Rozdział 1

8 3 0
                                    

- Błagam cię Rose! Praktycznie całe wakacje spędziłaś w jednym pomieszczeniu. Nie uważasz, że powinnaś się trochę rozerwać? - marudziła Kate, wlepiając we mnie błagalny wzrok.

- Nie. - ucięłam krótko, poprawiając się wygodniej na łóżku, przeglądając facebooka. Większość moich znajomych szalała teraz grubo na imprezach, w końcu za dwa dni zaczyna się szkoła. Czy mówiłam już jak bardzo tęsknie za nią? Nie? To teraz mówię.

Właściwie to wcale nie przypominałam moich rówieśników. Byłam raczej typem „grzecznej dziewczynki" lubiącej zdobywać wszelką wiedzę, niż typem dzikiej imprezowiczki. I to Kate nienawidziła we mnie najbardziej.

- Ale jesteś nudna. - mruknęła sfustruowana, podchodząc do mojej szafy. - Ale widzisz, zaraz coś na to poradzimy. W wakacje nie udało mi się przekonać ciebie na żadną imprezę, to teraz to nadrobimy.

Kate była typem osoby, która łatwo się nie poddawała. I naprawdę w wakacje poznałam ją bardzo dobrze pod tym względem, ale zawsze kończyło się to moją wygraną. Właściwie to może opowiem wam coś o niej? Cóż, Kate była moją najlepszą przyjaciółką. Miała brązowe, kręcone włosy i była niezwykle urocza. Miała zaledwie 157cm wzrostu, więc wyglądałyśmy obok siebie raczej komicznie, niż normalnie.

- Wiesz, że nigdy się nie zgodzę na żadną imprezę, kretynko.

***

I naprawdę ciężko mi to wyjaśnić, jak znalazłam się w pomieszczeniu, gdzie śmierdziało alkoholem i papierosami, a w tle grała głośna muzyka. Wiem jedynie to, że tego dnia nie zamierzałam się dobrze bawić. Po wejściu do klubu, od razu skierowałam w stronę kanapy i usadowiłam się na niej wygodnie. Nie chcąc wyróżniać się zbytnio od tłumu, zamówiłam drinka.

Gdy alkohol rozpłynął się po moim ciele, czułam jak cały stres mnie opuszcza. Poczułam się naprawdę swobodnie, choć nadal nie kusiło mnie, aby iść na parkiet.
Kate już tak naprawdę godzinę wywijała z randomowymi ludźmi, a ja drętwiałam przez godzinę na kanapie. W sumie zaczęło mi się naprawdę nudzić, więc postanowiłam rozprostować trochę kości i przy okazji się przewietrzyć. Chyba zaczęło mi się już robić słabo w tej duchocie.

Niezauważalnie skierowałam się do wyjścia, siadając wygodnie na ławce, oddychając w końcu świeżym powietrzem.

- Dłużej chyba już tam nie wytrzymam. - wymamrotałam do siebie, bawiąc się kosmykiem moich długich, czarnych włosów.

- Doprawdy? - podskoczyłam, gdy usłyszałam za swoimi plecami zachrypnięty, męski głos. Po chwili poczułam jak ktoś siada obok mnie - tym kimś był nikt inny jak sam Lucas Mitchell, którego dobrze znałam z opowiadań nabuzowanych dziewczyn.

Cóż, nie mogłam zaprzeczyć, że chłopak był cholernie przystojny.

- Lucas- przedstawił się, posyłając mi delikatny uśmiech.

Początkowo nie wydobyłam z siebie żadnego głosu, jedynie wpatrywałam się w niego z rozchylonymi ustami.
Szybko się jednak ocknęłam i powróciłam na ziemię.

- Tak, to znaczy wiem... Znaczy jestem Rose. - zająkałam się, a w głowie strzeliłam sobie facepalma.
Jesteś pierdoloną idiotką, Rose.

Chłopak posłał mi ponownie swój cudowny uśmiech, a ja poczułam, że powoli się rozpływam. Był tak cholernie przystojny, że doprawdy miękły mi nogi. Był szatynem, podobnie jak ja. Był wysoki i dobrze umięśniony. Po prostu pieprzony ideał każdej dziewczyny.

- Wiesz? - uniósł brwi. - znamy się?

- Tak, chodzę z tobą do szkoły. - odparłam już nieco swobodniej.

Szatyn podrapał się po karku, jakby o czymś rozmyślając.

- Jakim cudem nigdy nie spotkałem tak pięknej dziewczyny? - rzucił komplementem, na co oczywiście musiałam się zarumienić. Naprawdę dziękuje z całego serca, że na dworze jest ciemno.

- wiesz... - zaczęłam, choć nie zostało mi dane to dokończyć.

- Kurwa! Kurwa! Kurwa! Tu jesteś, Nick, japierdole szukałem cie całe wieki. - krzyknął do szatyna, niewiele niższy od niego chłopak, kierując się w naszym kierunku. opatuliłam się bardziej w bluzę, ponieważ czułam się naprawdę mocno skrępowana tą całą sytuacją. - Wiesz, że Madison... - blondyn gwałtownie przerwał, gdy mnie zauważył. Kontynuuj, rzadko ludzie zwracają na mnie uwagę. - Oł, widzę że masz towarzystwo.

I w tym właśnie czasie zapadła niezręczna cisza, która wydawało mi się, że dłużyła się wiekami. W końcu odchrząknęłam, nie potrafiłam siedzieć w tym cholernym milczeniu.

- Jestem Rose. - odparłam, starając znaleźć w sobie chodź kilka gramów odwagi. - i chyba muszę się już zbierać.

Nie czekając na odpowiedz, po prostu wstałam i skierowałam się w stronę wejścia do klubu. Chciałam znaleźć Kate i zmyć się stad jak najszybciej.

- Jestem Nick i mam nadzieję, że jeszcze sie spotkamy Rose! - i to były ostatnie słowa, jakie usłyszałam.

I ᴋɴᴏᴡ ʏᴏᴜ ʜᴀᴛᴇ ɪɴ [ᴡ ᴛʀᴀᴋᴄɪᴇ] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz