Część 13- Więzień Labiryntu

1.2K 61 29
                                    

Patrzyłam na naszego przywódcę, a mojego przyjaciela leżącego na łóżku i przywiązanego sznurami. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała bardzo nierówno. Co jakiś czas krzyczał i szarpał się. Widać było, że cierpi. Siedziałam przy nim i modliłam się żeby te męki ustały. Miałam łzy w oczach. Czemu stwórcy nas tu zesłali? Równie dobrze mogli nas od razu zabić. Wychodziłoby na to samo. Może to są jacyś psychopaci i lubią znęcać się nad innymi? W sumie nie zdziwiłoby mnie to.

Moje rozmyślania przerwało przeraźliwie głośne wycie syreny. Na początku nie mogłam pojąć co to było. Po chwili jednak zrozumiałam. Pudło przyjechało. W tym samym momencie do szpitala wbiegł Minho i krzyknął
-Dalej, ruszaj zadek królewno! Nowy przyjechał!
Po czym wybiegł jakby nigdy nic, zostawiając mnie w totalnym osłupieniu. Po pierwsze, nie ma prawa tak do mnie mówić. Po drugie, czy to oznaczało że jestem tutaj już miesiąc? Nie mogłam w to uwierzyć. Tyle rzeczy się zdarzyło... Straciłam poczucie czasu.

W końcu udało mi się wstać i skierować swoje kroki w stronę pudła. Miałam małą nadzieję, że przyślą jakąś dziewczynę. Chciałabym móc sobie porozmawiać i spędzić trochę czasu z płcią żeńską. Bo mam już dość przebywania z samymi chłopakami. Z tą jakże naiwną nadzieją podeszłam do wgłębienia w ziemi, gdzie znajdowała się ,,klatka". Z trudem przecisnęłam się przez tłum chłopców zainteresowanych przyjazdem pudła. Jak można się domyślić w wielkiej windzie nie było dziewczyny. Znajdował się tam natomiast wychudzony blondyn, który leżał na dnie pudła i patrzył się z przerażeniem, ale też z zaciekawieniem na naszą grupę. O dziwo nie zaczął się miotać albo usuwać w kąt. Pozostawał w miejscu i nawet nic nie mówił. Po prostu się gapił.

Chyba już zaczynał ogarniać, że znajduje się w miejsu okupowanym przez chłopaków, ale w tamtym momencie jego wzrok zatrzymał się na mnie. Jego brwi podjechały w górę lecz po chwili na jego twarz znów wpłynął spokój. Podczas gdy on powoli wstawał my staliśmy w osłupieniu nie wiedząc jak się zachować. Z tego, co wiedziałam nikt wcześniej tak nie zrobił. Większość rzucała się z przerażeniem po klatce, albo chowała się po kątach. Nikt nigdy nie wstał jakby wszystko było w porządku i jakby nic dziwnego się nie działo.
-Ktoś pomoże mi z tąd wyjść czy nie?-wszyscy jakby nagle się otrząsneli lecz znów zaczęli wpatrywać się w przybysza. Nie wierzyli w to, że on sam się odezwał.
-Długo będę jeszcze czekał?-znów usłyszałam jego głos, który był przyjemny dla ucha lecz w tamtym momencie wyrażał lekkie poirytowanie. Popatrzyłam na chłopców. Nic nie świadczyło o tym, że któryś z nich zejdzie pomóc świeżemu. Nie dziwiłam im się bo wiedziałam, że przez ostatnie 3 lata taka sytuacja się nie zdarzyła. Postanowiłam sama mu pomóc.

Wskoczyłam do pudła. Ostatni raz spojrzałam w górę na zgromadzenie, które było zaskoczone moim ruchem. Wiekszość osób przeniosło wzrok na mnie. Jedni wytrzeszczali oczy niczym świnki morskie. Inni obserwowali całe zajście spokojnie, wyczekując następnych zdarzeń. Był jeszcze jeden, jedyny odosobniony przypadek pewnego blondwłosego księciunia, który obserwował wszystko obojętnym i znudzonym wzrokiem. Ja tylko wzruszyłam ramionami i powoli podeszłam do nowego chłopaka, patrząc mu w oczy. Były niebieskie niczym niebo. Jego blond włosy były rozczochrane i mokre. Miał je dość długie. Sięgały prawie do ramion. Był chudy i wysoki. Na oko miał jakiś metr osiemdziesiąt. O wiele wyższy ode mnie.
-Hej...-zaczęłam niepewnie patrząc mu w oczy. On lekko zmarszczył brwi. Wpatrywał się we mnie przenikliwie przez dłuższy czas. Czułam się trochę niekomfortowo. Nie byłam przyzwyczajona do takich sytuacji. Poza tym bolała mnie głowa. Cóż... Kilka nieprzespanych nocy dawało o sobie znać. Przez kilka minut świdrowaliśmy się wzrokiem. Nagle jego oczy rozszerzyły się, z twarzy zszedł spokój i pojawiło się przerażenie. Świerzuch krzyknął, po czym popchnął mnie. Siła z jaką to zrobił była tak duża, że odleciałam trochę w tył, po czym z wielkim hukiem uderzyłam o kraty. Przy okazji tył mojej głowy dość mocno obił się o twardy metal. Po zderzeniu osunęłam się na podłogę. Każda część mojego ciała była obolała. Największy ból promieniował z kręgosłupa i z tyłu głowy. Wokół siebie słyszałam stłumione krzyki. Lekko uchyliłam powieki. Zobaczyłam jak nowy cofa się do tyłu i dalej patrzy na mnie z przerażeniem. Kilka chłopców ze strefy wskoczyło do pudła. Zaczęli podchodzić do blondyna i próbowali go zchwytać. Dwóch z nich podbiegło do mnie. W jednym rozpoznałam Minho. Wydawało mi się, że drugiego bardzo dobrze znałam lecz przez czarne plamy, ograniczające mój wzrok nie mogłam dostrzec kto to. Moje powieki zrobiły się strasznie ciężkie. Zamknęłam oczy. Ostatnią rzeczą jaką poczułam były czyjeś ramiona oplatające moją sylwetkę i podnoszącą mnie z podłoża. Zapanowała ciemność.

============================================================================

Jak wiecie... bądź nie wiecie... długo mnie tu nie było.
Chciałam was przeprosić, ale ferie się skończyły szkoła się zaczęła i mam trochę na głowie.
Ale spokojnie obiecuję, że teraz części będą się pojawiały troszkę szybciej.
A tak wogóle znalazłam nową traszkę:)
Taką fajną...😏
Macie tu:

A chciałam systematycznie wstawiać części

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


...
...
...
A chciałam systematycznie wstawiać części...
No cóż...
To chyba pozostanie moim marzeniem na przyszłość XD
A jak wiadomo
Marzenia trzeba mieć
Dlatego dalej będę niesystematyczna XD

Dobra, eluwa smrodasy!

Ps: A i nie wiem czy wiecie, że zdecydowałam już jak się zakończy me opowiadanie i tu was zasmucę... Ktoś umrze bo nie może być happy endu XDDDD

Dobra nara

I Know You..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz