Anastazja obudziła się z krzykiem, znów ten sam sen. Kiedy to się skończy ? Niestety nikt nie odpowiedział jej na to pytanie. Leżała sama w pokoju, wokół dalej panowała ciemność. Jej myśli zaczęły płynąć w dal. Szkoła, porządki, las, śmierć a w końcu i życie. Tak, zdecydowanie zaczęły przekraczać pewną granicę. Bo w końcu wszystko ją bolało. Przełykanie śliny ją bolało, każdy oddech.
Usiadła na łóżku i spojrzała na zdjęcie. Ból.
Przesiedziała tak z parę godzin. Zaczynała tonąć w każdym wspomnieniu a koło ratunkowe rzucił jej budzik.
-I co się znów drzesz ? - spytała i sięgnęła po telefon.
Z wielkim trudem wstała z łóżka. Stanęła przed lusterkiem i głęboko westchnęła. Boli. Trzęsącą się ręką wyjęła z szuflady pudełeczko z tabletkami. Połknęła jedną. Po chwili zastanowienia chwyciła jeszcze za drugą. Tak na wszelki wypadek.
Przeczekała tak 30 minut, jej smutna, wykrzywiona w grymasie twarz zaczęła się zmieniać, aż w końcu zobaczyła na niej delikatny uśmiech. Tak. To jest zdecydowanie ten moment kiedy może wyjść do ludzi. Pośpiesznie ubrała się i wyskoczyła z pokoju. Wychodząc na podwórko poczuła jak słońce ją przyjemnie ogrzewa. Już nic jej nie bolało. Przykre wspomnienia uciekły gdzieś w dal a pojawiła się chęć do życia.
Przechadzając się po ulicach, miała lekkie wrażenie że ktoś ją cały czas obserwuje ale odgoniła te myśli, po co mają jej się krzątać po głowie. Usiadła w pobliskiej kawiarni i zamówiła kawę. Uwielbiała tu przychodzić. Ten zapach zawsze poprawiał jej nastrój. Przypominała sobie kiedy przychodziła w to miejsce ze swoim tatą. Siedzieli i śmieli się głośno z mlecznych wąsów. W radiu często puszczali ich wielki hit. Oboje byli zauroczeni tą piosenką. Tata zawsze wstawał i z szarmanckim uśmiechem prosił ją do tańca. Wirowali między stolikami nie zwracając na nic uwagi. Często kończyło się to wylaną kawą oraz wrogim wzrokiem innych ludzi ale wcale ich to nie obchodziło. Liczyli się tylko oni. Liczyło się to w jaki sposób na nią patrzył. Kochał ją najmocniej na świecie a ona poszłaby za nim wszędzie. Jego oczy iskrzyły się a wzrok miał przecież taki miękki, delikatny. Wpatrywał się w nią i wiedziała że nie patrzy tylko na nią, na jej zewnętrzną warstwę. Dostrzegał coś co ma w środku, coś co tylko on uważał za piękne.
Ze wspomnień wyrwał ją jakiś stłumiony głos, znała go, słyszała już tyle razy.
-Chodź do mnie - tylko tyle udało jej się zrozumieć.
Wstała niepewnie i ruszyła przed siebie. Minęła ulicę Kopernika i oparła się o wielki, stary budynek. Próbowała się skupić i znów coś usłyszeć. Serce zaczęło jej walić jak oszalałe.
- Proszę. Chcę Cię znów usłyszeć. Chcę...
Usłyszała coś. Dobiegało to z oddali. Wyszła zza rogu i spojrzała w dal. Jej wyraz twarzy się zmienił. Tylko nie tam. Ból. Patrząc poczuła znów ból, jej każdy oddech chciał rozerwać jej klatkę piersiową. Popatrzyła nieprzytomnie przed siebie. Boli. Chwyciła za pudełeczko i połknęła kolejną tabletkę.
Po paru minutach znów beztrosko spacerowała. Uśmiechała się do wszystkich a nawet wrzuciła parę złotych dla pewnego Pana klęczącego przed kościołem. Zapomniała o upragniony głosie który jeszcze przed chwilą wołał do niej tak przyjaźnie. Stłumiony i zapomniany już się nie odezwał.
CZYTASZ
Zimne Ciepło
Mystère / ThrillerSamotność. Wielu ludzi jest samotnych ale jak sobie z tym radzą? Czy po latach potrafią rozpoznać kto jest ich przyjacielem a kto wrogiem ? Może nasza najbliższa rodzina ukrywa coś a piękna nieznajoma pragnie nas chronić? Książka jest o rzeczywis...