Rozdział *3*

465 54 7
                                    

  Godziny w tym miejscu dłużyły mi się niemiłosiernie, a ja nadal jedyne co robiłem, to czekałem na niego. Było to trochę niedorzeczne, ponieważ za każdym razem, kiedy już tu przychodził, siedzieliśmy w ciszy,   nadal nie chcąc ze sobą rozmawiać. Ale pomimo to chciałem, aby tu był. Chciałem wiedzieć, że o mnie pamięta i nie spędza czasu z tą zdzirą, tylko ze mną. Obserwowanie i próby rozdzielenia ich stawały się powoli moim przyzwyczajeniem, chorą obsersją, która w okropny sposób mnie satysfakcjonowała. Zastanawiało mnie, czy to ja jestem na tyle nienormalny, aby wizja martwego ciała Haruny przyprawiała mnie o szybsze bicie serca, a wręcz uszczęśliwiała, czy to choroba sprawiała, że przestawałem być człowiekiem. Wzdrygnąłem się lekko chcąc pozbyć się tej myśli. To, że kleiła się do Hiroto, nie oznaczało jeszcze, że musi umrzeć. Można załatwić to... inaczej.
  Podeszłem do okna, lekko je uchyliłem i zamknęłem oczy. Głębokim oddechem zaczęrpnąłem świeże powietrze, co jak zwykle trochę mnie uspokoiło. Oparłem się o parapet i wziąłem w dłoń telefon, sprawdzając, czy Hiroto nie dzwonił. Trochę rozczarowany tym, że nie mam żadych nieodebranych połączeń od niego schowałem telefon do kieszeni. W tej chwili usłyszałem pukanie.
- Proszę - mruknąłem
Kiyama wszedł do środka i rzuciwszy na mnie spojrzenie postawił na niewielkiej szafce przy łóżku torebkę słodyczy.
- Hej - wymamrotał po czym westchnął cicho - Jak się czujesz?
Zamknąłem okno, ponieważ powoli zaczął mi przeszkadzać chłód który pojawił się po jego otworzeniu.
- A czy ma to znaczenie? I tak już nie długą nic nie będę czuć.
Chłopak prychnął rozdrażniony moimi słowami.
- Zaczynasz mnie poważnie wkurwiać, Ryuuji. - warknął - Rozumiem, że jest Ci z tym wszystkim ciężko, ale takie nastawienie wcale nie pomaga, wiesz? Wszyscy staramy się, abyś miał jak najlepiej, abyś został z nami jak najdłużej... A Ty? T-Tylko ciągle pierdolisz o tym, jak to jest Ci tutaj źle i że to wszystko bez znaczenia... Dla mnie to ma znaczenie. I to większe, niż myślisz.
Zagryzłem wargę widząc jak chłopak coraz bardziej denerwuje się moim zachowaniem. Ale co mogłem zrobić? Naprawdę sądziłem tak, jak mówiłem, a miałem całkowitą rację. Nie jestem tu nikomu potrzebny.
- Haruna jest tutaj? - zmieniłem temat nie wiedząc do końca co mam odpowiedzieć.
- Ta. - wywrócił oczami zauważając, że nie zamierzam udzielić mu odpowiedzi. - Czeka na mnie przed szpitalem.
- Więc idź do niej. - wyszeptałem cicho, przeciwko sobie, ale starałem się,  aby zabrzmiało to na tyle oschle, by faktycznie uwierzył, że tego chcę.
Hiroto stał jeszcze przez chwilę patrząc się na mnie na co odwróciłem wzrok.
- S-Skoro tego chcesz... - szybko wyszedł z sali zostawiając mnie samego
Bo właśnie na to zasłużyłem.

~Po prostu o mnie zapomnij, senpai~ {Inazuma Eleven}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz