Rozdział 14

40 2 0
                                    

Patric(ten sam dzień)

Od jakiś 15 minut ktoś dobija się do moich drzwi, ale nie mam siły wstać.Granie na konsoli do 6 nie było jednak takim dobrym pomysłem.W końcu pukanie ustaje.Nie chce mi się na razie podnosić z łóżka, jest takie wygodne.Przymykam jeszcze na chwilę oczy , jednak chwilę później czuje na sobie coś zimnego i płynnego.Momentalnie podnoszę się do pozycji siedzącej.Dopiero teraz otwieram oczy i spoglądam na swojego oprawcę.

-Popierdoliło cię stary!-krzyczę na swojego kumpla, który szeroko się śmieje a w prawej ręce trzyma puste wiaderko po wodzie.

-Sorry mordo, ale najpierw nie odbierałeś telefonu,później nie odpowiadałeś jak waliłem do twoich drzwi.Całe szczęście z pomocą przyszła Rosalie , i otworzyła drzwi za pomocą swojego klucza.A ja w ramach małej zemsty podebrałem twojemu tacie z garażu wiaderko i napełniłem je wodą z węża ogrodowego.NIESPODZIANKA!-mówi podnosząc pod koniec specjalnie głos, a ja patrzę na niego i mam ochotę się na niego rzucić i udusić.

-Która jest właściwie godzina?-pytam go i wstaje na równe nogi, przy okazji trochę się rozciągając.

-Dochodzi 14.-mówi a ja robię szerokie oczy.Niby nie powinienem być taki zdziwiony , skoro położyłem się spać dopiero nad ranem.

-Okej, a co właściwie chciałeś?-pytam przeglądając szafkę w poszukiwaniu czystych ubrań.

-Mamy jechać nad jezioro , zapomniałeś.I lepiej się pośpiesz bo Judy i Romeo czekają na nas w moim samochodzie.A znasz Judy. Jeżeli każemy jej zbyt długo czekać to się mega wkurzy,a tego nikt by nie chciał-mówi a ja kiwam głową.Ostatnim razem jak Judy się naprawdę wkurzyła, rozwaliła Dannemu stół do tenisa stołowego. Biedaczek, a zbierał na niego 3 lata.Szybko idę do łazienki się ogarnąć.Po 5 minutach wracam do swojego przyjaciela, który siedzi na moim łóżku i przegląda swój telefon.

-Gotowy.Możemy jechać.-mówię i zabieram swój plecak , który spakowałem wczoraj.Danny wychodzi z mojego pokoju,a ja zgarniam jeszcze klucze , portfel i okulary przeciwsłoneczne i udaje się za moim kumplem.Zamykam pokój na klucz i schodzę na dół.Zakładając buty mówię Rosalie że wychodzę.Po chwili siedzę już w aucie mojego kumpla.Od razu na wejściu zostaje zaatakowany przez Judy.

-ILE MOŻNA NA CIEBIE CZEKAĆ!-krzyczy a ja podnoszę ręce w geście obrony.

-Grałem na konsoli do rana i nie chciało mi się wstać-mówię odwracając się do tyłu , gdzie siedzi ona i nasz nowy znajomy.

-Siema Romeo.Nie przejmuj się zachowaniem Judy.Ona prawie tak zawsze.-mówię i razem z chłopakiem śmiejemy się a ona robi się cała czerwona ze złości.

-Oj daj spokój Owen.Przecież to tylko żarty.Nie gniewaj się.-mówię a Danny jednocześnie rusza spod mojego domu.Droga nad jezioro zajmie nam jakieś 20 minut, może szybciej jak będzie mały ruch.Przez całą drogę starałem się rozśmieszyć dziewczynę i za którymś z kolei razem mi się udało.To znaczy że foch minął.W końcu dojeżdżamy na miejsce , gdzie jest już masa ludzi.To zapewne przez wydarzenie na Facebooku.Bierzemy swoje rzeczy i udajemy się w stronę plaży.Wśród tłumu ludzi z naszej szkoły i nie tylko zauważam Gabriele i Bethy. Pokazuje Dannemy żeby spojrzał się w tą stronę.On robi to a jego mina wyraża takie ,,o cholera".

-Musimy tak jakoś je obejść żeby nas nie zauważyły-mówi a ja przytakuje jego pomysłowi.Zaczynamy się powoli wycofywać ale jak na wielkie nieszczęście Danny potyka się o wystającą spod ziemi gałąź i upada z wielkim hukiem.

-KURWA!-mówi i z moją pomocą podnosi się z ziemi.Kątem oka widzę zmierzające w naszym kierunku kapitanki cheerleaderek.Po momencie już są przy nas.

-Oj Danny , skarbie nic ci się nie stało?-mówi w jego stronę Bethy i zaczyna go głaskać po ramieniu.

-Nie , nic mi nie jest.Dzięki-mówi i zrzuca jej rękę z ramienia.

-A właściwie to dlaczego chcieliście wyjść z plaży?-pyta opierając się na moim ramieniu Gabriele.

-Zapomniałem komórki z samochodu i chcieliśmy po nią wrócić-mówię pewnie żeby nie wyczuły że to kłamstwo.Na szczęście w spodenkach które mam na sobie nie widać tego że owy przedmiot mam w kieszeni.

-To jak chcesz to ja z tobą pójdę.Tylko weź kluczyki od Dannego.-mówi nadmiernie słodkim głosem aż się rzygać chce.

-Nie wiesz dzięki. Później po niego pójdę.I tak wszyscy znajomi są tutaj a moi rodzice jakby czegoś chcieli to mają jeszcze numer do Dannego albo Judy.-mówię , próbując dać jej do rozumienia że nie chce przebywać w jej towarzystwie.Ale ona chyba tego nie łapie.

2 godziny później

Impreza się już rozkręciła na maksa.Na całe szczęście poza nami na plaży nie ma dużo osób, bo inaczej już dawno penie pojawiła by się tutaj straż miejska.Razem ze Dannym, Judy i Romeo bawimy się super.Jedynym minusem są dwie przylepy obok nas.Muszę wykombinować jak chociaż na chwilę się od nich odsunąć.

-Hej Gabriele! Może chciałbyś się czegoś napić.Przyniosę ci jakiegoś drinka-mówię i zmuszam się do sztucznego uśmiechu.

-No pewnie misiu-odpowiada i całuje mnie w policzek a ja po raz drugi dzisiaj mam ochotę się porzygać.Nie mówię że Gabiele jest brzydka, bo taka nie jest.Mnie po prostu nie interesują laski z mega tapetą na twarzy i ogólnie takie sztuczne.

-Okej, to idę.-mówię i wycofuje się z tłumu tańczących do muzyki nastolatków.Chociaż chwilę mogę odsapnąć.Idę do baru , gdzie prawie nikogo nie ma.

-Co podać?-pyta chłopak nie wiele starszy ode mnie.No może z trzy, max cztery lata.

-Na razie wodę z lodem-odpowiadam.Jako że mój kochany przyjaciel mnie wystawił, to ja muszę być dzisiaj WK. To znaczy że nie mogę pić żadnego alkoholu.Siedzę popijając wodę i rozglądając się po bardziej opustoszałej stronie plaży.Słońce powoli już zaczyna zachodzić więc trudno jest zobaczyć coś więcej niż tylko sylwetki ludzi w oddali.Ale jedna osoba przykuwa mają uwagę.Mimo że jest trochę daleko ode mnie to ja ją widzę i to doskonale.Moją tajemniczą blondynkę.Julie Price. Płacę za wodę i trochę niepewnym krokiem idę w jej kierunku.Jest z nią jeszcze trójka znajomych.

Julie

Razem z Adrienem,Polly i Camille już pare godzin bawimy się na plaży.Mniej więcej jakieś 2 godziny temu jakieś kilka dziesiąt metrów od nas rozkręciła się niezła imprezka.My jednak postanowiliśmy siedzieć sobie we czwórkę.Siedzimy sobie na moście i rozmawiamy , gdy nagle wszyscy milkną , a ja nie wiem o co chodzi.Mają miny jakby ducha zobaczyli.

-Hej Julie

***********************************************************************************************

Hejka cześć!Wracam do was z świeżym jak bułki od piekarza rozdziałem.Jeżeli się wam podoba to koniecznie zostawcie gwiazdkę i komentarz.I przypominam że jeżeli podoba wam się moja powieść to zajrzyjcie do fprince258.

Ja tymczasem się żegnam , do zobaczenia wkrótce

POZDRO 

xxCocollinoxx

Eternal loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz