Kaseta 10

162 27 9
                                    

„Demony opętają twoje dni. Nawet w biały dzień, świat dokoła będzie ci wyglądał na przerażający, rodem z najgorszych koszmarów. Na ulicach nie masz szans na to, by spotkało cię coś miłego. Trawa straci swój naturalny kolor, słońce nie będzie świecić, gwiazdy przestaną błyszczeć, a wiatr przestanie szumieć"

„To ci zwiastuję. I to się stanie. I od momentu, w którym zakończy się to nagranie, poczujesz, że nie żartowałem"

„A wiesz, jak bardzo lubię żartować"

Wcisnął pauzę.
Ink wyjrzał przez okno i odetchnął z ulgą. Słońce świeciło, a trawa miała swój naturalny kolor. Otworzył okno, by sprawdzić, czy wiatr dalej szumiał, lecz gdy tylko wystawił głowę za framugę, wrzasnął. Wszystko się zmieniło. Wszędzie szarości, absolutna cisza. Światło z niebios przestało świecić.
Ink szybko zamknął okno, a wszystko momentalnie wróciło do normy.
Play.

„Wszystko jest inne, prawda? Wszystko jest gorsze. Świat już nigdy nie będzie taki sam... A może jednak?"

„Gdy tylko skończę mówić, pozbądź się kaset i złap Errora za dłoń, wyciągając go z domu. Kiedy będziesz już na dworze, na chwilę puść jego dłoń, a później złap ją z powrotem. Wszystko stanie się jasne. Wszystko zrozumiesz"

„Bądź silny, Ink. Twoje życie będzie teraz tego wymagało... Nie zawiedź mnie"

Koniec taśmy. Ink powoli zsunął słuchawki z głowy, a walkman sam z siebie upadł na podłogę. Ink stopą wsunął go pod łóżko i nie myśląc zbyt trzeźwo, zaczął robić to, co kazał mu Fresh. Podszedł do szafy, otworzył ją i pstryknięciem spowodował, że całe pudełko z nabazgranymi inicjałami na boku rozpłynęło się w powietrzu. Następnie zamknął szafę powoli i spokojnie, podchodząc do łóżka i upewniając się, że kaseta wciąż wsadzona do walkmana, również zniknęła. Na szczęście tak było.
Wyszedł z pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi, powoli zmierzając ku kuchni. Jego ruchy były jakby prowadzone przez jakieś fatum, siłę mu nieznaną. Nie panował nad tym, co właściwie robił. I może to dobrze, przynajmniej jego ciało nie miało prawa kwestionować tego, co powiedział Fresh.
- Error - głos Inka wybrzmiał jakby z daleka.
- Hm? Coś się stało, skarbie? - zaniepokojony szkielet podszedł do stojącego w drzwiach chłopaka i delikatnie złapał go za dłoń. Nie spodziewał się jednak, że Ink momentalnie wpadnie mu w ramiona, zaczynając głucho szlochać. - Hej... Już spokojnie - zaczął szeptać, starając się ukryć zdezorientowanie i uspokoić chłopaka. Pogładził jego plecy wolną dłonią. - Cokolwiek się stało, już wszystko będzie dobrze, jasne...?
Ink pokiwał głową, trzęsąc się niespokojnie. Nie wierzył w to, że będzie dobrze. Nic nie będzie dobrze. Nie miał nawet o co błagać. I kogo błagać, bo jedyna osoba, która mogła to wszytko odwrócić, była martwa. Nie żyła. I to od dłuższego czasu, z czego Ink doskonale zdawał sobie sprawę.
- P-Przepraszam - mruknął nagle, odsuwając się na krok i składając delikatny pocałunek na policzku męża. Ciemniejszy szkielet kiwnął głową na znak, że nie miał mu tego za złe. Ink posłał mu delikatny, słaby uśmiech pełen wdzięczności. - Czy możemy... wyjść? Przespacerować się?
- Robiłem coś, ale... - Error westchnął cicho i ścisnął dłoń chłopaka. - Oczywiście.
I wyszli. Ink kurczowo trzymał się Errora, obawiając się, że ten przerażający obraz przepełniony ciszą i ciemnością, wróci. Po prostu wróci. I pochłonie go razem z wszystkim, w co kiedykolwiek wierzył i co kiedykolwiek widział. Nie miał zamiaru puszczać dłoni Errora. Trzymał ją mocno i nie puszczał, nie mógł. Nie chciał. Już nigdy...

~~*~~

- Error..?
- Tak, słońce?
- Nie opuszczaj mnie.
- Co? Ink-
- Nigdy w życiu mnie nie opuszczaj. Bądź ze mną tak długo, jak tylko będziemy żywi. Nie zostawiaj mnie, bądź przy mnie i...
- Ink.
- Co?
- Kocham cię.
-...
- Nie zostawię cię.
-...
- Wszystko okej?
- Nie, nic nie jest okej. Nic już nie będzie okej. Wszystko nabrało nowego znaczenia. Strasznego znaczenia.
- Ink-
- Ale ja się nie boję. Nie boję się, bo przy tobie czuję się bezpieczny.
- Jesteś przy mnie bezpieczny...
- Kocham cię, Error...
Ink westchnął cichutko, wtulając się w tors wyższego od siebien szkieleta, a po chwili dodał jeszcze:
- Nawet nie wiesz jak bardzo...

Hurry Up And Die | ErrInk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz