Hejka kochani!
Sama nie wiem, jakim cudem publikuję tę miniaturkę niecały miesiąc po poprzedniej. Dzisiejsze opowiadanie jest niestety niezbetowane, ale bardzo chciałam Wam zrobić prezent z okazji Walentynek, a moja dotychczasowa beta nie była w stanie go sprawdzić. Dlatego też jeśli jest wśród Was ktoś, kto mógłby czasem podjąć się zbetowania moich miniaturek, to bardzo proszę o kontakt, bo wolałabym nie wstawiać niepoprawionych prac.
Miłego czytania!
****************************************************************************
Voldemort pokonany. Wojna się skończyła...a przynajmniej tak się wszystkim wydawało. Po ostatecznej walce nastąpił czas spokoju. Hogwart został odbudowany i wydawało się, że wszystko będzie już dobrze, a zagrożenie minęło.
Hermiona jako jedyna z całego Złotego Trio postanowiła wrócić po wojnie do szkoły. Niewiele jej znajomych miało taki sam plan, większość postanowiła nie wracać do Hogwartu. Po za kasztanowłosą swoją edukację postanowiła kontynuować Luna, Neville, bliźniaczki Patil, Susan Bones...i osoba, której dziewczyna najmniej się spodziewała...Draco Malfoy. Zdziwiła ją obecność chłopaka. Wiedziała, że ostatecznie stanął po stronie Zakonu, ale podejrzewała, że postanowi wyjechać gdzieś daleko, a tu proszę. Co więcej, przestał wyzywać ją na każdym kroku. Zmienił się na lepsze, tak samo jak świat magii, po śmierci Voldemorta. Gryfonka uśmiechnęła się i ponownie zalała ją fala ulgi. Wciąż jeszcze nie do końca dotarło do niej, że Czarny Pan nie żyje, więc za każdym razem kiedy to sobie uświadamiała, miała ochotę zacząć krzyczeć z radości.
Kolejne dni roku szkolnego mijały, a szkoła znów przypominała dawny Hogwart. Aż do pewnej strasznej nocy, kiedy Śmierciożercy postanowili pomścić swego Pana...
Atak nastąpił nagle. Hermiona nie pamiętała właściwie jak to się zaczęło. Jak przez mgłę widzi wielkie zamieszanie, słyszy krzyki przerażonych uczniów i formułki rzucanych zaklęć. Wróciły bolesne wspomnienia z drugiej bitwy o Hogwart. McGonagall kazała zaprowadzić pierwszo i drugoroczniaków do Wielkiej Sali. Mogli pójść tam też trzecioroczni, chociaż część z nich została, aby walczyć. Pozostali uczniowie zostali podzieleni na grupy, które miały bronić poszczególnych części zamku. Kasztanowłosa wraz z Luną postanowiły zająć się rannymi. A tych było sporo. Śmierciożercy jak zawsze byli bezwzględni, choć tym razem byli słabiej zorganizowani, przez brak swojego pana.
Pod przewodnictwem pani Pomfrey przyjaciółki oraz kilka innych osób zakładały opatrunki, podawały eliksiry i rzucały zaklęcia uzdrawiające. Część osób po kilku zabiegach mogła wrócić do waliki, ale nie brakowało też takich, którzy ucierpieli poważniej. To właśnie Hermiona jako najmądrzejsza czarownica od czasów Roweny Rawenclaw brała na siebie opiekę nad cięższymi przypadkami, bo pani Pomfrey nie była w stanie zająć się wszystkimi. W pewnym momencie do skrzydła szpitalnego trafił także Draco Malfoy, który jako syn byłego śmierciożercy, uważanego za zdrajcę zdawał sobie sprawę z tego, że jest w niebezpieczeństwie. Ale wiedział też, że znał trochę sztuczek stosowanych przez śmierciożerców, więc mógł okazać się bardzo pomocny, dlatego postanowił wziąć udział w walce. Teraz jednak boleśnie odczuwał skutek swojej decyzji.
Kiedy Gryfonka zobaczyła, jak dwóch Ślizgonów będących może na piątym roku niesie na noszach nieprzytomnego blondyna puściła w niepamięć wszelką niechęć, jaką do niego żywiła. Kazała natychmiast ułożyć go na wolnym łóżku i pospiesznie zabrała się do pracy. Próbowała zbadać, czym chłopak został potraktowany, ale nie było to żadne ze znanych jej zaklęć. Rozejrzała się w poszukiwaniu pielęgniarki, ale ta zajęta była właśnie tamowaniem licznych krwotoków jakiejś Puchonki.
CZYTASZ
Mapa Hogwartu - miniaturki dramione
FanfictionHogwart ma wiele zakamarków. Sama nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest ich tak dużo, dopóki nie postanowiłam napisać tych opowiadań. Akcja każdego z nich rozgrywa się w innym miejscu. Moje miniaturki to nie żadne dzieło sztuki, ale postawił...