Одиннадцать

74 11 3
                                    

Siedzieliśmy w okupowanej przez naszą ekipę loży. Obok mnie od prawej - Czertkow, Anja i Krawczenko, od lewej - Bondarenko i Soroczajkin (mój ulubiony po prostu), a na przeciw - Widialkin i Uzeniuk, w tym podejrzliwie skanujące oczy tego drugiego. Powinien je zakrywać czy coś, bo czasem potrafią przerazić.

— Pójdź ktoś po kolejkę — stwierdził Uzeniuk.

— Kto najbliżej z zewnątrz? — zapytała Anja — aaa... pójdziesz, Sieroża? —szturchnęła wstawionego Czertkowa —Natalia, pójdziesz z nim? — dodała. Siergiejowi samemu by się nie udało, a kanapa w kształcie litery U znacznie utrudniała jakiekolwiek egzystowanie, więc najlepszy dostęp do świata zewnetrznego miały osoby przy wyjściu, a jako że Soroczajkin, mój wierny życiowy towarzysz, poszedł na panny, Konstantyn i Witalij na szlugi, zwalniając przy tym miejsca na kraju, to najbliżej cywilizacji miałam ja i Uzeniuk, jednak Iwanowa (istny geniusz) pomyślała o ewentualnym zgrzycie między nami, zatem do pomocy wolała dać mi swojego pijanego chłopaka. Dobry wybór.

— Chodź — niechętnie wstałam i pociągnęłam go za rękę. Ku mojemu zdziwieniu - wstał bez problemu, tak samo chodził. Chociaż w sumie,
to nie mógł tego zrobić Uzeniuk? Mógłby, chyba że Anja też dołącza się do wspólnego lizania mu dupy.

— Pójdę z wami — stwierdził Uzeniuk. Dopiero teraz go tchnęło. Mimo tego, szlam z nimi po tą nieszczęsną kolejkę wódki.

Miły kelner dał nam tackę na kieliszki, jednak pracę ułatwił nam trochę Czertkow, który wchłonął już dwa na wejściu, a potem wsadził sobie między zęby a dziąsła kawałek cytryny.

— Nie powinniśmy domówić? — zapytałam Aleksieja, śmiejącego się ze swojego kolegi.

— Nie, spoko, ja i tak dzisiaj nie piję.

— Odważnie.

Doszliśmy z trunkami do stolika, wypiliśmy i trochę pogadaliśmy. Śmiem stwierdzić, że nie gadało się z nimi nawet tak źle, a lekko wstawiony Soroczajkin wydawał się nawet dobrą mordą. Anja wrzucała każdy nasz ruch na instagramową relację, Czertkow pił coraz więcej, a jego koledzy obstawiali kiedy zezgonuje. Był (chyba) jedyną osobą która nie mogła legalnie kupić wódki i było widać, że jest entuzjastą rożnej maści alkoholów, tylko trochę niedoświadczonym. Albo entuzjastą ze słabą głową. Różnie bywa.

— Idzie ktoś zapalić? — zapytał Krawczenko.

— Ja pójdę — odezwał się Witalij.

— Ja też mogę iść — stwierdziłam.

— To ja też - odrzekł Uzeniuk.

Chłopak z zakolami i brunet trochę zmieszani popatrzyli się na naszą dwójkę, po czym wstali i skierowali się do wyjścia, a my za nimi. Dostaliśmy pieczątki i wyszliśmy przed klub.

— Masz ogień? — Wita wycedził przez papierosa do Nikity.

— Kuźwa, nie mam...

— Masz? — brunet odwrócił się w stronę moją i Aleksieja.

— Nie mam — stwierdził Uzeniuk.

— Ciebie to się nawet nie pytam, ty to nigdy nie masz. Natalia?

— Proszę bardzo — podałam im zapalniczkę. Nosiłam prowizorycznie — za to dajcie szlugi — określiłam się, a zanim ktokolwiek w ogóle zdążył coś powiedzieć, to Uzeniuk podsuwał mi pełną paczkę, z której wyciągnęłam dwa papierosy.

— Tak trudno kupić? — Nikita oddał mi zapalniczkę.

— Tak trudno ogień kupić? — zabrałam od niego moją własność — palę tylko okazjonalnie.

между нами океаны | między nami oceany || AlljOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz