Rozdział 1

257 12 3
                                    

Więc Wioletka Clause i słoneczko wypłynęli na Ocean, każdy z nich było wyjątkowe na swój sposób. Najstarsza z rodzeństwa, Wioletka była wynalazczynią, średni z rodzeństwa, Klaus był mądry, a trzyletnia Słoneczko nadrabiała ich ostrością swoich czterech zębów. Towarzyszyła im mała Beatrise, która w późniejszym czasie o wszystkim mi opowiedziała. Zacznę od tego jak Wioletka, klaus i słoneczko oraz Beatris spotkali trojaczki bagienne...

Dzień był słoneczny, a ocean spokojny. Podczas gdy klaus obserwował przez lunetę czy nie widać lądu zaczęło się ściemniać. Słońce zaczęło znikać ale nie za horyzontem, a za balonami, ale nie jednym, nie dwoma, a za setką balonów. A ze ta historia jest odrobinę mniej nie szczęśwa od poprzednich to wiadomo ze z latającego domu machali im Bagienni. Rodzeństwo bez dłuższego zastanowienia chciało się udać do przyjaciół, jednak nie mieli po czym. Po chwili zastanowienia Wioletka związała włosy wstążką i zbudowała nowy wynalazek. Zamiast haka użyła swojej trzyletniej siostrzyczki o silnych zębach. Wzięła linę i zawiązała ją na nóżce siostrzyczki, następnie zarzuciła ją do Izadory, która linę zawiązała na Werandzie aby nie obciążać dziecka. Po 10 minutach dzieci były w domu. Quiggly i Dankan spojrzeli na Wioletkę w jednym momencie chcąc ja przytulić, jednak gdy zauważyli że chcą zrobić to samo po prostu się przywitaj. Isadora nie miała tego problemu po prostu pocałowała Klausa w policzek. Beatrice zajął się dorosły mieszkający w latającym domu. Isadora zaproponowała wszystkim herbatę, podczas picia jej rodzeństwo opowiadało przyjaciołom o swoich przygodach podczas ich nieobecności. Dankan wpatrywał się w oczy Wioletki, a ona mu, dopóki nie odwróciła twarzy w drugą stronę aby spojrzeć w oczy drugiemu z braci. W bibliotece Izadora uczyła klausa pisać poezje, dopóki nie zasnęła w jego ramionach. Zdezorientowany Klaus delikatnie położył głowę Izadory na poduszce i wyszedł z pokoju do siostry.
-Jak tam?-spytała Wioletka
-A.. Ja... Eee...-zająkał się Klaus
-Rozumiem- roześmiała się Wioletka, przytulając brata, a następnie wyszła z pokoju.

To znów ja Lemony Snicket STOP I chce was poinformować, że w tym rozdziale z życia sierot Baudler nie będzie dużo opisu Słoneczka STOP
U mnie ,,STOP" to koniec zdania, ponieważ pisze z telegramu STOP Ostrzegam tylko, że zaraz nastąpi coś strasznego, więc przestań to czytać STOP

Wioletka wyszła na balkon pomyśleć nad swoimi uczuciami do Quigley'a, gdy zatrzęsło balonem Wioletka wypadła z kosza. W jednej sekundzie wszyscy w samo wystarczalnym balonowym domu usłyszeli pisk i wołanie o pomoc. Pierwszy zjawił się Quigley który sam nie była w stanie wciągnąć Wioletki. Drugi przybiegł Klaus, który pomógł Quigley'owi wciągnąć Wioletkę do domu. Oszołomiona dziewczyna podziękowała bratu i ze łzami w oczach wtuliła się w  jednego z braci. Wtem przybiegła cała reszta pasażerów, a wraz z nimi Dankan który gdy zobaczył przytulającą się Wioletkę oddalił się z miejsca zdarzenia. Rankiem chłopak postanowił wyznać dziewczynie swoje uczucia, jednak jego brat był szybszy i to on poprosił Wioletkę o zostanie jego dziewczyną. Klaus za to miał inny problem on chodziarz podobała mu się Izadora nadal wracał myślami do kapitanki łodzi podwodnej. Wiec postanowił unikać Izadory aby nie robić jej nadzieji. Słoneczko nie miało takich problemów, ona radośnie bawiła się z Beatrycz i Hektorem, gryząc co popadnie. Ale raz powiedziała coś co zaniepokoiło wszystkich co to usłyszeli, a mianowicie...

To co powiedziało słoneczko zmieniło bieg historii STOP Więc jeśli przeczytasz ponownie ten szczęśliwy rozdział, zamiast kolejnego to wszyscy zrozumieją STOP Bo kolejny niefortunnie znalazł się w tej książce STOP

Seria Niefortunnych zdarzeń- czas cierpieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz