ROZDZIAŁ III

94 4 0
                                    

- Nie spodziewałem się ciebie - rzekł Wayne uśmiechając się i rozkładając ręce w geście powitania.
- Fakt, dawno mnie tu nie było. Uznałem, że dobrze byłoby zobaczyć co u ciebie słychać.
Wayne uścinął dłoń odwiedzającego. Osobą która do niego przyszła był Tim Drake, znany powszechnie jako Robin. Był on towarzyszem broni i dobrym przyjacielem Batmana. Pomocnik Mrocznego Rycerza nie przyszedł jednak sam. Ktoś robił coś przy Batmobilu. Był to Lucas. Młody, dziewietnastoletni chłopak, którego, mimo młodego wieku, wiele w życiu spotkało. Bruce uratował go przed bandytami pięć lat temu, gdy jeszcze zaczynał być Batmanem. Chłopak nie miał gdzie się podziać, więc Nietoperz oddał go do domu dziecka. Gdy tam mieszkał zdobył on świetne doświadczenie w dziedzinie informatyki i mechaniki. W wieku osiemnastu lat musiał jednak opuścić dom. Nie miał gdzie się podziać. W końcu udało mu się trafić na Batmana, który dostrzegł w chłopaku potencjał i zgodził się, by ten pomagał mu. Gdy chłopak zdobył u miliardera odpowiednie zaufanie, Wayne powiedział mu kim jest. Dziś, Lucas, jest świetnym mechanikiem, jak i przyjacielem Batmana.
Bruce podszedł do przyjaciela, by przywitać się.
- co słychać młody? - przytaknął miliarder.
Chłopiec wygramolił sie spod pojazdu. Wstał i rzekł:
- u mnie wszystko w porządku - rzekł otrzepując ubranie z brudu - uznałem, że Batmobilowi mógłby przydać się mały przegląd. Dawno go nie odpalałeś, a chyba lepiej żeby był sprawny co nie?
Bruce zaśmiał się ciepło.
- Dzięki, Lucas - powiedział, po czym uderzył chłopaka po przyjacielsku w bark i dodał:
- Słuchaj, jedź na górę, przywitaj się z Alfredem i poproś go, żeby dał ci czyste ubrania. Dawno się nie widzieliście. Ucieszy się na twój widok. W razie czego chipsy są w trzeciej kuchni w czarnej szufladzie. Konsole i telewizja są twoje.
Lucas rozpromienił się, podziękował, po czym ruszył pośpiesznie do windy. Gdy już odjechał, Tim, zwrócił się do Batmana.
- To dobry chłopak - rzekł, przeglądając jakieś papiery - może czasem niezdarny, ale dobry. Widzi w tobie mentora, Bruce.
- Masz racje. Będą z niego ludzie - Wayne zamyślił się na chwile, po czym zwrócił się do Robina.
- Co tam przeglądasz? - spytał.
Robin westchnął i podniósł głowę znad kartek.
- Szukam danych na temat Jokera.
- Jokera? - zdziwił się Bruce - są na czarnej półce. Tam powinny być.
Tim dostrzegł wskazane przez przyjaciela miejsce. Gdy do niego doszedł, z łatwością odnalazł poszukiwaną teczkę z danymi.
- Swoją drogą? Po co to przeglądasz? - spytał Bruce nie ukrywając zdziwienia.
- Szczerze mówiąc? Szukam go - odparł Robin - Dlugo go nie widziałem. Za długo. Staram się ustalić gdzie mógłby być na podstawie ostatnich naszych zapisków.
Niestety badania nie przyniosły efektu. Drake, zaniechał dalszej analizy zawartości teczki.
- Wiesz co? - zaczął Bruce - to naprawdę jest dziwne. Zbyt długo go już nie było w Gotham. Joker musi coś knuć.
- A to coś może zabić setki jak nie tysiące mieszkańców - dodał Tim z melancholią.
- Może...

Noc dla Bruce'a Wayne'a znów nie była spokojna. Dręczyły go koszmary. Często się budził i wstał dość szybko bo już o siódmej. Lucas i Tim zostali na noc w jego posiadłości, a jako że Alfred jeszcze spał, postanowił, że sam przygotuje śniadanie. Trochę mu to zajęło ale ostatecznie, Bruce był zadowolony z efektów swojej pracy.
Koło godziny dziewiątej goście, jak i pan Pennyworth obudzili się. Kamerdyner skończył jeść pierwszy, ponieważ jak twierdził, należy odkurzyć w sypialni pana Wayne'a. Bruce i Tim gawędzili przy jedzeniu na tematy mniej lub bardziej ważne. Miliarder dowiedział się od przyjaciela, że córka Jima Gordona, Barbara bardzo tęskni za rolą "Wyroczni" i wiernej pomocniczki Batmana.
Wtem zjawił się Alfred. Wyglądał na zakłopotanie.
- Panie Wayne, znalazłem to w pana sypialni na stoliku nocnym - rzekł, po czym wręczył Bruce'owi znalezisko. Był to kawalek papieru wielkości koperty. Z jednej strony była biała, na odwrocie zaś kartka była cała czarna.
- Nie mam pojęcia co to może być, Alfredzie - powiedział zaitrygowany filantrop - Może to twoje, Tim? - zagadnął, po czym wręczył kartkę przyjacielowi.
- Nie, nie jest moja - odpowiedział - ale mam wrażenie, że coś tu jest napisane.
- Co takiego?
- Nie wiem, ale przypatrz się dokładnie. Są tu delikatne wgłębienia. Nadal masz w Batjaskini lampę UV?
Cała trójka natychmiast udała się pod posiadłość by zbadać tajemniczy zapis. Po krótkim poszukiwaniu udało im się znaleźć ową lampę i zamontować ją. Tim miał rację. Na kartce ukazał się brzydko napisany wyraz "czekaj". Na czarnej stronie, nie było napisane nic.
- Co to może znaczyć, panie Wayne? - zmartwił się Alfred.
- Niestety nie wiem - odpowiedział Bruce - ale mam pewną teorię. Tim, przypomina ci to coś? Biała i czarna strona. Na białej masz ostrzeżenie. Na czarnej jest pusto.
Robin wzdrygnął się.
- Uważasz, że to coś należy do Harveya Denta? Dwóch Twarzy?
- Niestety tak, Tim. Albo drogi pan Dent powrócił i chce nas nastraszyć, albo to po prostu jakiś marny żart.
- Nie mniej, powinniśmy zachować czujność - zauważył Alfred.
Rozpoczęły się przygotowania.
Wszyscy starali się odnaleźć jak najwięcej sprawnego sprzętu. Nawet Lucas zaczął pomagać przy konserwacji pojazdów.
Stroje Batamana i Robina zostały na szczęście nienaruszone. Alfred zaś popisał się całkiem niezłymi umiejętnościami naprawczymi. Udało mu się bowiem przywrócić sprawność kilku przydatnym gadżetom. Bruce i Tim również nie próżnowali. Ustalili oni miejsca prawdopodobnego uderzenia Harveya i do każdego z nich obmyślili wstępny plan działania, oraz zastanawiali się w jaki sposób można zapobiec ewentualnemu atakowi.
Gdy długotrwałe przygotowania dobiegły końca, Alfred podszedł sie Bruce'a.
- Panie Wayne? Co teraz robimy? - spytał.
- Teraz? Czekamy.

Batman: Czarne SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz