chapter two. ,,i can't"

127 10 13
                                    

Finn spotkał wielu ludzi w swojej karierze. Niektórzy go lubili i szanowali, wręcz traktowali jak bożka, a inni wystrzeliwali jad i najgorsze obelgi. Mimo, że dziewczyna którą spotkał w Fast Foodzie była tylko szarą nastolatką z gorszym dniem, jej wygląd wirował w otchłaniach jego umysłu. Jej imię było gdzieś głęboko, gdyż nie umiał go zapamiętać, ale coś go w niej intrygowało. Zdawał sobie jednak sprawę, że nie może pozwolić sobie na "związek". Widzowie oczekują, żeby był ze swoją przyjaciółką, Millie. Prawda była taka, że nic ich nie łączyło. Ich dotyk był tylko dotykiem i o ironio, nie był jak w filmach. Nie chciał adresować plotek związanych z ich znajomością. Jak mówiła jego menadżer: ,,Daj ludziom to, czego potrzebują." Otrząsnął się szybko z myśli o incydencie w restauracji. Najważniejsza była jego kariera i nie mógł rozpraszać się pod żadnym pozorem. Postanowił skupić się na spędzaniu czasu z przyjaciółmi. Stale gdzieś wyjeżdża z powodu pracy, koncertów czy spotkań. Zapomniał już jak to jest być zwykłym dzieciakiem z podwórek Vancouver, lecz był wdzięczny za wszystko co ma i co osiągnął. Niekiedy ogromnie go to przytłaczało ale tłumaczył sobie, że będą lepsze dni. Takie koszty płacisz stając się sławnym i mówiąc światu: ,,Hej, ja też tu jestem!".

Chłopak i jego znajomi odwiedzili jeszcze dom strachów i kilka pobliskich barów. Jeden z jego przyjaciół kupił cztery zgrzewki piwa. Nie zapytali go o dowodów, o wiek. Sprzedali mu piwo, jakby było czymś normalnym. Jakby pięciolatek przyszedł do sklepu prosząc o sok pomarańczowy. ,,O ten, z wysokiej półki." Skończyli w domu jednej dziewczyny z paczki. Wydawała się być całkiem okej, ale Finn nie zagłębiał się w jej egzystencję zbyt mocno. Usiedli razem na kanapie. Dziewczyna zniknęła na chwilę, gdyż wyruszyła na poszukiwanie wina w spiżarni jej rodziców. Chłopak doskonale wiedział, że nie jest to dobry pomysł. Jednak esencja chwili i smak poczucia, że jest się dorosłym wziął górę. Wypił szklankę, dwie, trzy, a później zupełnie stracił poczucie czasu i rozsądku. Sam udał się po drugą butelkę, którą wypił z jakową dziewczyną. Nigdy nie gawędzili i był to pierwszy raz, kiedy ona zdecydowała otworzyć usta.

- Pamiętasz tą dziewczynę z dziś, z Taco Bell? - zapytała upijając kolejnego łyka Bertani.

- Pamiętam. - odparł zmieszany. - Czemu pytasz?

- Nie spotykasz się z nikim od dawna. - wypaliła. - Może zagadałbyś do niej, no wiesz... - mógłbyś rozpakować jej dziewicze opakowanie. - zaśmiała się prawie upuszczając butelkę wina.

- Nie mam czasu na takie rzeczy. - powiedział jąkając się. - Nawet jeśli miałbym, to nie jest w moim typie. - skwitował przewracając oczami.

- Pierdol pierdol, ja posłucham. - powiedziała śmiejąc się histerycznie. - widziałam, jak na nią patrzyłeś. - wskazała na niego ręką, osuwając się na fotelu.

- Nie będę mówić. Sama do niej napisz, może akurat okaże się lesbijką? - uciął, próbując rzucić jej kontrę.

- Wiadomo, nikt mi się nie oprze. - odpaliła dziewczyna puszczając mu oczko. - Nie powinieneś przypadkiem zbierać się do domu? Twoja mamusia będzie się martwić! - zakpiła wprawiając resztę znajomych w śmiech.

- Wiesz co? Wolałbym być w domu z rodzicami, niż upijać się winem ukradzionym z ich spiżarni. Gnijcie sobie tutaj i dobrze się bawcie. - uśmiechnął się szyderczo zmierzając w stronę drzwi.

Wieczór był ciepły. Finna pochłonęły wspomnienia z lata w Los Angeles, gdzie był na wielu eventach i spotkaniach z fanami. Momentami czuł, jakby w ogóle nie miał prawdziwych przyjaciół. Jakby otaczało go grono jadowitych żmiji czekających, aż wykona zły ruch, z którego można się pośmiać. Tęsknił za czasami, gdy mógł być sztampowy. Nie wyróżniający się, banalny dzieciak z przedmieścia. Ale tak nie było. Musiał pogodzić się ze sławą, która spadła na niego jak kamień. Lubił dostawać dużo uwagi, nowe zlecenia i rzeczy, których pragnął od dawna, ale czy było warto? Zadawał sobie to pytanie niejednokrotnie. Gdy wrócił do domu, uprzejmie przywitał się z rodzicami. Nie rozmawiali zbyt często. Nie umieli. Więź, którą tworzyli gdy był dzieckiem zupełnie się rozpadła. Chłopak był ciągle zajęty i dzwonił do nich tylko wtedy, kiedy była taka potrzeba. Oni sami nie wykazywali szczególnych chęci czy zainteresowania. Zgarniali pieniądze, które on zarabiał a w zamian dostawał to, o co poprosił. Znał ten układ.

Wszedł do swojego pokoju. Wolno opadł na łóżko. Był jeszcze "pod wpływem" wina. Było bąbelkowe, przez co sprawiało mu radość. Mówi się, że rzeczy materialne nigdy nie uszczęśliwiają człowieka, ale co jeśli nie ma nic innego co sprawiałoby, że przepełniałyby cię endorfiny? Wyjął czarny telefon z kieszeni. Tradycyjnie był przepełniony nowymi komentarzami i serduszkami pod zdjęciem na Instagramie. Odpisał na kilka, kilka polajkował. Wiedział, że jego fani to jego główny fundament i nie mógł ich zawieść.

Mimo, że próbował odgonić myśli o rozsypanej dziewczynie dnia dzisiejszego, nie mógł sobie odpuścić. Wyszukał więc jej imię na Instagramie. Na szczęście nie było wiele Arii na portalu, więc znalazł ją po kilku minutach. Zastanawiał się dłuższą chwilę, co powinien zrobić. Jego fanki były tak niesamowicie nieprzewidywalne, że w mgnieniu oka znalazłyby fakt, że zaczął obserwować jakąś dziewczynę, która nie jest związana z jego karierą w żadnym stopniu. Poczuł, jak jego głowa przetwarza milion nowych myśli, możliwości i zakończeń. Odłożył telefon. Nie może. Nie. To się nie stanie. 

Those eyes||f.w.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz