Muszę przyznać, że rozpakowywanie szmat nie było najmilszym zajęciem, może dlatego, że było ich tak sporo. Pamiętam jak wywaliłam całą stertę nijak pasujących do siebie ciuchów z białych półek i po kolei wrzucałam każdą szmatkę do walizki. Może dlatego też nie chciała się dopiąć...
Pamiętam ten dzień jakby był wczoraj. Tak samo jak słowa rodziców, które niezmiernie mnie ucieszyły - po wakacjach będziesz uczyła się w Moskwie. Dla nich było to jak najbardziej na rękę. Jako że oboje mieli niemałe doświadczenie i wykształcenie w branży, postanowili założyć biuro architektoniczne. Jednak na lepszy start woleli założyć takowe w większym mieście, rozkręcić trochę biznes i wrócić z nim tutaj, do rodzinnego miasta - Nowosybirska. W połowie wakacji otworzyli drugie biuro w tym jakże utęsknionym przeze mnie mieście.
W Moskwie było mi cudownie - wszystko zaczynałam na nową kartę, nikt mnie tam nie znał, a ja mogłam być nową osobą, co zresztą się ze mną stało. Metropolia ta niezmiernie mnie zmieniła, a nawet tak bardzo, że mogłam tylko wymyślać wielostronicowe scenariusze co do pierwszego wrażenia na mój widok moich rówieśników, co za tym idzie, starej klasy, za którą zbytnio nie przepadałam. Miał być to ostatni rok - dotrwam do matury, a potem koniec z nimi wszystkimi.
Z jednej strony nieskromnie wiedziałam, że większość tych nowosybirskich żmij z mojej szkoły nie dorasta mi do pięt pod większością względów, jednak z drugiej strony dalej tkwiła we mnie stara ja, która bała się akceptacji w nowym, a w tym przypadku już starym - nowym, środowisku.
Większość uczniów z licealnej czwartej była fałszywymi ludźmi, na których się przejechałam i nie mam zamiaru wejść drugi raz do tej samej rzeki. Były także perełki, na przykład Aneta, która przez te pierwsze dwie klasy tego piekła pałała do mnie jako jedna z niewielu sympatią, przez co dobrze się zakolegowałyśmy. Niestety tak szybko jak trwała moja podróż do Moskwy, tak szybko nasz kontakt się urwał. Ja znalazłam nowych znajomych i po jakimś czasie nie męczyły mnie myśli o rzekomo najlepszej przyjaciółce, która odkąd tylko wyjechałam z Nowosybirska, nie raczyła napisać chociażby jednego SMSa. Ale wina leży po obu stronach, obie skazałyśmy naszą przyjaźń na stratę, ale mi nie było jakoś szkoda, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Kolejnym przykładem był także Jurij, którego także lubiłam i miło spędzało mi się z nim czas. Niestety, gdy dowiedział się o moim wyjeździe nasza trójka zaczęła się trochę zmniejszać, Jura spędzał coraz mniej czasu ze mną i Anetą, aż w końcu zostałyśmy dwie.
Nie wiedziałam o co mu chodziło i co takiego do mnie ma, jednak każda próba porozumienia kończyła się ignorancją ze strony chłopaka.
W Moskwie nauczyłam się szybko żyć - co weekend wychodziłam gdzieś z laskami z bogatych domów i nie powiem, bawiłyśmy się świetnie. Tam pierwszy raz spróbowałam także alkoholu i poszłam do klubu. Te dziewczyny mnie zmieniły, jednak na dobrze, bo czułam się ze sobą pewniej - i z tym jak wyglądam, i równie dobrze ze swoim stylem bycia i zaznaczania swojej obecności gdziekolwiek się da, zwracając na siebie uwagę swoim zachowaniem. Nie były jakieś rozpuszczone, wręcz przeciwnie. Każda mimo conajmniej czterocyfrowych kwot na koncie bankowym potrafiła mądrze zagospodarować kasę i nie wydawać jej na głupoty. Może nie zawsze byłyśmy grzeczne, czasem zdażały nam się różnorakie wpadki, ale na policji nigdy nie skończyłyśmy. Wyjeżdżając z Nowosybirska nie myślałam że kiedykolwiek wezmę do ręki peta lub skuna, lecz historia potoczyła się nieco inaczej, ale na szczęście raczyłam się tymi używkami tylko od czasu do czasu, gdy ktoś miał przy sobie. Nigdy sama nie kupowałam, nie chciałam się niepotrzebnie narażać, skoro raz na mniej więcej dwa tygodnie spotykałam się z osobami posiadające takie i różnorakie używki. Nie byłam głupia, nigdy nie brałam niczego nielegalnego*. Wiedziałam że i ja będę miała potem problemy ze zdrowiem i moi znajomi za samo posiadanie takich środków, jednak moje dziewczyny też raczej obchodziły narkotyki szerokim łukiem.
Można powiedzieć, że trochę się rozgówniarzyłam i zaczęłam robić sobie problemy, lecz dopóki rodzice o niczym nie wiedzieli, wszystko było okej, bo to oni z reguły robili największy raban.
Ich życie też było zabiegane. Moimi ocenami przejmowali się sezonowo - twierdzili, że to ja sama pracuję sobie nimi na swoją przyszłość, co szło mi na rękę. Mimo takiego gadania i tak jak to rodzice, byli czasem mną zawiedzeni, a czasem dumni. Mama szła na wywiadówki tylko na okazjonalnie, aby dostać wydruk ze wszystkimi moimi ocenami. Równało się to z mniejszą ilością rabanów, jaką inni rodziciele zwykli robić swoim dzieciom po spotkaniu z wychowawczynią w szkole.
Literatura** zawsze mnie nudziła i nic nie potrafiłam z niej zapamiętać, a co dopiero się z niej uczyć. Nie czytałam lektur, bo nie miałam na to czasu i najprościej mi się nie chciało. Z resztą ocen końcowych nie było nigdy problemu, oprócz dwói*** z literatury na półrocze. Wyjeżdżając do Moskwy nie zostawiłam wiedzy w Nowosybirsku. W swojej nowej klasie byłam całkiem niezła... no może gdyby nie ta nieszczęsna literatura, która obniżała mi całą średnią. Kończąc trzecią klasę jedyną trójką na świadectwie była właśnie ta z literatury, bo jakoś udało mi się ją podciągnąć.
W trzeciej klasie dawałam sobie jeszcze fory, którymi było mnóstwo spotkań, imprez, wyjazdów i wagarowanie, lecz w tym roku wiedziałam, że będę musiała spiąć dupę, nadrobić trochę materiału, którego w Moskwie trochę lekceważyłam, uczyć się regularnie z Nowosybirskiego planu nauczania, a także kłuć do egzaminu końcowego, aby dobrze go zdać.
*może się wydawać, że marihuana też jest nielegalna, otóż nie, bo jest legalna, ale do chyba 5g o ile się nie mylę
**w Rosji rosyjski dzieli się na gramatykę i literaturę
*** w Rosji najgorsza ocena to dwa, tak samo jak kiedyś w PRLuWitam serdecznie na nowych śmieciach
CZYTASZ
между нами океаны | między nami oceany || Allj
FanfictionPo roku życia w wielkim mieście jakim była Moskwa , osiemnastoletnia Natalia Morozowa wraca z rodzicami do rodzinnego miasta - Nowosybirska. Biznes jej rodzicieli w branży budowlanej idzie im świetnie, co za tym idzie - chęć rozmnożenia pieniędzy i...