Czy chcesz może po..! - nagle przestałam, bo zobaczyłam różowłosą dziewczynę siedzącą obok chłopaka. Było to dla conajmniej dziwne patrząc, że mój kuzyn nie wspominał mi nic o żadnej innej dziewczynie niż Betty - Umm.. Hej?

  - Co ty tu robisz [T/I]? Nie powinno cię tu być - odezwał się do mnie Jughead nieco zezłoszczonym głosem, a ja spojrzałam na niego krytycznym wzrokiem. Wtedy dostrzegłam jego twarz, która cała pokryta była ranami.

  - Co ci się stało, Jug? Kłótnia z Betty? - zaśmiałam się, ale ani dziewczyna ani chłopak nie podzielali mojego humoru.

  - Nie, Betty mnie rzuciła, a ja... - nie dałam mu dokończyć.

  - A ty już sobie przygruchałeś nową. Nie wiedziałam, że z ciebie taki casanova, Juggy - ponownie się zaśmiałam i tym razem już z tajemniczą dziewczyną.

  - Oh, nie. Ja zdecydowanie wolę dziewczyny - powiedziała do mnie - A tak wogóle to Toni Topaz - wyciągnęła w moją stronę dłoń.

  - [T/I] [T/N] - odpowiedziałam z uśmiechem.

🔸Veronica Lodge -

Pomimo tego, że wprowadziłam się tu zaledwie trzy dni temu, to powodziło mi się narazie jak najbardziej.
Nadal nie mogę uwierzyć, w to że przed momentem, rudowłosy chłopak - z którym aktualnie gadałam - zaprosił mnie na piątkową potańcówkę.

  - Oh, Archie! - właśnie cię szukałyśmy.

Centralnie z na przeciwka w naszą stronę kierowały się dwie dziewczyny. Blondynka i brunetka. Żadnej z nich nie znałam.

  - Betty ma do ciebie pytanie, Arch - dziewczyny wyraźnie nie zauważyły mojej osoby.

  - Bo... Um... Widzisz, Archie... - blondynka nie mogła się wysłowić - Bo ja i Veronica chciałyśmy się spytać, czy nie poszedłbyś może z nami na tą potańcówkę? - wypaliła dziewczyna.
Spojrzałam się na nią spod uniesionych brwi.

  - Wiesz, Betty. Tak właściwie... - rudy miał widoczne problemy z odpowiedzią.

  - Tak właściwie, to my już razem idziemy - wcięłam się w ich rozmowę słodko się uśmiechając.

Blondynka od razu posmutniała i spuściła głowę, za to jej towarzyszka zrobiła niezadowoloną minę.

  - Oh, rozumiem - uśmiechnęła się słabo.

  - Taa... A tak właściwie to jest [T/I] - przedstawił mnie Andrews.

  - Veronica Lodge - pierwsza odezwała się brunetka, ze sztucznym uśmiechem - A to Betty Cooper - przedstawiła blondynkę, która wymuszenie się uśmiechnęła, na co odpowiedziałam jej tym samym - To my już będziemy iść.

No cóż, nie z każdym trzeba się lubić.

🔸Betty Cooper -

  - Tak, mamo. Nie zapomnę! - krzyknęłam jeszcze za sobą i zamknęłam drzwi z westchnieniem ulgii. Wreszcie koniec paplaniny mojej matki.

Miałam iść do sklepu i kupić pierdyliard jakiś rzeczy, ale z racji tego że nie za bardzo się do tego garnęłam to poszłam w drugą stronę.

Patrząc w telefon wyszłam za furtkę i uszłam może trzy kroki i mocno uderzyłam o ziemię. Jak zawsze musiałam się o coś potknąć.

  - Cholera! - poczułam przeraźliwy ból w kolanach. Obydwa były zdarte do krwi.

  - Nic ci nie jest? - usłyszałam nad sobą głos.

Nademną pochylała się zielonooka blondynka, której włosy były związane w idealnego kucyka.

  - Nie spoko, dla mnie to typowe - uśmiechnęłam się.

Dziewczyna podała mi dłoń i pomogła wstać.

  - Wiesz, nie wygląda to najlepiej. Może ci to przemyje, czy coś? - zapytała się.

  - Serio, luz. Mieszkam tutaj - wskazałam na dom za moimi plecami z uśmiechem.

  - No dobra, jak chcesz... A tak wogóle to się chyba nie znamy. Betty Cooper - dodała już weselej.

  - No chyba nie. [T/I][T/N] - uśmiechnęłam się wesoło - No to bywaj sąsiadko! - pożegnałam się.

🔸Josie McCoy -

Trening River Vixens trwał już półtorej godziny, a ja powoli traciłam czucie w rękach i nogach. Cheryl jest okropnie wymagającą liderką i chce, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Nagle poczułam jak ktoś we mnie wpada, a po chwili leżałam już z tą osobą na ziemi.

  - Jejku, strasznie cię przepraszam. To mój pierwszy trening i... - uniosłam wzrok na dziewczynę, która tak wylewnie mnie przepraszała.

Była to nie za wysoka mulatka, która... Która była członkinią The Pussy Cats. Od razu to skojarzyłam.

  - Nie spoko i tak już niczego nie czuję - uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny i wstałam.

Mulatka również wesoło się uśmiechnęła.

  - Powiem ci, że nie wiedziałam, że to taka męczarnia. A tak wogóle to jestem...

  - Josie McCoy. - przerwałam jej, a ona spojrzała się na mnie zaskoczona - No wiesz jesteś w The Pussy Cats, a poza tym jako córkę pani prezydent w tak małym mieście nie sposób nie rozpoznać - szybko wytłumaczył - [T/I] [T/N] - podałam jej dłoń co dziewczyna odwzajemniła.

  - Miło. Ale chyba musimy wracać do treningu, bo Cheryl nas ukatrupi.

Riverdale preferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz