Rozdział 9

53 3 0
                                    

Patric(tego samego dnia)

Przez całą noc nie mogłem spać.Cały czas myślałem o pięknej blondynce.Muszę się dowiedzieć kim ona jest.Wczoraj jak jakiś idiota nie zapytałem o nią Judy.Ona też nic nie powiedziała.Może moje podejrzenia , są słuszne i po prostu jest nowa, dlatego Judy jej jeszcze nie zna.Po kilku minut takiego rozmyślania słyszę dzwoniący budzik.Sięgam ręką i go wyłączam.Jak ja pójdę do szkoły?Może poudaje chorobę i nie pójdę.A nie przecież moja matka jest lekarzem.Zaraz rozkmini że ściemniam.Trudno, może boski napój , zwany inaczej kawą postawi mnie na nogi.Zwlekam swoje ciało z łóżka i idę do łazienki.Po 15 minutach wyglądam trochę lepiej.Biorę swoje rzeczy i idę na dół.W jadali wita mnie samotnie jedzący śniadanie ojciec.

-No oczom mym nie wierze.Co się stało że pan ,, jeszcze 5 minut" pojawił się dzisiaj na śniadaniu 10 minut wcześniej niż zwykle.-wita mnie jak zwykle miłym i ciepłym słowem.O tak, ta ironia aż jest namacalna.

-Nie mogłem spać.Ledwo żyje.Rosalie-wołam a z kuchni wygląda nasza gosposia.-Czy mogłabyś mi dzisiaj do śniadania podać kubek kawy.Tylko proszę nie słódź ani nie dodawaj mleka.Chce zwykłą, prawdziwą kawę.-kończę a ona kiwa głową i chowa się z powrotem do kuchni.

-A tak właściwie to gdzie mama?-pytam siadając na swoim miejscu przy stole.

-W pracy.Została wezwana z samego rana do jakiegoś pilnego przypadku.-mówi i pije swoją kawę.-A tak przy okazji mechanik z rana przyprowadził twój samochód.-dodaje i podaje mi kluczyki do mojej jak narazie największej miłości.Pięknego w kolorze granatowym, Mercedesie 4Matic. Kocham to autko.Z zamyślenia wyrywa mnie Rosalie stawiająca przede mną śniadanie i kawę.Najpierw oczywiście sięgam po cudowny napój, biorę kilka łyków i zaczynam jeść śniadanie.W międzyczasie piszę do swojego amigo wiadomość.

Patric:Stary , zostaw kluczyki jak już wziąłeś. Odzyskałem swoje autko , więc jedziemy moim.

Danny:Sorry stary, ale dzisiaj musisz pojechać sam.Mój ojciec wczoraj miał wypadek i razem z matką siedzimy z nim w szpitalu.

Patric: Kurwa, sorry stary, nie wiedziałem.Co się stało?

Danny:Jakiś debil wjechał w niego jak stał na pasach od tyłu popychając samochód do przodu , i wjechała w niego rozpędzona ciężarówka.Jest w ciężkim stanie, lekarze mówią że trzeba czekać.

Patric: Współczuje stary...Może podjechać do ciebie po szkole, co?Wezmę jeszcze ze sobą Judy.

Danny:Mi to obojętne.Sorry stary ale muszę kończyć...moja matka wyszła z rozmowy z lekarzem , który przyjmował mojego ojca.

Naprawdę mu współczuje.Ale z drugiej strony, pan Cherrys jest jednym z najsilniejszych mężczyzn jakiego znam. Na pewno się nie podda.Dokańczam śniadanie i kawę i wychodzę z domu.Ojciec nawet nie zwrócił na mnie uwagi przez całe śniadanie. Cały czas był w papierach.Pewnie pracuje nas jakąś ważną sprawą.Z wielkim uśmiechem na ustach wsiadam do swojego autka.

-Cześć kochanie. Stęskniłaś się za tatusiem?Bo ja za tobą bardzo.-mówię i odpalam silnik , który wydaje z siebie piękny dźwięk. Jeden z moich ulubionych.Ruszam z przed domu i w swoim stylu jadę do placówki oświaty.W moim stylu to znaczy szybko, z muzyką na full, tak że nie jednej osobie pękły by bębenki w uszach.Po niecałych 10 minutach, dojeżdżam zwracając uwagę większości ludzi na parkingu.Wysiadając zauważam coś miłego. Mianowicie moją piękną , tajemniczą blondynkę.Wysiada z samochodu Davidsa. Nie możliwe żeby on wyrwał taką laskę.Chociaż , może.Kurde , ale szok.Z chłopakami z drużyny zakładaliśmy że jest gejem, bo nikt nigdy nie widział go w towarzystwie dziewczyn.Przynajmniej nikt ode mnie z drużyny.

Eternal loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz