Powoli otworzyłam zaspane oczy. Sięgnęłam po telefon żeby zobaczyć, która jest godzina. Dopiero 7. Wstałam i zaścieliłam swoje nowe łóżko. Chwilę później stałam przed szafą i wybierałam ubrania na dziś. Postanowiłam ubrać czarne zwykłe jeansy i bluzę z adidasa. Wzięłam przygotowane ubrania, kosmetyczkę i poszłam do łazienki w celu ogarnięcia się. Twarz umyłam pianką o zapachu arbuza, nałożyłam tonik i krem. Ubrałam się, rozczesałam włosy i pomalowałam rzęsy oraz usta. Gotowa wyszłam z łazienki i skierowałam się do pokoju Amy. Jeszcze spała. Muszę przyznać, że ma twordy sen. Szybko pobiegłam do kuchni, wzięłam szklankę i nalałam do niej zimnej wody. Gdy weszłam do pokoju od razu cała woda ze szklanki wylądowała na głowie Amy. Biedna tak się wystraszyła, że aż z łóżka spadła.
- Co ty robisz?!- krzyknęła zła.
- Chciałam cię tylko obudzić- powiedziałam cały czas się śmiejąc.
- Ładna mi pobudka.
- Oj nie fochaj się już tylko idź się ubierać i chodź na śniadanie.
- Masz szczęście, że cię kocham bo tak to byś już nie żyła- powiedziała ze śmiechem Amy i zaczęła się ogarniać. W tym czasie zeszłam do kuchni w celu zrobienia ciepłej kawy i śniadania. 30 minut później razem z Amy siedziałyśmy w solonie i oglądałyśmy Kuchenne Rewolucje.
- Może idziemy dziś do galerii na jakieś zakupy? Muszę sobie kupić nową sukienkę na dzisiejsza imprezę u Bartka. Chyba o niej nie zapomniałaś? - o cholera! Całkiem zapomniałam o tej imprezie.
- Nie coś ty. Też sobie przy okazji kupię coś nowego.
- My to się umiemy dogadać.
- No pewnie.
- To co? Zbieramy się? Jest już 9.
- Tak, pasowałoby.
Poszłam szybko do pokoju po torebkę. Wzięłam portfel z pieniędzmi i telefon. Zeszłam na dół gdzie czekała Amy. Ubrałam adidasy i ruszyłyśmy w stronę samochodu. Po 30 minutach byłyśmy już na miejscu. Całą drogę śpiewałyśmy nasze ulubione piosenki, które leciały w radiu.
- Czas na szalone zakupy!!!- krzyknęła Amy i kilka osób popatrzyło na nas jak na debilki.
- Chodź już i bądź cicho- zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy do pierwszego sklepu.- Amy prosze cię, usiądźmy na chwilę- byłam już wyczerpana. Od 4 godzin chodzimy po galerii i nic jej się nie podoba. Co z tego, że ma już 3 pełne siatki. Na tą chwilę mam już dość.
- Jeszcze tylko jeden sklep.
- Mówisz już tak od dwóch godzin.
- Teraz mówię serio.
20 minut później siedziałyśmy już w kawiarni popijając kawę. Amy oczywiście zrobiła wielką aferę o to, że ma mało pianki w kawie a pan, który obsługiwał nie chciał mieć problemów więc zrobił jej nową kawę. Ona zawsze ma jakieś problemy. Potrafi się obrazić o głupią błachostkę. Ale i tak jest najlepszą przyjaciółką na świecie. Jest dla mnie jak siostra.
- Patrz jakie ciacho.- powiedziała Amy szturchając mnie. Spojrzałam na stolik, który wskazywała Amy i rzeczywiście miała rację. Siedział tam blond włosy chłopak mniej więcej w moim wieku. Ale ja i tak nie szukam chłopaka. Nawet jeśli to, to nie jest moja liga.- Idealny dla ciebie.
- Zapomnij. Ja nie szukam chłopaka.
- Oj dobra. Ale musisz przyznać. Jest boski.
- Też prawda.
Jeszcze chwilę siedziałyśmy w kawiarni i zaczęłyśmy się zbierać. Gdy już byłyśmy przed domem to zaczęłam się śmiać z mojej przyjaciółki. Amy nie mogła wejść do domu. Tyle miała wypełnionych siatek. Ja miałam tylko jedną, w której była sukienka na dzisiejszą imprezę.
Po chwili siedziałyśmy w pokoju Amy i rozmawiałyśmy o imprezie.
- O której jest ta impreza? - zapytałam i od razu dostałam odpowiedź.
- O 20 się zaczyna.
- Okej. To chyba czas się szykować.
- Masz rację.
Była godzina 19. Postanowiłam iść pierwsze pod prysznic. 20 minut później siedziałam przed toaletką mojej przyjaciółki i robiłam makijaż. Nałożyłam korektor, puder i trochę różu. Poprawiłam lekko brwi. Pomalowałam rzęsy, dziś trochę mocniej niż zwykle. Na usta nałożyłam purpurową pomadkę. Całoś spryskałam mgiełką i gotowe. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Wstałam i poszłam do pokoju się ubrać we wcześniej kupioną sukienkę. Granatowa, lekko rozkloszowana, z koronką i małym dekoldem, sięgająca trochę nad kolana. Idealnie. Razem z Amy wyszłyśmy z domu o 19.50. Nie miałyśmy daleko więc poszłyśmy na nogach. Świeże powietrze dobrze nam zrobi.
