Rozdział 5

113 7 0
                                    

Całymi dniami działo się to samo. Z rana śniadanie, później spacer, obiad, siedzenie w komnacie, kolacja, czytanie książki i sen.
Sansa była już zmęczona wykonując wciąż te same obowiązki. Kompletnie nic się nie działo. Miała nadzieję, że w końcu coś się wydarzy. Pewnej nocy nie mogła usnąć. Nie chciała się wiercić, ale musiała gdzieś pójść. Delikatnie wyślizgnęła się z uścisku Baelisha i wstała.
Jednak to co się stało, zdziwiło ją.

- Gdzie się wybierasz? Hm? - spytał ostrym tonem, a ją zamroziło.

- J... Ja przepraszam, że cię obudziłam Petyrze, ale chciałam pochodzić chwilę po zamku, ponieważ nie mogłam zasnąć.

- Dlaczego nie możesz zasnąć? - spytał z troską.

- Nie wiem- skłamała.

- Powinnaś mowic swojemu mężowi o wszystkim Sanso- przybliżył ją do siebie i delikatnie pocałował- Możesz mi ufać. Przecież wiesz dobrze, że cię nie skrzywdze. Znasz mnie- uśmiechnął się do niej, ale ona i tak nie chciała mu nic mówić.

- Przepraszam, ale nie mogę- spuściła głowę.

- No dobrze, kiedyś może mi powiesz.

- Po prostu jest mi smutno, że cała moja rodzina nie żyje- rozpłakała się.

- Wiem moja najdroższa- przytulił ją mocno do siebie- Kiedyś cały ten ból przeminie. Odejdzie. Obiecuję Ci, że kiedyś będzie lepiej. Kocham cie Sanso. Chcę dla ciebie jak najlepiej. To co przytrafiło się tobie i twojej rodzinie jest straszne. Nie powinno cię to spotkać. Pamiętaj, że masz we mnie całkowite wsparcie- pocałował ją w głowę, a ona wtuliła się w niego mocniej.

- Dziękuję- powiedziała już mniej roztrzęsiona.

- Nie musisz mi za nic dziękować Sanso. Jesteś powodem dla którego chce mi się żyć. To ja powinienem Ci dziękować.

- A ty jesteś powodem dzięki któremu jeszcze się nie zabiłam- uśmiechnęli się do siebie.

- Wiem co ci dobrze zrobi- popatrzył na nią po czym rozebrał ją do naga.

- Nie, nie chcę- powiedziała błagająco.

- Nie zrobię Ci krzywdy. Chcę, żebyś się tylko rozluźniła- zaczął lizać delikatnie jej waginę, a ona jęczeć- Spokojnie Sanso, już niedługo dla mnie dojdziesz- powiedział, co bardzo ją podniecilo.

Kiedy doszła Littlefinger pocałował ją w skroń.

- Zrobię Ci masaż- szepnął jej do ucha i poczekał aż obróci się na brzuch.
Sansa czuła się cudownie. Petyr był delikatny we wszystkim co robił i naprawdę czuła, że ją kocha. Jedyne co jej przeszkadzało to to, że miał 48 lat, a ona tylko 16. Co mogła począć? Jednak mimo wszystko mężczyzna troszczył się o jej potrzeby. Nie kazał jej robić niczego wbrew sobie. Nie poniżał jej, nie gwałcił. I kochał ją, bardzo. Cieszyła się tym, że ma kogoś takiego. Może 30 lat od siebie starszego, ale jednak. Ramsay miał może i 27 lat, ale był okrutny. Wiedział iż Petyr też potrafi taki być, ale nigdy nikogo nie zabił, nigdy jej nie skrzywdził. Na ten moment to jej wystarczyło.

- Dziękuję Ci za wszystko Petyrze. Czuję się o wiele lepiej. Jesteś kochany- pocałowała go.

- Ciesze się, że mogłem pomóc- położył się obok niej- Śpij Sanso. I niech Ci się przyśni Winterfell oraz twoje rodzeństwo i twoja matka. Kocham cie- Petyr powiedział ostatnie słowa, a ona powoli odpływała w krainę Morfeusza.




Gdy nastał ranek Sansa obudziła się jako pierwsza. Wyszła z komnaty się przewietrzyć, a gdy wróciła zastała coś niepokojącego.

- Nie uprzedziłaś mnie, że wyjdziesz- Petyr był zapatrzony w podłogę i mówił dobitnym, ale nie ostrym tonem. W ręku trzymał nóż. Dziewczyna przelękła się jego zachowania- Sądziłem, że jesteś mądrzejsza Sanso.

- Petyrze, ja... Ja przepraszam, naprawdę... N...nie wiedziałam, że cię tym tak zdenerwuję, gdybym wiedziała to... - nie było dane jej dokończyć, ponieważ przybliżył się do niej, a ona oparła się o samą ścianę.

- Przyleciał kruk. Podobno mają mnie sądzić za to, że napisałaś iż jestem dla ciebie okrutny, szorstki i przerażający.

- Proszę, chcę żyć. Nie rób tego. Nie jesteś zły- rozpłakała się widząc ostrze zwrócone w jej stronę.

- Sama stwierdziłaś, że jestem.

- Nie, kłamałam. Myślałam, że nigdy się nie wydostane, ale potem zacząłeś być kochany i miły. Właściwie zawsze taki byłeś, ale po prostu teraz to odczułam bardziej. Odwołam swoje wyznania i wszystko będzie dobrze. Jeżeli mnie zabijesz, będą wiedzieć, ze to ty. Proszę, kocham cię. Nie chcę umrzeć przez kogoś kogo kocham- wciąż płakała widząc bezemocjonalne oblicze Baelisha wiedziała, że nic na niego nie podziała. Wiedziała, że straciła wszystko w momencie, gdy napisała ten list...

Sansa Stark&Ramsay BoltonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz