‒‒‒‒‒‒‒‒‒🔪‒‒‒‒‒‒‒‒‒
🇱🇴🇼🇪🇷 🇪🇦🇸🇹 🇸🇮🇩🇪 | PROLOGUE
‒‒‒‒‒‒‒‒‒🔪‒‒‒‒‒‒‒‒‒
Styczeń tamtego roku w Nowym Yorku był zaskakująco mroźny. Śnieg grubą warstwą pokrywał wszystko wokoło i nikomu przy zdrowych zmysłach nie chciało się wystawiać nosa spoza domu. Chodniki świeciły pustkami i lodem, jedynie raz na jakiś czas trafił się ten zapalony tym biegacza, który nawet w syberyjskim mrozie ubrałby na siebie sportowe buty, bieliznę termoaktywną i wyszedł na krótką przebieżkę ku utrzymania kondycji i zdrowia. Nowy York wydawał się zamarznąć razem z ziemią czy rzeką Hudson, która tamtego dnia jednak mieniła się niespokojnie i wpajała w dziwny nastrój.
Na brzegu panowało zamieszanie. Taśma policyjna wygradzała odległość, na którą przeciętny gap mógł się zbliżyć do miejsca zbrodni. W normalnych warunkach nie byłoby tam nikogo, bo spacer w pobliżu rzeki, od której bił tylko większy chłód nie brzmiał zachęcająco. Ludzie jednak zebrali się, gdy policja wraz z ekipą techniką pojawiła się i zaczęła zbierać ślady dotyczące kolejnego morderstwa. Kolejne ciało oznaczało kolejny atak tego psychopaty, który siał grozę w całym mieście, tam gdzie tylko dało się zobaczyć wody rzeki Hudson. Tym razem padło na Lower East Side.
— Zimno tu jak w psiarni — mruknął tylko detektyw Duncan. To on został oddelegowany do tego śledztwa i to on prowadził je od samego początku. Morderca jednak był nieuchwytny
i chociaż Duncan starał się jak mógł, niekiedy nawet wypruwał sobie żyły, to nic z tego nie wychodziło. Morderca zawsze był krok przed tym posiwiałym mężczyzną. — Szybciej tam, do cholery! Nikt wam nie płaci za obijanie się! — dodał do techników, którzy wyciągali właśnie ciało topielca z niepokrytego lodem kawałka rzeki Hudson. Duncan szczękał zębami, a jego dłonie zaczynały już siwieć. Zaklął w duchu, bo zapomniał zabrać z domu rękawiczek, a jego kurtka nie miała kieszeni. Czuł jak palce zaczynają mu sztywnieć.— Detektyw Duncan? — Usłyszał za sobą kobiecy głos i momentalnie się odwrócił. Zobaczył przed sobą niską kobietę, która wbiła w niego swoje świdrujące spojrzenie. Na pierwszy rzut oka wyglądała jak pierwsza lepsza dziennikarka, która szukała tamtego dnia sensacji. Nie ona pierwsza, nie ostatnia. Duncan już wiedział jak się obchodzić z pismakami, więc tylko prychnął pod nosem i potarł dłonie o siebie.
— Być może, a co? Kto cię tu wpuścił, dziewczynko? Nie widzisz, że taśma policyjna jest tam? — mruknął tylko niezadowolony, że jakaś paniusia kręciła mu się po miejscu zbrodni. Mogła zadreptać ślady. Nigdy nie było wiadomo czy morderca czegoś tym razem nie zostawił po sobie. A ona mogła to zepsuć swoimi butami. — Spieprzaj stąd.
Brunetka uniosła brew, a później uśmiechnęła się sztucznie. Wyjęła coś z kieszeni swojego płaszcza, który przylegał do jej ciała, a tym czymś okazała się odznaka. I to nie byle jaka, bo odznaka agenta z FBI.
— Agentka Davenport. FBI oddelegowało mnie do tej sprawy. Przejmujemy śledztwo. Próbowałam się do pana dodzwonić z tą wiadomością od godziny, ale chyba ma pan wyłączony telefon — przyznała chłodno, powodując swoim tonem rumieńce na i tak czerwonych policzkach detektywa. — I nie jestem żadną dziewczynką. Pracuje już pięć lat w tym zawodzie, proszę pana. Oczekuje szacunku. Od dzisiaj jestem pana przełożoną.
— Dlaczego nic mi nie było o tym wiadomo wcześniej? — wykrztusił w końcu z siebie, czując przy okazji, że zdążył pięć razy spalić się ze wstydu. Popisałeś się, Duncan, nie ma co, mruknął do siebie w myślach. Wiedział, że już był u niej spalony.
— Powiedziałam panu, że dzwoniłam od godziny, ale pan nie odbierał — mruknęła, mierząc go wzrokiem i w końcu go wyminęła, zmierzając w stronę techników, którzy chowali napuchnięte ciało do czarnego worka. — Sama dowiedziałam się o tym niewiele wcześniej.
— W takim razie, co będzie ze śledztwem, skoro FBI je przejęło?
— Prawdopodobnie to ja je doprowadzę do końca, a pan dostanie nowe obowiązki na swoim posterunku — Rzuciła przez ramię, powodując, że Duncan zatrzymał się w pół kroku. Ruszył za nią, chcąc porozmawiać, ale zbiła go stropu. Dopiero po chwili do niego dotarło, że został perfidnie wygryziony ze śledztwa i nikt nawet nie kwapił się mu o tym powiedzieć.
Red spojrzała na niego ostatni raz, a później westchnęła cicho i ruszyła przed siebie, uważając, aby się nie poślizgnąć. Sama nie była w nastroju i na pewno nie zamierzała udawać, że ten mężczyzna przypadł jej do gustu. Nie po tym jak się do niej odniósł.
‒‒‒‒‒‒‒‒‒🔪‒‒‒‒‒‒‒‒‒
tym razem biorę na tapetę nowy york i michael w końcu nie jest detektywem, więc keep on reading, mam nadzieje, że się wam spodoba! :D
CZYTASZ
[soon] trupy w rzece hudson • clifford
Fanfiction❝brak wyobraźni predysponuje do zbrodni.❞ ━ a.christie Ktoś zaczął zabijać i zostawiać ludzkie w zwłoki w pobliżu rzeki Hudson. Dziwnym trafem morderstwa są łudząco podobne do tych, które w swojej najnowszej książce opisał Michael Clifford - gwiazda...