ROZDZIAŁ V

101 3 2
                                        

Jako, że Batmobil został zniszczony, Batman musiał posiłkować się wyrzutnią haków z linką i zwyczajnym szybowaniem. W drodze poinformował komisarza Gordona o tym, by w trosce o zakładników nie wysyłał pod bank swoich oddziałów, a jedynie  by znajdowali się w pobliżu budynku. Teraz musiał jednak skontaktować się z Alfredem. Nawiązał połączenie bez żadnych problemów.
- Alfredzie - zaczął poważnym głosem - potrzebuje planu banku. Wentylacje, rozmieszczenie pokoi i tak dalej. Tutaj każdy szczegół jest ważny. Włam się też do systemu monitoringu i zobacz ilu ludzi ma Dent.
- Oczywiście panie Bruce - odpowiedział kamerdyner - pozwolę sobie też dodać, że pan Drake przed chwilą wyszedł by pomóc panu w walce.
- Dobrze. Odezwę się jak dotrę na miejsce.

Niestety bank był dość mocno oddalony od Batjaskini. Bruce był zły na Lucasa. Był zły, że przez chłopaka traci teraz dużo czasu, podczas gdy w takiej sytuacji liczy się każda sekunda.

Kilka minut później znajdował się przed okupowanym budynkiem. Udało mu się znaleźć punkt obserwacyjny na sąsiednim budynku. Ponownie połączył się z przyjacielem.
- Alfredzie, masz to o co cię prosiłem?
- Oczywiście proszę pana. Właśnie wysyłam panu trójwymiarowy plan banku. Muszę również pana zmartwić.
- Co się dzieję?
- Słowo "armia" użyte przez pana Denta było trafne. Zebrał naprawdę pokaźną ilość ludzi. Dostanie się tam będzie karkołomne, a co dopiero oczyszczenie banku z bandytów.
- Dam radę. Znasz mnie.
Batman rozłączył się. Tak naprawdę sam bardzo się martwił i zastanawiał co w tej sytuacji zrobić. Nie chciał jednak martwić przyjaciela. Alfred był już starszym człowiekiem. Same te wydarzenia to dla niego ogromny stres. Batman wolał go uspokoić tym jednym kłamstewkiem, niż dodatkowo martwić.

Przesyłanie pliku z planem banku zostało zakończone. Mroczny Rycerz uruchomił w swoim stroju specjalny, tak zwany tryb projekcji. Teraz dokładnie mógł się przyjrzeć budynkowi. Nie miał za dużo czasu na przemyślenia. Szybko opracował plan działania. W końcu ruszył. Wybił się od podłoża i poleciał w kierunku jednej ze ścian banku, na której była kratka wentylacyjna. Gdy był już blisko, wbił w ścianę ostrza swej rękawicy. Następnie wyrwał kratkę i wszedł do środka za pośrednictwem wentylacji.

Kierował się wzdłuż szybu wentylacyjnego. Już tam udało mu się usłyszeć nieprzyjazne głosy. Dźwięk był coraz łatwiejszy do usłyszenia.  Zdecydowanie znajdował się w pobliżu jednej z kratek. Nie mylił się. Gdy wyjrzał przez nią, ujrzał praktycznie cały budynek banku od wewnątrz, ponieważ znajdował się wysoko nad ziemią. Kratka od szybu wentylacyjnego okazała się doskonałym punktem orientacyjnym.
Batman przeszedł teraz do analizy sytuacji. Nie wyglądało to dobrze. Szybko skontaktował się z Alfredem.
- Jest problem - rzekł do kamerdynera - Jest tu ich na pewno ponad stu.
- To bardzo zla wiadomość paniczu - zmartwił się Alfred - pozwole sobie jednak przypomnieć, że pan Drake niedługo dotrze do banku.
- Dobrze. Dziękuję Alfredzie.
Rozłączył się.

Mroczny Rycerz już od kilku minut zastanawiał się nad skuteczną i bezpieczną dla zakładników metodą ataku.
Cześć przestępców pilnowała przerażonych cywilów. Wszyscy uzbrojeni w karabiny maszynowe. Inni z nich ładowali pieniądze ze skarbca do worków. Robili to ze spokojem. Czterech liczyło nawet zrabowane pieniądze. Oni również robili to z zupełnym spokojem. Ostatnia, najliczniejsza grupa zbiorów przechadzała się po całym budynku banku. Każdy z nich był uzbrojony.
Bruce sam nie wiedział co o tym sądzić było to zdumiewające i przerażające zarazem. Przestępcy podczas napadów działaj szybko. W stresie. Tu tak nie było. Wszyscy byli zupełnie spokojni. Były dwie możliwości. Albo wszyscy byli zawodowymi przestępcami, albo byli przekonani o swoim bezpieczeństwie. Batman postawił na opcję numer dwa. Tym bardziej musiał sie postarać by ten spokój zachowali. Z doświadczenia wiedział, że łatwiej powalić człowieka nienaładowanego adrenaliną. W grę wchodziło również życie obywateli. To oni byli priorytetem.
Nietoperz nie mógł jednak dostrzec Harvey'a Denta. Sprawca tego zamieszania zapewne ukrył się w jakimś pomieszczeniu i zbudował sobie tron ze sztabek złota. To nie był jego pierwszy napad. Praktycznie zawsze tak robił.

Gdy Batman był w trakcie obmyślania planu działania dostrzegł Robina siedzącego na wiszącej nad podłogą rzeźbie. Tim zobaczył Bruce'a. Mroczny Rycerz pokazał mu kilkoma gestami co należy robić. Tim skinął głową i ruszył do akcji.

Nietoperz poszedł w głąb wentylacji. Po paru sekundach natrafił na rozwidlenie dróg. Jedna ze ścieżek prowadziła dalej prosto, druga spadała pionowo w dół. Batman wykorzystał okazję i zeskoczył na dół. Znalazł się tuż pod podłogą. Ponad to zyskał dostęp do kratek podłogowych z których szybko i cicho mógł eliminować napastników.

Ruszył powoli przed siebie. Musiał zachować szczególną ciszę.

W pierwszej kolejności należało pozbyć się zbirów patrolujących budynek. Później jak najszybciej uderzyć na tych co kontrolowali skarbiec. Ostatni mieli być strażnicy zakładników.

Batman usłyszał stukot nad sobą. Kroki. Szczęście mu sprzyjało. Wyrzucił rękę do góry z dużą siłą. Kratka podłogowa otwarła się. Bandyta nie zdążył nic zrobić. Silne ramię wciągnęło go pod podłogę. Potem poczuł silne uderzenie na karku. Stracił przytomność. Rycerz przeniósł go nieco bardziej w głąb szybu. Potem ruszył po następnych.
Robin atakował z góry. Zsuwał się na dół po linie i porywał niczego niepodejrzewających przestępców.

Po czasie wynoszącym około pół godziny, pierwszy element infiltracji był skończony.

Dwójka bohaterów przeszła teraz do drugiej części planu.

Ukrywając się podeszli pod skarbiec. Był już niemal opróżniony. Obok wejścia stały poustawiane worki z pieniędzmi. Nie było jednak czasu by więcej się przyglądać zaatakowali bardzo szybko.
Złodzieje nie stawiali większego oporu.
Gdy tylko teren skarbca został oczyszczony, Batman, rzucił kulkę dymną w stronę zakładników. Rozprawienie się ze zdezorientowaną grupką napastników było dla bohaterów kwestią czasu. I w ten sposób armia Harvey'a Denta upadła. Wszystko trwało niecałą godzinę.

- Jesteście bezpieczni. Idźcie do wyjścia. Ulicę obok stoją zastępy policji - rzekł Batman do zakładników których właśnie uwolnił. Potem powiadomił komisarza Gordona o tym, że ocaleni już do niego idą.

Pozostała jeszcze jedna kwestia.

Robin jednym silnym pchnięciem otworzył czerowno złote drzwi prowadzące do jednego z pokoi w Banku Gotham. Tim stanął oko w oko z samym Harvey'em Dentem.

Dokładnie tak jak przewidywał Bruce, Dwie Twarze siedział na dużym siedzisku przypominającym tron. Zbudowane było wyłącznie ze sztab złota. Reszta pokoju obsypana była gotówką.

Przestępca przyglądał sie chwilę chłopakowi nieco zdumiony, po czym zaczął się delikatnie śmiać.
- Wiesz, młody? - zwrócił się do bohatera z wyczuwalną pogardą - Sądziłem, że przyjdzie ten pomyleniec. A tu proszę. To większy kretyn niż mi się zdawało. Woli wyzyskiwać swojego przydupasa niż samemu stawić mi czoło.
Robin nie reagował.
To zirytowało Dwie Twarze. Powoli wstał ze swojego "tronu" sięgnął po duży karabin maszynowy, który wcześniej leżał u jego stóp. Robin miał wrażenie, że Dent warczał pod nosem.
Przestępca zaczął kierować się w stronę chłopaka. Tim cały czas stał nieruchomo.
Rozpoczęła się wojna nerwów. Dystans między Robinem a Dwiema Twrzami był coraz mniejszy. Obaj byli w stanie pełnej gotowości. Każda sekunda wydawała się dla nich wdzięcznością. Tim mógł w każdej chwili uderzyć. Dent mógł w każdej chwili pociągnąć za spust. Nikt jednak nie chciał wykonać pierwszego ruchu. Co jeśli preciwnik okaże się szybszy?
Nagle ze stropu zeskoczył nie kto inny jak Batman. Spadając kopnął Denta prosto w plecy. Przestępca odleciał na parę metrów i stracił przytomność. Walka była skończona.

- Co tak długo? - zapytał Batmana Robin - już się bałem, że nie wpadniesz.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 19, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Batman: Czarne SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz