1

11 1 1
                                    

Korytarz był spowity w czarny kisiel. Uśmiechnąłem się pod nosem. Serio, ktoś tu chyba nie zapłacił rachunków za światło. Chociaż istotom tu żyjącym było to raczej na rękę. 

Mimo moich starań przegniłe deski skrzypiały niesamowicie pod moimi stopami. Dwa i pół roku praktyki skradania, ale nie - stare deski wygrały. No cóż, na w-fie też wybierali mnie na końcu. Powoli posuwałem się do przodu, stawiając w miarę lekkie kroki. Kto wie, jakie cholerstwo może się tu kryć. Wolałbym przez przypadek nie uruchomić jakiejś ukrytej zapadni. 

Że też ten dzieciak nie mógł się zgubić w jakimś przyjaźniejszym miejscu. Ale nieeee, przecież stare wylęgarnie najróżniejszych cholerstw jest idealnym miejscem do zabawy w chowanego. Jak znajdę cwela przykuję go do ściany. Mam dość latania za nim, bo postanowił sobie pozwiedzać. 

Korytarz rozwidlał się teraz na dwie części. W pierwszej odnodze gdzieś dalej coś emanowało bladym światłem. Bez wahania wybrałem tamten kierunek. Oliver jako duch Ziemski promieniował takim właśnie światłem. 

-Dobra, Oliver, wyłaź! - warknąłem, skręcając- Obiecuję ci, następnym razem, gdy wybierzesz się na wycieczkę krajoznawczą po nawiedzonych ruinach zakopię cię pod ziemią!

To, co zobaczyłem za zakrętem nie było Oliverem. Był to zjawa-pająk, który z pewnością nie zmieściłby się w przeciętnych drzwiach. Spojrzał na mnie swoimi czerwonymi ślepiami, od których biła furia i szaleństwo stwora. Odwróciłem się na pięcie, nie czekając, aż namyśli się mnie zaatakować. Pomknąłem przez korytarz, lecz zjawa już za mną podążyła. Cholera, jest za szybka. W dodatku spostrzegłem, że korytarz zmienił swoje ułożenie. Prawdopodobnie dlatego nie mogłem znaleźć dzieciaka. Chociaż na pewno musiał być gdzieś niedaleko, bo zjawa nie jest w staniem emanować światłem. Budynek mógł zmieniać się w zależności od woli istot, które tu żyły. Nie raz miałem już z tym styczność. Ciężko będzie się stąd wyrwać.

Tuż przede mną ściany korytarza skręciły w bok. Była to stara sztuczka. Zjawa sprawiała, że tuż przed ofiarą i tuż za pojawiały się zakręty prowadzące w jeden punkt. Agresor skręcał pierwszym, a ofiara drugim zakrętem, wpadając zjawie w łapy. Sorry, nie ze mną takie zabawy. 

Zmieniłem gwałtownie kierunek i pobiegłem po własnych śladach. Tak jak się domyśliłem, pająk skręcił już w swoją pułapkę, zostawiając mi pusty korytarz. Po dwóch sekundach usłyszałem, jak pająk wydaje z siebie nieartykułowany odgłos furii, gdy zrozumiał, że zasadzka się nie udała.

-HA! Nie tym razem kolego! - zawołałem, odwracając głowę

Niespodziewanie wpadłem na kogoś. Zaskoczony skupiłem wzrok na postaci. Był to Oliver. 

-Spadajmy stąd. - warknąłem, chwyciłem Olivera za kołnierz i pobiegłem, modląc się, żeby pająk nie zdążył nas dogonić. 

-Czekaj! Musimy wrócić! - powiedział Oliver, wyglądał, jakby nie spał od wielu godzin

-O czym ty bredzisz?! Chcesz wpaść na zjawę?! - nie mogłem aż uwierzyć w jego głupotę

-Tam jest duch! Zgubiła się tu.

-Cóż, nie mój problem! - słyszałem, jak pająk dyszy tuż za nami

-Andrew! Proszę cię! - Oliver chwycił mnie za rękę i patrzył na mnie naglącym wzrokiem.

Niech to szlag.

Zacisnąłem pace na przegubie ręki Olivera, odbiłem się od podłogi i robiąc back flipa znalazłem się z nim za zjawą. Majestatyczne to było, nie ma co.

-Gdzie jest? - zapytałem, nie zmieniając tempa.

-Tam, tamtym korytarzu! - Oliver wskazał korytarz pare metrów przed nami.

Pobiegłem w tamtą stronę i zobaczyłem dziewczynę, około 14 lat, miała ufarbowane na granatowy, krótkie włosy związane w kucyk, białą koszulę i dżinsy. Zatrzymałem się, pająk nas nie dogoni. Dziewczyna była skulona pod ścianą, ze schowaną twarzą w dłoniach. Coś mi w niej nie pasowało, uświadomiłem sobie po chwili co.

-Próbowałem do niej zagadać, ale w ogóle nie odpowiadała, jakby mnie nie słyszała. - opowiadał żywo chłopiec 

-Oliver - przerwałem mu chłodno - To nie jest duch. W każdym razie, już nim nie jest.

-Co? O czym ty mówisz? - spytał Oliver, marszcząc brwi

-Spójrz. Nie emanuje światłem. To zjawa.

-Ale... przecież zupełnie tak nie wygląda. - sprzeciwił się

-Kiedyś może była duchem. Prawdopodobnie trafiła do tego miejsca wiele lat temu. Wieczności żaden Duch Światła nie przetrzyma w miejscu takim jak to.

-Co się z nią stało? - zapytał zbielałymi wargami

-Kto wie? - wzruszyłem ramionami - Może jakaś inna zjawa ją schwytała, może spróbowała wyrwać się stąd wykorzystując swoją energię do wybicia ściany, niechcący zużywając całą, a może po prostu przez długi okres siedzenia w tej dziurze oszalała jak wszystkie inne zjawy. O ile nie była po prostu zwykłym samobójcą za życia.

-Hej, powiedz coś. - Oliver potrząsną ją za ramię

-Daj spokój, Oliver. Ona nigdy już niczego nie powie. Będzie tu siedziała, tak długo, aż ta budowla się nie zawali.

Oliver popatrzył beznadziejnym wzrokiem na dziewczynę.

-A mógłbyś ją wynieść na zewnątrz? - zapytał

-Oliver, to jej nie pomoże. - mruknąłem - a my mamy jeszcze szansę stąd uciec. Chodź, musimy się zmyć, dopóki nic nas nie zauważyło.

-Niby tak, ale... na pewno nie moglibyśmy spróbować?

Westchnąłem. A niech mnie. Wziąłem ją na barana i zacząłem iść z Oliverem. Nie było to przyjemne uczucie nosić zjawę na plecach. Mimo, że nie dawała żadnych znaków życia, jej żałoba i pomieszanie było wyczuwalne. Zacząłem się zastanawiać, jak długo tu już jest. Ciary mnie przeszły, na myśl, że coś takiego mogło się przydarzyć Oliverowi. Szwędać się tak długo w kompletnej ciemności, nie mając perspektyw na ucieczkę z tego miejsca i uciekać przed istotami z najgorszych koszmarów dopóki kompletnie się nie zatraci w szaleństwie...

Cholera, ten korytarz nie ma końca. Spanikowałem, jeżeli okaże się, że skręciliśmy w Tunel Główny, nigdy się z niego nie wydostaniemy. To było największe zagrożenie w takich budynkach. Jeżeli ktokolwiek miał interes w takich budowlach, modlił się, żeby tylko nie wejść w Tunel, bo gdy raz się  weszło na tą ścieżkę, czekała cię teraz tylko wieczna wędrówka przed siebie, nieważne, czy próbowałeś wrócić po własnych śladach, Tunel w każdym przypadku się nie kończył. To by wyjaśniało, dlaczego zjawa tam siedziała, zupełnie obojętna i szalona... Nie chciałem straszyć Olivera, więc zostawił swoje obawy dla siebie.

Nagle Oliver zaczął biec przed siebie.

-Czekaj! - zawołałem za nim przerażony

Tunel Główny ma jeszcze jedną właściwość - jeżeli coś ci zniknie z oczu, nigdy już tego z powrotem nie zobaczysz.

-Oliver! - krzyknąłem, teraz już biegnąc.

Cholera, jeżeli to jest Tunel...

_________________________________________________________


*nie mam pomysłu na tytuł :D*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz